Wpis z mikrobloga

Ubrania robocze
Jak słyszę te dwa słowa to aż mam ciarki po plecach.

Słuchajcie Mirki tego, pochodzę z gospodarstwa rolniczego i powiem Wam jedno: jakieś 80-90% mojej garderoby przez większość życia to były UBRANIA ROBOCZE. Jak zakładałem nawet dresy, mające może 6-12 miesięcy, to zawsze był krzyk:

"JEZU CHRYSTE DLACZEGO TO ZAKŁADASZ SKORO TO NOWE A MOŻESZ ZAŁOŻYĆ STARE UBRANIE ROBOCZE?????"

Tak. Nawet jeśli te spodnie przeszłyby przez trzy wojny światowe, to wciąż lepiej zachować ich świeżość i włożyć coś ROBOCZEGO.

Jeżeli kiedykolwiek odważyłbym się włożyć jeansy w domu, przy czym nigdzie nie wychodzę, to rodzina rzuciłaby we mnie chyba kamieniami oraz zostałbym wydziedziczony. Kiedyś jakoś losowo w trakcie rozmowy ze znajomym wpadł temat odzieży - powiedział, że nosi w domu jeansy...
Możecie sobie wyobrazić mój wytrzeszcz i szczękę na podłodze z wrażenia:
"Jak to...? NOSISZ JEANSY W DOMU?!"

On na to:
"Tak, a co to takiego?"
(prawie zemdlałem...)

Dla mojej rodziny byłoby to równoznaczne z zesłaniem do piekła. Argument za starymi ubraniami był logiczny - chroniły nowe przed zniszczeniem. Ale w naszej rodzinie ta logika została wypchnięta w kosmos. Ubrania robocze muszą żyć wiecznie. Jedno przechodziło przez całe pokolenia.
Czapka dziadka? Pewnie miała z 50 lat, chodził w niej codziennie - prawie relikwia święta.
Sukienka prababci? Znalazła ją podczas I Wojny Światowej.
Obroża pupila? Pewnie nasi przodkowie zakładali ją jeszcze na mamuty.

Najgorszy moment? Niezapowiedziani goście. Ja, w dziurawych spodniach i z dziurawymi butami, wyglądałem jak bezdomny... Zapadałem się ze wstydu pod ziemię.

Gdy zacząłem pracować na etat, to mogłem wychodzić z domu w czymś innym, niż ubrania robocze ale tuż po powrocie, jeżeli przebywałem w domu dłużej niż 3 sekundy w nowszym ubraniu, to byłem zabijany wzrokiem.

I tak, przez to całe życie: pojawił się brak gustu, wyśmiewanie w szkole, poczucie niższej wartości. Bo nawet jeśli w świecie jest dobrobyt, w domu wciąż rządzi prawo świętej oszczędności: nic nie może się zmarnować, wszystko musi przeżyć x pokoleń.

Nie wiem, czy to tylko ja, ale dla mnie słowo "ubrania robocze" wywołuje mieszankę traumy i horroru.

A Wy? W Waszych domach też królują UBRANIA ROBOCZE, czy możecie chociaż w spokoju włożyć nowe dresy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#heheszki #humor
PrzegrywZeWsi - Ubrania robocze 
Jak słyszę te dwa słowa to aż mam ciarki po plecach....

źródło: Ubranie na 5 pokoleń

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@PrzegrywZeWsi: hehe, jakbym słyszał mojego ojca. Całe młodzieńcze życie taki tekst słyszałem.

Jak już nie mieszkaliśmy razem to kupiłem nowe auto zanim sprzedałem poprzednie. Jak pojechałem do rodziców i ojciec dowiedział się, że na wesele kolegi jadę nowym autem, to spytałem się czemu tym starym nie jadę :D
  • Odpowiedz
@PopeLeon: o mordo dzisiaj możesz tak napisać, ale w latach 80-90 tych to była relikwia :)
Oryginalny Levis to był tylko do kościoła i z powrotem, nawet usiąść w nich nie można było aby nie wypychać kolan ;)
Teraz młodzi tego nie rozumiejà ….
  • Odpowiedz
UBRANIE ROBOCZE


@PrzegrywZeWsi: Jestem ze wsi i generalnie ta historia nie miała u mnie miejsca. Jednak funkcjonowało coś jakiego, że po domu chodzi się raczej w rzeczach które miały chociaż rok, ale nikt nie przyczepił by się do chodzenia w jensach.
Nawet gdy się wyprowadziłem to wciąż robię podobnie, mam:
- ubrania wyjściowe
- starsze ubrania wyjściowe stają się ubraniami
  • Odpowiedz
@PopeLeon: o przepraszam mordo nie każdego stary był dewizowcem.
Pomyśl ze nie wszyscy wtedy mieli bony towarowe aby kupić jenasy w Pewexie czyli min 80% społeczeństwa ;)
  • Odpowiedz
Bo nawet jeśli w świecie jest dobrobyt, w domu wciąż rządzi prawo świętej oszczędności: nic nie może się zmarnować, wszystko musi przeżyć x pokoleń.


@PrzegrywZeWsi: jeśli chodzi o ubrania to akurat nie było problemu (to że większość była po taniości, z marketu czy ciuchbudy to inna sprawa), ale w dorosłości musiałem leczyć się z tej, wyniesionej z domu, chorej, neurotycznej oszczędności, która sprawiała że jeżeli nie kupiłem czegoś najtaniej/optymalnie to
  • Odpowiedz
Jeżeli kiedykolwiek odważyłbym się włożyć jeansy w domu


@PrzegrywZeWsi: kto normalny chodzi w jeansach po domu? Komu i co w ten sposób chcesz udowodnić? Po domu klasyk majty atlantic albo jakieś dresiwo.
U mnie była dobra zasada wracasz do domu, myjesz ręce, zmieniasz ciuchy na domowe. Raz, żeby nie siadać na łóżku w ciuchach, w których siadałem gdzieś na zewnątrz, dwa nie rozciągać i nie przepacać. Jako dorosły nadal jak
  • Odpowiedz
@Anonek463: Właśnie w moim przypadku nie lepiej. Nowe buty są twarde i trzeba je rozchodzić. Podobnie z butami w góry, wolałbym wziąć stare "adidasy" z 4F za 200zł, wrzucić drugą starą parę do plecaka jakby ta pierwsza zakończyła żywot, niż nowe buty trekkingowe za 500zł.
  • Odpowiedz
@PrzegrywZeWsi: aż mi się moje traumy przypomniały z dzieciństwa. U mnie tak samo jak u Ciebie było. Każdy dzwonek do dzwi był startem to zakładania spodni " wyjściowych". Najgorsze to, że ja mieszkałem w mieście...
  • Odpowiedz
@PrzegrywZeWsi: u mnie sie mówiło "ciuchy po domu" - nie był to moze hardkor jak u ciebie ale zostało mi... mam dyskomfort jak wracam do domu i sie nie przebieram ;-) A moja różowa ciśnie ze mnie beke niemiłosierną....
  • Odpowiedz