tl;dr - mam wrażenie, że Polska staje się krajem tylko dla ludzi pracujących w IT
Wczoraj jak co kilka dni byłem w #lidl na zakupach. Niewiele gotuję, ponieważ obiady jem w pracy - mamy stołówkę z przystępnymi cenami, że nie opłaca się gotować w domu. Od pół roku odkąd mieszkam w mieście, wyrobiłem sobie określone ulubione dania, które przygotowuję na śniadania i kolacje - jestem singlem, więc nie chce mi
Wczoraj jak co kilka dni byłem w #lidl na zakupach. Niewiele gotuję, ponieważ obiady jem w pracy - mamy stołówkę z przystępnymi cenami, że nie opłaca się gotować w domu. Od pół roku odkąd mieszkam w mieście, wyrobiłem sobie określone ulubione dania, które przygotowuję na śniadania i kolacje - jestem singlem, więc nie chce mi



































Byłem dziś u rodziców. Odkąd wyniosłem się z domu, a minęło już dobrych szesnaście lat, na świątecznym drzewku co rok wiszą te same cukierki. Michałki orzechowe w srebrnych papierkach, zawinięte jak sztabki drogocennego kruszcu, przewleczone wstążką przez środek za pomocą małego szydełka. Gdy na nie patrze myślę o latach spędzonych w domu rodzinnym i liczę w głowie ile kosztowało wychowanie mnie. W domu nigdy się nie przelewało, ale w lodówce zawsze było pyszne jedzenie, w tornistrze wszystkie, choć zazwyczaj kupione po kimś w antykwariacie książki i zeszyty a czasem nawet jakiś komiks z Kaczorem Donaldem lub Supermanem. W worku na buty korkotrampki ze Stomilu i adidasy Sprandi, na półkach zabawki i pieczołowicie sklejane modele kupowane co jakis czas w składnicy harcerskiej albo w sklepie na poddaszu na Lipowej w #bialystok. Były kasety z wypożyczalni kiedy chorowałem, "Gwiezdne Wojny" w Kinie Pokój, lody w rożku, ferie i wakacje u babci albo na koloniach - w Augustowie czy Rybołach. Niezliczone ilości koszulek, czapek, rękawiczek, kurtek, majtek i spodni z których wyrastałem, strojów na w-f, komitetów rodzicielskich, ubezpieczeń, klasowych zrzutek, matur, studniówek, urodzin. Wybitych szyb i innych szkód za które trzeba było płacić.
I dopiero gdy wyprowadziłem się z domu, poszedłem do pracy i zacząłem samemu martwić się czy starczy na czynsz czy na bilet, albo zastanawiając się czy włączyć wieczorem ogrzewanie czy kupić coś porządniejszego do jedzenia, zacząłem zauważać jak rodzicom nagle zrobiło się lżej. Jak mama wreszcie zaczęła kupować sobie ciuchy, i nie mówię o nie wiadomo jakich sukniach, ale raczej o zwykłym swetrze, porządnej kurtce. Jak udało im się wreszcie zamienić starego Volkswagena na nowszego i dużo bardziej komfortowego Opla, jak kupili sobie nową kuchnię i jak ojciec zwolnił trochę i przestał już łapać wszystkie możliwe nadgodziny i dodatkowe zajęcia.
Zjadłem jednego michałka. Był ok, cukier dobrze