Dobta. Trzeba się w końcu ogarnąć i zacząć na nowo zyc. Mimo że udaje mi się normiczyc to i tak czuję że powinienem zmienić swoje życie. Powiem że rzucanie palenia to jest prostsze niż się wydaje, a walenie konia jest głębiej w naszej psychice bo to niby dla przetrwania gatunku. Niby zaspokojenie potrzeb pierwotnych. Inne uzależnienia to przy tym nic. Nie wiem jak Z hero i koko ale te co znam to
@Mateo_92: Teraz już wiem gdzie wszystkie różowe się chowają... Przecież ich tam jest ze dwadzieścia na pięciu chłopa (i księdza). Co to? Jakaś oaza? A wykład bardzo fajny.
Właśnie skończyłem 35 lat. Jestem singlem. Z wyboru. Miałem wiele kobiet, także takich które same wręcz mi się "oświadczały" a raczej to starały się wymusić. Takie gadanie o ślubie, o dzieciach, itd. Cóż, wtedy zwykle kończyły się moje związki. Ale niedługo potem spotykałem się z kolejną panną. Nie przeszkadzały mi te zmiany. Jednak nigdy nie zdradzałem, zawsze byłem wierny. Po prostu jak któraś z moich kobiet zaczynała wymagać ślubu, dzieci, domu, czy wspólnych finansów - to wiedziałem że to koniec. Im bliżej 30 roku życia moje kobiety były (choć przyznam że głównie spotykam się z takimi 25-26), tym bardziej tego wymagały - cóż, normalna sprawa, ja to rozumiem, ale czy mi to musi pasować? Psycholodzy mają na mnie określenie, czy też na moje "zaburzenie" (skoro psycholodzy się tym zajęli, to chyba to jest zaburzenie?) - tak zwany Syndrom Piotrusia Pana - dokładnie tak należy wpisać w Google, jeśli nie wiesz co to oznacza. W skrócie - stary facet (czyli jak ja) a chce pozostać singlem i żyć po swojemu, nie chce się ustatkować, czyli chce być wolnym. Czy to takie chore? Czy to takie złe? Dlaczego tak społeczeństwo mnie odbiera? Znajomi w moim wieku 35 lat - żona, dzieci, kredyt na dom, praca na dwa etaty żeby to jakoś spłacać, każdy dzień taki sam, tak samo nudny, może im to pasuje - nie mam nic przeciwko, to ich życie.
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak na takiego nonkonformistę ogromną uwagę poświęcasz temu co myślą inni. Jesteś facetem, nawet jak Ci się zmieni to na dziecko w Twoim przypadku nie będzie za późno, co najwyżej partnerka będzie gorsza lub z bagażem, ale to przecież tylko konsekwencje podjętych decyzji. Jedno co się rzuca w oczy to fakt, że masz bardzo zakrzywioną wizje tego jak wygląda rodzina, pewnie dlatego że jej po prostu nie miałeś. Życie
Jak zwiększyć poziom dopaminy, serotoniny, Mam niezły Brain Fog i to chyba jest spowodowane waleniem i ciężkimi pornosami, mniej mi się dopaminy wydziela, a więcej prolaktyny(bo jak wpadnę w ciąg to potrafię >8 razy na dzień).Niby nie codziennie, ale tak ostatnio to średnio co 2-4 dni. Podobnie mam z serotoniną, pewnie niski poziom...
@AnonimoweMirkoWyznania: Postaram się jakoś odnieść do tego co napisałeś powyżej. Nie wiem czy będzie Ci się chciało to przeczytać, bo będzie to pewnie długi post.
Pierwsze co tutaj napiszę to: NATYCHMIAST SKOŃCZ #!$%@? Z PORNO I KOMPULSYWNYM FAPANIEM, jeżeli nie chcesz stać się za kilka lat chodzącym zombie z mocnym zaburzeniem erekcji. Mówię poważnie stary, bo to nie są żarty!
