Parę razy przewinął mi się post o mentalcelach. Z tego co wyczytałem to ludzi o wyglądzie normika, lub takiego lepszego normika, który rzekomo nie radzi sobie na polu społecznym przez introwertyzm, lub jakieś traumy z przeszłości. Nie jest to jakiś przegryw, ale też nie tyle chad, więc musi nadrabiać tym, czego niestety mu brakuje - dynamą. Jedyne ogniwo, które w tym przypadku przesądza o porażce.
Akurat miałem okazję znaleźć paru takich mirków.
Pierwszy mentalcel to dawna ofiara szkolnych prześladowań. Za młodu słaby fizycznie, słaby charakterem. Pod koniec gimnazjum genetyka zrobiła z niego prawie Oskara. Prawie, bo zryta psycha odcisnęła duże piętno na jego życiu społecznym, więc jedyne co nadrobił to posiadanie kolegów na p--o i gierki. No i sam niezbyt o siebie dba. Niezły ryjec nawet psują nieumyte włosy i stylówa metala wiecznie schlanego tanim piwem. Czyli jakieś podkoszulki z przysłowiowym AC/DC ( czasami z plamami), przykurzone buty i sprane joggery/bojówki. Muszę przyznać, ze człowiek się marnuje na własne życzenie, bo jedyne czego mu brakuje to ogarnięcia się. Ma 24 lata, jeszcze ma czas. Nawet ja, manlet 170 cm sam go wypycham na wyjście z przegrywu. A on woli piwnicę i takie życie. Jedno jest pewne - piwnica uzależnia.
Inny facet to typowy chłopina 6/10 Czyli niezły. Ale introwertyk. Znam go mniej od tego pierwszego, ale ma problemy z dynamiczną gadaniną. Parę panienek mu sprzątnęło spzred nosa chłopy 5/10 175 cm po klubach. Przykre, On sam jakieś 184 cm na oko. Ale taki też wycofany, rozlazły, bierny, czekający na gwiazdki z nieba. Poza swoim gronem pierwszy się nie odezwie.
#samotnosc