Obejrzałem niedawno i absolutnie nie rozumiem fascynacji tym filmem bo nie dość że jest on po prostu słaby to ewidentnie jest nakręcony pod tezę.
Uważam, ze swoją wartością artystyczną nie różni się zbyt wiele od "Smoleńska" z tą różnicą, że jest nieco lepiej zrobiony.
Jednocześnie zaś, jest to film a nie dokument.
Bo jak się okazuje jest jeszcze jedna o tym samym imieniu i nazwisku, zaangażowana bardzo poważnie w pomoc Ukrainie i tak, ona mogłaby być dobrym doradcą premiera w tych właśnie kwestiach
Z nieco innej beczki, czym różni się obecny ukraiński nacjonalista od polskiego? Ja tej różnicy nie widzę.