Nie widzisz do czego się doprowadziłeś i nadal doprowadzasz? Myślisz, że oglądanie pornosów i kompulsywne fapanie to są jakieś #!$%@? żarty? To jest bardzo podstępny i ciężki do zwalczenia nałóg. A wiesz dlaczego? Dlatego, że masz prawie tak duży wyrzut dopaminy, jak w przypadku wzięcia koki lub amfy. To zostało zmierzone i udowodnione. Im większy peak dopaminy, tym większe przywiązanie do czynności, która go wywołuje (czyli
Nie wiem czy mam fobie społeczną czy nerwice, bo w sumie to nienawidzę swojej miejscowości i ludzi z tego miasta(w innych miastach gdzie mam innych znajomych jest inaczej), bo w sumie jak miałem 14 lat to miałem pewną sytuację w życiu poważną i chyba to od tego momentu zacząłem się czuć tak jak wyżej, bo do tego roku życia to w miarę normalny byłem.Lubiłem wychodzić na zewnątrz, miałem nawet sporo kolegów i przyjaciół.
@AnonimoweMirkoWyznania: Być może pod wpływem pewnego traumatycznego wydarzenia zacząłeś przejawiać jakieś zachowania, które są charakterystyczne dla ludzi dotkniętych fobią społeczną/nerwicą. To, że "nienawidzisz" ludzi ze swojej miejscowości musi mieć swoją przyczynę. Zapewne czujesz, że Ci ludzie mogą nie darzyć Cię większą sympatią lub mają do Ciebie ambiwalentny stosunek i osądzają Cię. Również doświadczyłem kiedyś tego samego. Wiesz, ludzkie umysły zawsze starają się człowieka zaszufladkować/przyporządkować do jakiegoś "pudełka", a "najlepszą rzeczą" na poprawienie sobie humoru jest obgadywanie i doprowadzenie do poniżenia "obrazu pewnej osoby" we własnym umyśle. Ludzie robiąc tak nie wiedzą, że ograniczają tak naprawdę tylko samych sibie.
Nie masz w odpowiednim wieku pracy - jesteś przegryw i nieudacznik. Masz słaby 'small-talk' - jesteś jakiś dziwny, może mruk. Nie masz długo dziewczyny - przegryw, gej, dziwny jest itd. Jesteś małomówny - dziwak, gbur, arogant itd. Nie chcesz jeszcze zakładać rodziny i mieć dzieci - dziwak, stary kawaler, powinien płacić
Nawiązując do mojego ostatniego wpisu oraz tego wpisu czuje, że muszę coś w tej sprawie napisać.
Zanim zaczęłam pisać o mojej depresji na mirko wiedziałam, że poziom ignorancji i szkalowania tej choroby występuje, ale to co przeczytałam przez ostatnie kilka dni sprawa, ze tracę wiarę w ludzi. Pewnie parę osób, które obserwują mój tag #wezsielecz wiedzą, ze obecnie nie pracuje. Jakiś czas temu zostałam wezwana na komisje lekarską w sprawie weryfikacji zwolnienia. Jedni powiedzą, ze jestem atencjuszką, drudzy jeszcze co innego, ale wstawiając post o trzymaniu kciuków nie spodziewałam się takiej fali hejtu. Komentarze w stylu „weź się powieś”, „depresja to nie choroba”, „#!$%@? do roboty”... CO TO JEST!? Pól biedy, ze trafiło to na mnie, bo gówno mnie obchodzi, ze jakiś anon z neta ma ból dupy bo niby jego podatki idą na mnie, ale co jeśli ktoś nie wie gdzie szukać pomocy i napisze tutaj a spotyka sie z taką falą ataku. Ludzie czas to zrozumieć, DEPRESJA TO CHOROBA jak każda inna, jestem szczerze przerażona postawą niektórych osób, jak można mieć w sobie tak mało empatii? Jak można wgl zarzucać komuś, że udaje tylko po to żeby dostać pieniądze, nie mając nawet najmniejszego pojęcia kim ta osoba jest? Jeśli ktoś z was ma depresje czy inna chorobę, która przeszkadza mu pracować to nikt wam nie zabrania również pójść na L4. Macie takie prawo, ja z niego skorzystałam i nie zamierzam się tego wstydzić ani tego, że mam depresje. Chorujesz? Ciężko Ci w pracy? Przeszkadza Ci ona żeby wyzdrowieć? Idź na zwolnienie. Nie chcesz? Ok, Twój wybór ale nie szkaluj każdego kto wybrał inaczej. Jestem ciekawa ile z tych osób byłoby w stanie powiedzieć mi w twarz to co umiały mi napisać.
