Aktywne Wpisy

JednaRenkaJedenKaleka +1197

portauprince14 +358
#mecz Takim składem Beenhakker robił Portugalię, półfinalistę MŚ, spaniałe czasy
źródło: 6EBC2F5E-BF09-48E0-8869-36B0014B8BF5
PobierzSkopiuj link
Skopiuj link

źródło: 6EBC2F5E-BF09-48E0-8869-36B0014B8BF5
PobierzWykop.pl
Ćwiczę właściwie to lat, to niezły kawał czasu, zaczynałem jako grubas z 40 % tkanki tłuszczowej. Miałem różne etapu, hobby stało się moim zawodem, pracowałem jako dietetyk z ciężkimi przypadkami zdrowotnymi, później już jako trener do dziś. Przeplatałem ciągle różne etapy, a to trójbój, a to redukcje innym razem jakieś GPP i dbanie o ogólną sprawność. Zrobiłem 300 kg co zapamiętam do końca swojego życia. Były kontuzje, żadna nie skończyła się trwałym uszczerbkiem, dzień po takich kontuzjach czy innych problemach zdrowotnych przychodziłem w temblaku i ćwiczyłem bez jednej ręki, nigdy nie odpuściłem
sensu i szczęścia nie zaznasz w niczym
Piękna przygoda, miała tylko jeden problem. Jestem najszczęśliwszy, kiedy uszczęśliwiam innych, a niektóre aspekty życia były podporządkowane pod ten zawód i pasję. Nie byłem nigdy wariatem co nosił ze sobą pojemniczki kurczakiem i ryżem na gwiazdkę do babci albo odmawiał żonie, dziecku czy komuś wspólnego wyjścia. Napawa mnie jednak dumą to, ze córka kocha sporty, różne - najbardziej szermierkę, potrafi też podciągać się, wchodzić po linie, jeździć na koniu, strzelać z broni sportowej (8 latka) (prawie pasta jak "moja córka studiuje prawo" i bez żadnego przymusu je większość zdrowych rzeczy (oczywiście jak każde dziecko wpieprza również słodycze czy chipsy). Jednak czasem sobie mówiłem na tej siłowni - mógłbym tu być godzinę krócej; albo, że po co szukam tego wszystkiego w tym Lidlu.
Ta redukcja jednak była wyjątkowa. Mimo wiatru w oczy i wielu problemów losowych, na które się nigdy nie żaliłem - a to złamane zęby, a to zabieg z kaszakiem, a to teraz na sam koniec zapalenie ucha, gardła i kilku bardziej osobistych problemów uśmiechałem się temu złemu losowi w oczy, im bardziej ze mnie drwił tym w--------m go mocniej spokojem i pogodą ducha. Każde zdarzenie losu nie odbierałem jako coś co mnie irytuje a coś co tylko pompuje we mnie dodatkową energię. Pęka lina, a nie komandos. Przez ten cały okres robiłem wszystkie posiłki dla moich dziewczyn - chciały pizze, ciasta, spaghetti albo frytki to były. Jadłem z nimi. Przez całą redukcję nie liczyłem ani jednej kalorii czy makroelementu. Jadłem rodzinny obiad, po prostu mniejszą porcję, pozostałe posiłki, to były... kanapki :) z wafli ryżowych, na noc tatar, omlet na 3-4 dni zrobiony ciasto, które stało w lodówce. Byłem mocno głody, to coś zjadłem więcej. Kupiłem bieżnię do domu, sobie na niej chodzę przy biurku i na raz pracuje, zawsze jestem tatą pod ręką jak coś trzeba.
Była ładna pogoda, to to chodziłem z córką na wycieczki i robiliśmy zadania bojowe - np. jakieś zakupy aby stworzyć coś kreatywnego w domu, a to odkryć nowe miejsce, zakamarek miasta czy parku. Jesteśmy jak takie dwa debile ze szkolnej ławki, na takich wycieczkach, skaczemy, biegamy, udajemy demony, napieprzamy się "mieczami z kijów, czy wspinamy się w dziwne miejsce, mam w dupie, że wygląda to jakby mieli mnie zamknąć w psychiatryku. Haha. Kocham to. W ten sposób miałem dodatkowe 12-25 tys korków dziennie
Pewnie jadłem około 1800-2300 kcal robiłem codziennie 1-2 godziny cardio i te wycieczki. Ale czasu miałem dla dziewczyn o wiele więcej, ale czas to nie wszystko, po prostu moich myśli nie absorbowało ani dieta ani ćwiczenie. Sam utemperowałem swoje ego, oprócz tego udało mi się wprowadzić multum innych zmian w życiu zarówno dla rodziny jak i dla siebie. Jak za dotknięciem magicznej różdżki udało się i to z podejściem, gdzie ta redukcja, siłownia, dieta są tylko jakimś tłem, coś co się dzieje przy okazji, a na pierwszym planie są ludzie, których kocham
W tym wszystkim niezwykle pomogła mi życzliwość dziesiątek ludzi - tych z mojej siłowni, każdy mnie wspierał, kibicował i się do mnie uśmiechał, całe życie byłem introwertykiem, piwniczakiem, do dziś miałbym stres przy zakupie w sklepie bez samoobsługi. A tak pełno kolegów, koleżanek zagadywało mnie, pytało i się po prostu uśmiechało. Mówili, że ich inspiruje tyle lat - że sam nigdy nie narzekałem na nic. Że pomogłem tu tylu osobom bezinteresownie, znam ich problemy, posłuchałem gdy trzeba, położyłem rękę na ramieniu i powiedziałem - Maciej, Aniu dobrze, że tu jesteś i miło Cię widzieć. Nie mogę także zapomnieć o @IntruderXXL, w którym piszemy codziennie od 6-7 lat i miał wpływ na mój rozwój. Mogę z pewnością nazwać Cię przyjacielem.
Udało też mi się opracować kilka projektów, które sprawią, ze moi klienci dostaną coś wyjątkowego, co nikt nie oferuje w tym kraju :). BĘDZIE OGIEŃ
W piątek i w sobotę sesje zdjęciowe, które będą wisieńką na torcie - pewnie wyjdą lepiej niż robione sobie fotki, a później organizuje u mnie imprezę dla osób z siłowni.
#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #fullborsukworkout #dieta #zdrowie #motywacja #zagrubo #pokazforme
źródło: 2024-10-16 18.27.15
Pobierzźródło: Zrzut ekranu 2024-10-17 o 07.52.01
PobierzKomentarz usunięty przez autora Wpisu
źródło: IMG_5154
PobierzKażdy kto ma dłuższe doświadczenie z siłownią i dietą wie, że z 40% tkanki tłuszczowej to się w bezpieczny sposób schodzi w zależności od genetyki licząc w latach.
Zbudowanie takich barków i kapturów to są kolejne lata lub naprawdę dobre środki.
Uczciwie byłoby napisać jakie środki brałeś, no chyba, że jak większość influencerów zrobiłeś 50cm