Mirkuję z przegrywami od dobrych kilku lat, ale jest coś, o czym jeszcze nie opowiedziałem i wstydzę zrobić to ze swojego konta.
Chodzi o dobór partnerki na studniówkę, którą miałem niecała dekadę temu. Z racji, że jestem przegrywem, praktycznie nie miałem kontaktu z płcią przeciwną. Pani wychowawczyni była tak dobra ze sama zadeklarowała, że mi kogoś "podszuka". I stało się... Znalazła totalnego kaszalota 2/10. Ja sam tez jestem z wyglądu 2-3/10, ale jest jeszcze coś takiego jak ZASADY. Kolega znalazł mi inną, ale nie była wiele lepszą i też odrzuciłem. Chciałem szukać na własną rękę, ale po wysłaniu swojej mordy, przeważnie było milczenie lub ban.
Ostatecznie nie poszedłem na ten bal. Obiecałem sobie, że jeśli pójdę, to ma być to co najmniej szara myszka 5,5/10, choć jeszcze fajniej, żeby była jak z teledysku, ale tez nie jestem desperatem, żeby brać totalne szlaufy. O dziwo, te dwie laski 2-3/10 dzisiaj są mężatkami i mają dzieci. To tylko potwierdza, jak bardzo rynek matrymonialny jest zniszczony. Ja - prawiczek przed 30, nigdy nietrzymający za rękę.
niby to tylko kilka lat, ale poczułam się strasznie staro, 20. latkowie słuchali i podskakiwali do ekipy czy innych influ, które myślałam że są raczej dla 13. latków, a w co drugim kawałku jak leciały k---y to wszyscy się jarali, że leci brzydkie słowo jakby drugi raz w życiu słyszeli, czy moje uczucie cringu to już
Komentarz usunięty przez moderatora