Jeśli ktoś z was kto czyta moje wpisy a czuje, że ma potrzebę/powinien pójść do psychologa nie zastanawiajcie się nad tym. Teraz z czystym sercem mogę stwierdzić, ze terapia to najlepsze co mogło mnie spotkać.
Po ostatnim wpisie #wezsielecz następna terapia była najcięższą jak do tej pory. Obejrzałam film który miałam jako zadanie domowe – Destrukcja z 2015r. (który, swoją drogą polecam każdemu, kto stracił kogoś, czy to chłopaka czy może zmarł mu ktoś bliski i ciężko mu sobie z tym poradzić, ale też polecam jako film bo moim zdaniem jest super!) Tak wyszło, że obejrzałam go dosłownie przez wizytą, a ja bardzo emocjonalnie reaguje na takie filmy i mocno wczuwam się w emocje tam pokazane. Praktycznie od pierwszych minut terapii płakałam, otworzyła się we mnie puszka pandory którą skutecznie zamykałam długi czas. Z emocji i nerwów prawie zemdlałam i zwymiotowałam. To aż dziwne jak zwykła rozmowa może wzbudzić tyle nerwów w człowieku i jak ciężko organizm na to reaguje. Pierwszy raz od dawna mówiłam to co naprawdę czuje i nie oszukiwałam samej siebie, nie było to łatwe. Po spotkaniu, ledwo żyłam, przyjechałam do mieszkania i od razu poszłam spać, czułam się bardziej zmęczona niż po całym dniu fizycznej pracy. Kolejne 2-3 dni były ciężkie, chodziłam struta i nie w humorze ale z każdym kolejnym dniem moje myśli układały się tak jak powinny i czułam, że zrobiłam duży krok ku lepszemu.
Teraz mijają dwa miesiące mojej przygody z psychologiem. Wiedziałam, że efekty kiedyś przyjdą ale nie sądziłam, że sama zacznę zauważać je tak szybko a to dopiero początek całej terapii! Spotkania opierają się cały czas na moich przemyśleniach, które gdzieś mnie dopadły w ciągu tygodnia, staram się każdą rzecz która mnie dręczy opowiedzieć a moja terapeutka coraz lepiej mnie poznaje i zauważa w czym tkwi problem. Nie naprowadza mnie na odpowiedzi, nie mówi co mam robić tylko zadaje pytania na które sama muszę sobie odpowiedzieć, bo przecież to moje życie i sama muszę wiedzieć jak chce żeby wyglądało, nikt nie może narzucać mi swoich wizji z czym mam dość duży problem, bo próbuję każdego zadowolić i zatracam gdzieś w tym samą siebie. Ostatnio zauważyłam nawet, że mam trochę odważniejsze marzenia. Wiem, że dla wielu z was brzmi to totalnie absurdalnie, bo jak można bać się marzyć? Ale jeśli masz marzenia, to chciałbyś je spełniać, ja bałam/boje się marzyć o rzeczach/decyzjach które mogą nie spodobać się innym. Teraz zyskuje większą pewność w to, że sama mogę decydować o swoim przeznaczeniu. Niby to tak proste i tak oczywiste dla każdego, ale jednak jak widać, każdy ma mniejsze bądź większe bariery.
