@wojna:
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Zrobię to byś bać się przestała
Będę całował twoje palce
Będę dotykał twoje nagie ciało
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
Życie moje ukazało mi się w postaci rozgałęzionego drzewa figowego, tak jak w tamtym opowiadaniu. Na każdej gałęzi wisiała dojrzała, fioletowa figa, symbol jednej z czekających mnie w życiu szans. Reprezentowały męża, dom, dzieci, sławę poetki, wybitną karierę profesorską, karierę dziennikarską, Europę, Afrykę i Amerykę Południową, Konstantego, Sokratesa, Attylę i całe zastępy kochanków o dziwnych imionach i niezwykłych zawodach. Jedna z fig reprezentowała złoty medal olimpijski za wioślarstwo. Na drzewie było jeszcze
Napisałam przed chwilą wiersz. Jest słaby, ale jest też pierwszy, więc chyba jestem usprawiedliwiona. Szkoda, że ilość przeczytanych wierszy nie przekłada się na zdolność ich pisania, ale to zupełnie różne bajki jak widać.




napiszę tobie list
prosto z serca słowa
bo właśnie w tym miejscu
ciepłe słowa chowam

zostawię tam siebie
bym się nie zgubiła
bym przez swoje myśli
tam dla ciebie była

zostawię tam słowa
tak - te najcieplejsze
by cię
Chcę jeść słodkie gruszki,
Leżąc w hamaku w słoneczny wieczór,
Ich sokiem zlepić sobie paluszki,
Nie myśleć o tym co mnie czeka na drugim życia brzegu.

Chcę siedzieć nocą pod sosnami,
Cieszyć się tym co już jest za nami.
Z pęknięć kory czuć zapach ich żywicy,
Rozkoszować się chłodem lufy na mej potylicy.

I choć wiele spokoju czułbym w takich momentach,
To zapewniam cię moja droga, że w mej duszy odmętach,
Byłoby
Dziś w nocy, gdy potwornie zmęczony za to z perspektywą wczesnej pobudki zamiast spać przekręcałem się z boku na bok a do głowy przychodziły bardzo nieproszone myśli, napisałem wiersz o tym, co musi sobie myśleć mój mózg. Ponieważ to mój pierwszy wiersz w życiu a wyszedł mi rymowany i bardzo ładny to się pochwalę.

Wypuszczone z rąk okazje,
zmarnowane dni, miesiące,
nietrafione inwestycje,
sytuacje krępujące.

Z mnóstwa bóli, żenad, wstydów,
wybierz sobie,
Czekam na swojego chirurga
Wepchnięty w mroźną studnię rozpaczy
Pomiędzy nadzieję i zwątpienie
Pomiędzy pożądanie i pogardę

Czekam na swojego chirurga
Czekam bez lęku bez cierni litości
Niemy i głuchy pień drzewa
Któremu wycięto korzenie

Czekam na swojego chirurga
Na jego nieubłagany lancet
Który kiedyś wejść musi w ciało
Ogień rozniecając w konających płucach
Światło zapalając w niewidomych oczach
Nadzieję sprowadzając w ciemniejącą studnię.

#poezja #raton
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi

Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami

Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami

Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości

- M. Hillar
#poezja
Aleksander Fredro -Baśń o trzech braciach i królewnie

Mrok wieczorny, - babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, - okulary,
Coś tam mruczy babsztyl stary.
Snuje bajdy niestworzone,
O królewnie #!$%@?,
O trzech braciach jak niewielu,
O matuli ich z burdelu,
Opowiada stare dzieje...
A na dworze wicher wieje.

Siądźcie społem panny, smyki,
Młodojebce, stare pryki
I nadstawcie dobrze uszy!
Choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie...
Uczę się twojej nieobecności
Przy stole, na ulicy, gdy sięgam po książkę
Uczę się twojej nieobecności

Uczę się twojej nieobecności
Na poduszce przechowującej wspomnienie
Zapachu twojej skóry
Gdy dzień pochmurnieje a wiatr tłucze
Pięściami w okiennice wieczoru
Wybacz, że nie potrafię jeszcze
Nauczyć się twojej nieobecności we śnie
A może nie chcę.


#poezja