Wpis z mikrobloga

Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
  • 1026
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Anonek463: tak było do wejścia Polski do UE. Pamiętam jak jeszcze w 2004 były derby Łodzi to nauczyciele powiedzieli nam, że możemy nie przychodzić, bo jest niebezpiecznie (osiedle gdzie była szkoła było na styku dwóch rewirów). XD

Pamiętam też jak w 2003 uciekałem przed trzema dresami, którzy chcieli mnie skroić z komórki, której w ogóle zapomniałem z domu, więc dostałbym w------l gruby, bo nikt by w to nie uwierzył
  • Odpowiedz
@Anonek463: w porównaniu z dzisiejszymi czasami? Było bardzo niebezpiecznie (małe miasto powiatowe i obcięcie siekierą ręki młodemu facetowi to było dość powszechne zjawisko; na każdym kroku wywalone cegłówką szyby w autach i skradzione radia, mafia i haracze, obcinacze palców i wymuszenia, palone auta i dużo morderstw itp itd). Ogólne dorobienie się społeczeństwa i wyjazd patologii spowodowało, że mamy o wiele lepiej.
  • Odpowiedz
@AntyBohater @backtoreality widzę, że panowie tu z tego samego rocznika co ja. Jak to czytam to zaczynam się zastanawiać czy coś mnie nie ominęło przypadkiem xD Chodziłem do podstawówki na Sadybie, ale mieszkałem w okolicach Czerniakowskiej i nie odczuwałem tego żeby było aż tak niebezpiecznie; wiadomo, że rowery czasem znikały komuś z piwnic, kradzież samochodów była większa, ale poza tym to skroić (dosyć nieudolnie) próbowano mnie tylko raz za czasów
  • Odpowiedz
Żyło się normalnie, ale miałem taką sytuację:
W jednym tramwaju podeszło do mnie dwóch sebików, wyciągają mi słuchawki z uszu i chcą walkmana. Normalnie godziny szczytu, tramwaj pełen ludzi. Odepchnąłem jednego obijając o drugiego i wyskoczyłem z tramwaju tuż przed zamknięciem drzwi (oni chyba też mieli taki plan), a następnie szybko wsiadłem do drugiego tramwaju jadącego w przeciwnym kierunku. Dwa przystanki dalej inna ekipa chciała mnie skroić że sprzętu. Finalnie powiedziałem prawie
  • Odpowiedz
Ja dorastałem w miejscowości, gdzie żadne poważniejsze grupy nie działały, a przynajmniej nie głośno i nie interesowały się życiem szaraków. Bywało niebezpiecznie. Pójście na sąsiednie osiedle, czy nawet podwórko kończyło się atakiem ze strony lokalnej dzieciarni, choć tak naprawdę było to takie szczekanie przez płot, bardziej chodziło o przestraszenie i przegonienie kogoś, niż faktyczne spuszczenie w-------u. W szkole można było wyłapać "kontrolnego" od patusów i ogólnie lepiej nie było zostawiać dóbr materialnych
  • Odpowiedz
@Anonek463: moim zdaniem nie było. Znaczy w każdym większym mieście była jakaś dzielnica widmo w której gnieździła się patola i lepiej było tam nie chodzić po zmroku bo można było obskoczyć w------l za darmo i stracić portwel czy telefon. Ale większość świata to jednak nie był wcale taki dziki zachód jak niektórzy wspominają.
Ogólnie jak by nie patrzeć większoć z nas przeżyła jakoś te mroczne czasy XD. Większość też może
  • Odpowiedz
@Anonek463: wszystko zależało gdzie się mieszkało. W Świnoujściu było dość spokojnie, można powiedzieć, że nawet bardzo bo żadnych takich sytuacji nie mogę sobie przypomnieć. Być może dlatego, że w mieście była otwarta granica z Niemcami i handlowanie na rynku zwyczajnie się wielu opłacało. Znajomy prowadził budę i często zarabiał wtedy w jeden dzień więcej niż płacili by za cały miesiąc pracy w zakładzie, szkole czy urzędzie. Dało się wtedy wyciągnąć
  • Odpowiedz
jakies dyskoteki czy inne imprezy w obcym miescie czy nawet dzielnicy to byly no-go zone bo szanse na wpie*dol byly ogromne, to samo z osiedlami. teraz jest inaczej, takie osiedlowe/dzielnicowe enklawy juz malo gdzie istnieja bo ludzie wyjezdzaja za hajsem do duzych miast albo za granice, skrajna bieda dzisiaj to tez juz rzadsze zjawisko no i technologia - dzisiaj monitoringi sa wszedzie, nawet na jakis zadupiach. dzieciaki tez sie inaczej wychowuje od
  • Odpowiedz
@Anonek463: było niebezpiecznie. w rodzinnym małym mieście nie zdarzyło mi się nic nieprzyjemnego, ale w czasach szkoły średniej w mieście wojawódzkim a potem na studiach w W-wie byłem parę razy "skrojony" z gotówki. Trzeba było pewnych miejsc i sytuacji unikać. Szumowiny z miasteczka albo wyjechały za granicę albo pozabijały się na drogach.
  • Odpowiedz
@Anonek463 no trochę tak było, ależy w jakich kręgach się obracałeś - dla jednego zagrożeniem była mafia, dla innego zwykły kibol czy dres. Była bieda, więc były kradzieże, do tego część osób wąchała klej i ćpała - dzisiaj ciężej takich minąć na ulicy. W miastach to była norma, ale na wsiach w sumie też jakieś bójki wieczne i problemy :)
  • Odpowiedz
Moje dzieciństw to lata 1990-2005 i głównie pamiętam ze powszechne były kradzieże. Auta moim rodzicom w sumie 3 razy skradziono (maluchy) spod bloku + jedna proba nieudana (auto porzucone 200 metrow dalej z rozwalona stacyjka. Dzięki zabezpieczeniu "na pstryczek" ukrytym pod siedzeniem auta, ktore uniemożliwało uruchomienie samochodu :D). W samochodzie zawsze było radio które się wysuwało i brało ze sobą do domu. W nowszych modelach wystarczyło wyjac tylko panel przedni. Na kierownicy
  • Odpowiedz
Zależy jeszcze w jakim mieście oraz jakiej dzielnicy. Generalnie na pewno było więcej kradzieży (np. samochodów) i to nawet na zadupiach.
  • Odpowiedz
@Anonek463: było , jak wchodziłes na obce osiedle w------l gwarantowany, ja osobiscie dwa razy dostalem po ryju i mnie okradli, mojej siostrze raz tel z------i, i raz z kumplem szedłem to wtedy on dostał po ryje tak dla zasady
  • Odpowiedz
@Anonek463: sytuacja się poprawiła po 2000 roku jak rozbito grupę Pruszkowska. Wcześniej powstało CBS które to umożliwiło. Dodatkowo Policja stała się skuteczniejsza w łapaniu lokalnych bandytow. Wejście do Unii też dało plusy - i nie chodzi tutaj o to że patologia wyjechała. Zakładam że jednym z warunków wejścia do struktur unii było poprawienie bezpieczeństwa.

Co prawda wyroki były śmieszne w sprawie grupy pruszkowskiej ale wystarczyło rozbić ją i nastąpił efekt
  • Odpowiedz