@Bartoligni: Ja mam do mojej pełne zaufanie i fakt, gdyby nie ono to nie czułabym sie tam tak swobodnie i nie mówiłabym o wszystkim. Ostatnie wnioski: jesli inni nie cieszą sie moim szczesciem i moimi decyzjami to #!$%@? ich i ich zdanie, nawet jesli to rodzina. @Ryboflawina: W kazdym z nas jest troche z przegrywa. ( ͡°͜ʖ͡°)
No to lecimy #wezsielecz i do akcji. Wczoraj miałam moje pierwsze spotkanie terapeutyczne, a drugą w życiu styczność z psychologiem. Stres oczywiście był ogromny bo iść do osoby, której w życiu się nie widziało i opowiadać o tym co leży na sercu nie należy do najłatwiejszych rzeczy nawet dla tak otwartej osoby jak ja. To może od początku, terapia będzie prowadzona w nurcie poznawczo-behawioralnym jak już wcześniej wspominałam. Przy pierwszym wpisie pisałam, że byłam na jednej wizycie prowadzonej w nurcie psychodynamicznym i wiele osób odradzało mi to kierując właśnie do behawiorystów. Poczytałam o tym więcej, porozmawiałam z ludźmi który byli bardziej w temacie niż ja i faktycznie udowodniono badaniami, że nurt poznawczo-behawioralny jest najbardziej skuteczną formą terapii stąd też mój wybór. Do tego konkretnego psychologa trafiłam dzięki jednemu Mireczkowi, który się do mnie odezwał i polecił Panią psycholog. Poszukałam o niej opinii w internecie oraz opisu prowadzonej terapii i bardzo do mnie trafił więc postanowiłam, że warto spróbować. Od wcześniej wspomnianego Mirka dostałam kontakt mailowy i tak umówiłyśmy się na wczoraj. Pierwsze wrażenie po wejściu do gabinetu (którym było mieszkanie w bloku) bardzo pozytywne. Miła, uśmiechnięta Pani po 30 z sympatyczną twarzą i taką profesjonalną aurą. Usiadłyśmy i jak to bywa w takich sytuacjach nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć i od czego zacząć. Na szczęście Pani psycholog wiedziała co robić. Spytała się o mój wiek i pierwsze co powiedziała, co bardzo mnie zdziwiło i w sumie mile zaskoczyło, że ma wrażenie, po naszej rozmowie telefonicznej, że mimo tak młodego wieku mam za sobą już jakieś przejścia i bagaż doświadczeń. Moja pierwsza myśl „TAK! Właśnie tak spostrzegawczej osoby szukałam!”. Opowiedziałam więc moją dotychczasową przygodę z psychiatrą, porozmawiałyśmy też o lekach, które obecnie biorę i tu wkroczyło małe przerażenie ze strony Pani psycholog, że jestem tak mocno obciążona farmakologicznie, bo im więcej leków tym trudniejsza walka żeby z nich wyjść. Niestety jak już wiecie, moje wczesniejsze leki przestały na mnie działać więc zaczęłyśmy rozmawiać o tym co działo się przez ostatnie 5 miesięcy i jak doszło do tego, że teraz jest tak jak jest.
PassProtect - rozszerzenie do Chrome, które sprawdza, czy wpisywane przez Ciebie hasło jest w bazie HaveIBeenPwnd
@imlmpe: Nie no genialne. Nic tylko czekać na przejęcie bądź zainfekowanie wtyczki czymś złośliwym, bądź Janusza programisty-właściela, który je zapisze dla siebie.
Naprawdę promowanie wpisywania prywatnych haseł gdziekolwiek (czy to wtyczka, czy strona "sprawdzająca" rzeczy) jest tak karygodnym praktyką proszenia się o kłopoty ze strony ewentualnego phishingu że powinna być tępiona, a nie rozpowszechniana.
Dobra Mircy - powrzucałem kilka heheszkowych wpisów, ale teraz będzie trochę poważniej. Uwaga, bo będzie naprawdę szczerze – do takiego stopnia, że niektórzy powiedzą; „Z każdym dniem oddalamy się od Boga”
** Prolog
Czuję potrzebę wyłonienia moich „demonów” na światło dzienne. Nie mam zamiaru się tu uskarżać, ani nic podobnego. Po prostu, w głębi siebie czuję, że to jest coś, co muszę zrobić. Świadomy jestem też tego, że inni w życiu mają gorzej, ale to nie jest licytacja, czy jakieś zawody…
Polecam także Tobie oraz @daedalus1337 , abyście napisali swoje historie oraz (co i ja zamierzam robić) wrzucać te pisemne zadania na mirkowo.
