Jak ktoś na to patezy to przecież to się liczy do stażu pracy normalnie.
Oczywiście, była w wojsku kupa głupot, ale pewnych rzeczy nauczyli. Na przykład tego, że nie jesteś najważniejszy. I jak jest grupa osób i jeden nawali to wszyscy to odczuwają.
Tak jak to bywa w pracy.
A i kondycję można było wyrobić.
Serio, jak patrzę obecnie
A rachunki same się spłacą. Albo raty kredytu czy leasingu.
Jak mi zapłacą taką dniówkę z MON jaka wychodzi mi z pracy w mojej firmie, to mogę iść i na pół roku szkolenia.
Jak nie to zapisuję się do Jehowych i nie pójdę ze względu na przekonania religijne :D