Wiele landszaftów widzę, więc pokażę mój ulubiony. Szkic Williama Tunera, który zobaczyłem podczas wystawy w MNK w Krakowie. Nazwali go bodaj "Łachy na rzece Duddon". Powstał według ekspertów z "Tate Museum" pomiędzy 1825 a 1832 rokiem. Impresjonizm, którego do tej pory nie lubię zawsze kojarzył mi się z Turnerem, który Czwórki Francuzów nie znał. Dlaczego akurat ten? Pośród farby olejnej ta akwarela wzbudziła we mnie poczucie, że szkic (często odruchowo malowany, ale
Byłem świadkiem i uczestnikiem wizyty duszpasterskiej posoborowej. Nie wyłączyłem komputera, a ksiądz zauważył że na tapecie mam pewien obrazek z Misiem. Zapytał mnie: "Pan należy do sekty ks. Woźnickiego?". Rodzice zbledli, choć Misia znają i kochają ( ͡°͜ʖ͡°) Głupie pytanie - głupia odpowiedź. Odparłem: "A czy posoborowy ksiądz ma prawo nosić komżę i rozdawać obrazki z heretykiem Wojtyłą". Co dziwne, chyba ksiądz śledzi uniwersum. Odpowiedział: "Nie
Co my tu mamy? Dyptyk z Melun, ok. 1450. Bodaj najbardziej znane dzieło jakie popełnił Jean Foquet. Dwa obrazy stanowiące o istocie dzieła rozdzielono w 1775 roku , stąd może w reprodukcjach "pars pro toto" lub kompletnie wyjęta z kontekstu i intencji pomysłodawcy i artysty nadobecność wyjątkowej urody sceny maryjnej. Kilka słów o autorze: Foquet - nadworny malarz dwóch Walezjuszy, zaczynał jako malarz miniatur. Między 1446 a 1448 przebywał w Italii. Co
@Kooneer: Proszę o wybaczenie - klepałem do notatnika. I wyszło jak wyszło. Co do samego tekstu to nie ma on ambicji naukowych, a raczej jest zbiorem refleksji na temat Dyptyku o którym napisano w literaturze naukowej bardzo dużo, raczej chciałem oddać swoją wieloletnią fascynację tym dziełem.
Dziękując za miłe dla oka uwagi wczoraj w notesiku skreśliłem jedną uwagę na temat dzieła, które niezwykle lubię. Jan van Eyck: malarz znany, rewolucjonista artystyczny - według starszej literatury pierwszy raz użył farb olejnych, choć receptura była znana już wcześniej. Co my tu mamy? Pana w chaperonie, czy to van Eyck? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Malował siebie dla czystej przyjemności ukazując pewnego swej pozycji artystę, dworzanina, dyplomatę? Nie schlebia sobie dodając kamienny
@Feldkurat_Cypuchowski: Kryptoportret van Eycka pojawia się w "Małżeństwie Arnolfinich" - co ciekawe, ceremonia ślubna w XV wieku nie musiała odbywać się w towarzystwie księdza - wystarczyło dwóch świadków. W przypadku Giovanniego Arnolfini i Gianny Cenani jednym ze świadków musiał być sam malarz, skoro obraz ten podpisał nad zwierciadłem (piękną kaligrafią: "Johannes de eyck fuit hic / 1434" - Jan Eyck tu był/1434). Swoją drogą od "Małżeństwa Arnolfinich", które zdobiło okładkę jakiejś
I już ostatnia wrzutka. Jesteś o dziewiętnaście lat młodszy od Michała Anioła, o którego twórczości mówi się że "wyżej zajść się nie da". Wielka Trójca Odrodzenia (czasem dodawany jest jako czwarty Donatello, zupełnie jak w Wojowniczych Żółwiach Ninja) Rozpiera Cię invenio, chcesz tworzyć i równać się z najlepszymi, a może nawet ich przegonić. Rozpiera cię ambicja. Jesteś o pokolenie młodszy od Michała Anioła. Kanonu nie ma co ruszać - należy się go
Jako że jutro nic nie wrzucę, to nadrobię dzienną normę. Jeden z moich ulubionych malarzy. Nieco wyśmiewany, że poświęcił się perspektywie, badaniami nad którą pochłonęły go w całości. Tak jak obrazy Leonarda można uznać za pretekst do rozważań nad światłem, tak u Paolo Uccello perspektywa to zlecenia od mecenasów (w przypadku tego obrazu, będącego częścią tryptyku - obecnie w trzech różnych muzeach byli to Medyceusze) stanowiła pretekst nad trójwymiarowością przedmiotów. Vasari -
Johann Georg Pinsel to najwybitniejszy twórca rokokowej rzeźby lwowskiej - fenomenu w powszechnej świadomości mało znanego, ale na mapie artystycznej Europy w XVIII wieku wyjątkowego.
