Może Zodiac był fanem literatury i wiedział, że zmuszając ludzi do interpretowania tych literówek, wpędza ich w nieskończony krąg możliwości. Po prostu zabawa z publicznością, jak zwykle.
Może przez lata Zodiac czytał kilka klasycznych książek, zauważył takie zapisy, pomyślał, że sprawiają, że jest wyjątkowy, zaczął ich używać osobiście, a potem po prostu przeszło mu to na pisanie jako seryjnego mordercy.
Może
czy wierzycie w historie typu efekt motyla? że mała rzecz z pozoru niepozorna może całkowicie odmienić bieg zdarzeń a co za tym idzie wasze życie. ja takich historii mam kilka ale jedną która zdarzyła się ponad 15 lat temu pamiętam doskonale, tym bardziej że jej finał wyszedł dopiero kilka lat temu i dowiedziałem się o tym przypadkiem. ale po kolei. lata ok 2007, ja po studiach informatycznych szukam pierwszej roboty. składam cv gdzie się da, wtedy były nieco inne czasy, wysyłałem mailem ale do kilku firm chodziłem osobiście i zanosiłem cv. no i tak trafilem do jednej z firm, na tamte czasy niedużej, z młodymi ludźmi jak ja świeżo po studiach. wchodząc do budynku już miałem przeczucie, że będzie spoko bo atmosfera jaka tam panowała był zupełnie inna od pozostałych skostniałych firm. jakieś neony, wygodne sofy, nowiutkie kompy. Pogadałem chwilę z nimi, pokazałem moje portfolio które mega im się spodobało i praktycznie było wszystko na tak, szukali nowych do zespołu nad zupełnie nowym przełomowym projektem. Do dogadania zostały jakieś drobnostki, nie miałem wtedy żadnej wizytówki a jedynie to nieszczęsne CV które polecili mi zostawić u jednej z dziewczyn. Pożegnałem się i wróciłem radosny do domu. Minął tydzień, dwa, miesiąc - nikt nie dzwoni, nie ma maila. Wkurzyłem się mocno bo myślałem, że spławili mnie tak jak każdego innego, wiecie - oddzwonimy do pana. W tym czasie miałem jeszcze małe zawirowania rodzinne i w sumie temat olałem, najmując się w innej firmie (jak się potem okazało 100% januszeksie).
O sprawie zapomniałem, bo jak mówie - wtedy tych cv roznosiłem dziesiątki jak nie setki.
Minęło kilka lat, jakoś w 2017 na jednej z apek randkowych poznałem fajną dziewczynę, rówieśniczkę. zaczeliśmy się spotykać. gdzieś tak po dłuższym czasie znajomosci wyszło że ona pracowała w tej firmie do której wtedy aplikowałem. Znała historię jak jedna babka z tego biura wywaliła stos papierów w tym moje cv, podobno była tam niezła awantura o to bo wywaliła ważne dokumenty, gość który ze mną rozmawiał wtedy długo mnie szukał ale z racji tego ze warszawa to nie udało mu się to i w końcu zatrudnił kogoś innego. czekali na jakiś telefon odemnie, maila cokolwiek az sie sam odezwę ale z racji tego ze olałem temat - nie doczekali się.
Generalnie w życiu bardzo dużo zależy od bycia we właściwym miejscu i właściwym czasie/przypadku. Tylko ciężko jest to akceptować bo lubimy uznawać, że sukcesy odnosimy dzięki naszej ciężkiej pracy (za to porażki lubimy zrzucać na pecha).
Nie znaczy to, że nie warto się starać i otwierać sobie sytuacji gdzie możemy to "szczęście" mieć.