Całkiem dobry pomysł. Jak znajdę więcej czasu to również zacznę opisywać swoje zmagania z fobią społeczną i wrzucać zadania na mirkowo. Niebawem zaczynam psychoterapię poznawczo-behawioralną, bo chcę zrozumieć i przepracować główne przyczyny mojej fobii społecznej i
Poniżej zamieszczam link do 'Social Anxiety Transformation Mini-Course', który został opracowany przez Ed'a Bartona. Warto obejrzeć, ponieważ gość wie o czym mówi i ma duże doświadczenie.
#anonimowemirkowyznania Od zawsze wiedziałem że coś jest ze mną nie tak, miałem okres depresji będąc na bezrobociu, zamykałem się w sobie. Teraz przez ostatnie miesiące było prawie normalnie, ale to złudna normalność. Dzisiaj miałem bardzo stresującą sytuację w której sobie nie poradziłem- facet kopnął mój samochód bo blisko niego przejechałem. Zaparkował w wąskim miejscu i przechodził bardzo powoli mając ewidentnie w dupie to że przejeżdżam ( ja bym przepuścił auta zanim bym wsiadł)więc zwolniłem i minąłem go. Kopnął a ja pojechałem dalej bo się zestresowałem, poczułem się wręcz bezsilny jak dziecko. Przestraszyłem się że coś mi zrobi, a przede wszystkim nie wiedziałem co mam zrobić w tej sytuacji i pojechałem do domu. Na chłodno to powinienem się zatrzymać, sprawdzić czy mi nic nie uszkodził itp. itd. O co chodzi w tej historii- poczułem bezsilność, strach i silny lęk. Sam gniew był niewielki bo tak się zestresowałem tym. Nie radzę sobie w takich sytuacjach, gdy mózg mówi walcz lub uciekaj ja praktycznie zawsze uciekam, towarzyszy mi przy tym kołatanie serca(które badałem, jest w normie "tylko się stresuję za bardzo". Warto zaznaczyć że jestem wątłej budowy ciała, ale walka to również konfrontacja słowna a ja zawsze źle znosiłem krytykę. Od lat chciałem coś z tym zrobić, bo to tylko czubek góry lodowej- czy #psychologia to rozwiązanie? Jakaś #terapia ? Z tego co niby już sam wiem to jestem #nerwica -owcem, trochę #chad, i huk wie co jeszcze dlatego chciałbym żeby w jakiejś poradni dobrze mi doradzili terapię (może grupowa? nie wiem chyba oni tam będą wiedzieć?). Na ogół jestem niby cichym, spokojnym i opanowanym " nice guyem" ale to tylko pozory. W środku jestem sfrustrowanym zyciem dzieckiem błądzącym we mgle. Sorry za chaotyczny wpis ale jeszcze czuję nieprzyjemne dreszcze, dawno nie czułem się tak nieprzyjemnie. Czy ktoś mógłby polecić kogoś w #warszawa lub północne okolice? A i w jakich godzinach są zazwyczaj wizyty? Przyjmują wieczorami?
@AnonimoweMirkoWyznania: Chyba troszkę przesadzasz. Uniknięcie bezpośredniego starcia z jakimś potencjalnym zjebem to całkiem zdrowa reakcja. To tylko samochód, a jakbyś wysiadł, to mógłby się równie dobrze rzucić na Ciebie. W sumie zrobiłabym pewnie tak samo i bym nic sobie nie miała za złe. Po to AC płacę by mieć takich w dupie.
