Dziś byłem z moją 17 letnią kotką u weta, która wygląda jakby zbliżała się do końca swojej przygody. Przyjechałem do rodzinnego miasta na majówkę i pierwsze co zabrałem ją do weta. Inny wet, kolega ojca mówił "a wiesz, nieoperacyjny ten guz, bo ona stara, obserwuj".

Babka przyjmuje z córką (młoda dziewczyna), siada, odpala kompa i pyta co się dzieje, a ja nic. Zatkało mnie totalnie, poczułem gulę na gardlę, chciałem coś powiedzieć,