José Guadalupe Posada - to był gość. Ludowy i zgryźliwy, z aztecką obsesją na punkcie czaszek i szkieletów w XIX wieku. Ilustrował dla prasy, według mnie autor niezwykle ciekawy. Co zabawne pierwszy raz spotkałem się z jego twórczością jako małolat, bo jego ilustracje posłużyły do okraszania kasety uwielbianego przeze mnie wtedy Offspring. Później człek doczytał, internety się pojawiły. Fascynacja Offspring odeszła, pozostał Posada. Taka przeróbka Botticellego (którego nawiasem pisząc uwielbiam):
@idzii: Kilka lat temu Polsat nie puścił (lub groził że nie puści) Kevina i zrobiło się hurrdurr. Stacja uległa fanom. Na Wszystkich Świętych musi lecieć "Znachor" oraz "Trędowata", zaś w Święta "dwa Keviny".
Brakuje Pana Kelnera z dużymi oczami z ostatniej edycji. To był chłop! Miękkie wacki, nawet sperm*arza jak ten kolo, któremu związek się rozpadł na chwilę po programie. Zwał się Andrzej z Tomaszowa. To był dopiero przegryw, Rodzice płakali gdy go widzieli. Jedyną godną uwagi postacią był i będzie Pan Roman - zdobył serca mężczyzn i kobiet przy teleodbiorniku. Czystą antytezą Piotra Huberta był. Podryw na "króla życia" vs. "podryw na nieśmiałego artystę".
@Feldkurat_Cypuchowski: Też lubiłam wariata, niezły artysta był, czytałam że kręci z jakąś Wioletka, ma się dobrze, król życia dobrze powiedziane. Co użył w Sanatorium, to jego. Tak trzeba żyć!
Dla mnie cała pozostała 5 facetów z ostatniej edycji to przy Romku przegrywy. A Piotr Hubert to już książkowy przykład. Miał taką fajną Mariolę i spierniczyl sprawę koncertowo... (Uwaga- To tylko moja subiektywna opinia).
Zauważyliście pewien podtekst, a raczej cytat w pewnej reklamie? Podpowiem że to reklama lecąca często na TVN24, idzie bodaj o podatkowe doradztwo. #2137
Misiek idzie ku autodestrukcji. To nie "wzniosłe czasy eksmisji". Widzimy gościa, który się stacza. Zacząłem nawet cholerze współczuć - dno okazało się mieć wiele poziomów poniżej. Charyzmy zaczyna brakować, nienawiść Misia wciąż aktualna. Źle się to ogląda, bo już nie wiadomo do kogo swoje hasła głosi. Dla Penesa tylko? Poziom zjeb*nia stabilny, tylko już w takich warunkach oglądanie Misia, to jak podziwianie walki beznogich karłów. Choć Misiu jeszcze ciętą ripostą walnie (
@Noami: Owo "zawierzenie" odebrałem jako sygnał: jest źle i będzie gorzej. Wyprowadzka Misiowi nie pomogła. Daje czasem srogi kontent, ale już brak tej wojny z Salezjanami. Jest tylko wieczna miłość z Penesem i resztkami resztek "parafianek". Fakt, niegdyś krytykowany Bałęba okazał się ziomem w przedsoborowiu, choć Misio uznawał się za "jedynego prawilnego". Uniwersum Misia warto oglądać, bo to upadek tyrana. Popcorn zajadam, kiedy widzę kurczenie się sekty. Choć Penes wali głupkowate
@Noami: Bałemba akurat marzy o tym, żeby ebniętego Miśka sobie sprowadzać. Tym bardziej, że z tego co się dowiadujemy, mu tam zaczęło żreć. W dodatku już wcześniej dawał mu do zrozumienia, żeby się kolega Michał z nim za bardzo nie spoufalał. Ale oczywiście to nie dotarło do zaczadzonego łba, bo do Miśka dociera tylko to co sam gada.