Trochę musieliście poczekać na kolejny wpis z mojej terapii i #wezsielecz ale już się tłumacze. Obecnie jestem po 5 spotkaniu terapeutycznym. Co działo się do tej pory? Póki co nic spektakularnego, stąd taki przestój, sesje polegają obecnie głównie na tym, że mówię jak minął mi tydzień, bądź co mi leży na sercu i poprzez to moja terapeutka przez pierwsze 2/3 sesje mnie diagnozowała. Okazało się, że #depreja oraz zaburzenia lękowe #nerwica to tylko objawy tego, że mam bardzo duże problemy z radzeniem sobie z emocjami, nie umiem ich przeżywać jak „zdrowy” człowiek, nie zostałam tego nauczona w dzieciństwie przez co całe życie chowam w sobie to z czym nie umiem sobie poradzić i od kiedy tylko sięgam pamięcią zawsze miałam myśli samobójcze i pomniejsze stany depresyjne. Jestem bardzo emocjonalną osobą i przeżywam wszystko bardziej niż większość ludzi a to, że nie wiem jak te emocje układać, rozładowywać tylko utrudnia mi normalnie funkcjonowanie. Przez lata udało mi się samej wypracować jakieś sposoby ale są one bardzo koślawe i jak widać totalnie nie spełniają swojej roli, ale nigdy nie miałam dobrego wzorca więc teraz będę musiała uczyć się wszystkiego od nowa. Wcześniej wspominałam, ze będę leczona terapia poznawczo-behawioralną, jednak moja terapeutka uznała, że w moim przypadku bardziej skuteczną metodą będzie wywodząca się z w/w terapia dialektyczno-behawioralna, opierająca się na bardzo podobnych zasadach jednak nieco zmodyfikowana. Co to znaczy? Jak to będzie wyglądać? Szczerze powiem, nie zagłębiałam się w temat aż tak bardzo, żeby nie nastawiać się w jakiś konkretny sposób na terapie, po prostu daje się prowadzić. Na wczorajszej sesji dostałam swoje pierwsze zadania domowe: - Treningi relaksacyjne: minimum raz dziennie mam robić trening relaksacyjny Jacobsona, jest to 30 min nagranie, w którym dostaje się konkretne instrukcje jak zrelaksować się i głęboko odprężyć. Jako, ze należę do osób, które nieustannie mają natłok myśli w głowie takie treningi, z czasem coraz bardziej zaawansowane, mają na celu w przyszłości nauczyć mnie medytować i jak to określiła moja terapeutka „zrobić w mojej głowie miejsce na relaks”. Jestem po pierwszym razie z Jacobsonem i powiem szczerze, ze to działa, przynajmniej na mnie.
Witam Jestem tutaj nowy :--) Oglądanie porno i masturbacja do tego, towarzyszą mi od jakichś 12 lat a świadomość jakiego spustoszenia te czynności dokonują w umyśle, od jakichś kilkunastu miesięcy.Nigdy nie doszedłem do oglądania jakiegoś hardcorowego porno np. ze zwierzętami, ale w pewnych okresach fapałem nawet kilka razy dziennie, jak wiadomo czułem się po tym jak gówno. Przez ostatni rok walczę z tymi uzależnieniami, jeśli miałbym uśrednić wyniki to w miesiącu z 4 czy 5 dni masturbowałem się do porno.
@marcin1926: życzę powodzenia w zmianie nawyku oglądania porno i masturbacji, choć wyjść nie jest z tego łatwo, bo raz pielęgnowany nawyk nigdy nie zniknie z mózgu, a właściwie z jąder podstawnych w mózgu. Ale myślę taki challenge 90 wiele by Ci pozmieniał na plus.
To co mówią nam inni ludzie ma tylko tyle siły, ile my sami temu nadamy.
Powiem że rzucanie palenia to jest prostsze niż się wydaje, a walenie konia jest głębiej w naszej psychice bo to niby dla przetrwania gatunku. Niby zaspokojenie potrzeb pierwotnych. Inne uzależnienia to przy tym nic. Nie wiem jak Z hero i koko ale te co znam to
Super! Będę trzymał kciuki. Powodzenia ;)