Wpis z mikrobloga

Bardzo mi się podoba u japończyków, że jak jest np. jakaś nazwa chińska, to oni te znaczki czytają po swojemu, a nie po chińsku.

Tak jak taki prosty janusz, co na tortiję mówi tortilla. No bo jest l przecież, to czyta jak l. Tylko że u nas się takie coś wyśmiewa i o ty nieuku haha nie umiesz poprawnie debiluuuu.

A japońcy to mają w dupie i se czytają po swojemu i #!$%@?. I fajne to jest.
  • 123
  • Odpowiedz
@PiersKurczaka: Zalecam ostrożniejsze poprawianie osób w internecie. Słowa takie jak "wszyscy", "nikt", "zawsze" i "nigdy" *prawie* zawsze używane są w przenośni i znaczą tyle co "prawie wszyscy", "prawie nikt", "prawie zawsze i "prawie nigdy". Dlaczego? Bo *prawie* każdy umie zinterpretować te słowa w taki sposób i *prawie* każdy o to się nie czepia chyba że w ramach żartu lub gdy jest to konieczne ze względów prawnych.
Język to w dużej większości
  • Odpowiedz
  • 12
@PiersKurczaka ludzie też mówią lambordżini, Max Wersztapen, kiedyś #!$%@? mówili nawet Kamil Sztoch! Polskie nazwisko czytali źle. Dżalapino, blu tacz, gnoczi, modżajto - Polacy nie czytają po polsku tylko zangielszczają wszystkie zagranicznie wyglądające nazwy. A to nie jest fajne. Tak samo nie jest fajne zaczynanie zdania od tego #!$%@? "imagine", albo używanie angielskich związków frazeologicznych, które mają polskie odpowiedniki. Japończycy są dumni ze swojej kultury, a Polacy się wstydzą swojej.Tortilla to najmniejszy
  • Odpowiedz
@PiersKurczaka: a mi się podoba jak ludzie mając na myśli przynajmniej mówią bynajmniej. Tłumaczę im, że mówi się przynajmniej, a oni nie przejmują się tym i odpowiadają no i #!$%@?.

( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
  • Odpowiedz
@mlodir: Akurat Japończycy też jak najbardziej mają z tym probem (o ile klasyfikujemy to jako problem) i pewnie miliony starych/konserwatywnych Japończyków to wkurzało.

Jest nawet takie coś jak Wasei-eigo czyli Japońskie słowo skonstruowane z angielskich. Nie pożyczone z angielskiego, tylko powstałe w Japonii.
  • Odpowiedz
Polskie nazwisko czytali źle.


@mlodir: tu aż się prosi wspomnieć o marce Wittchen. Wywodzącej się od nazwiska właściciela, pana Wittchena. Właściciel jest polakiem, nazwisko i markę czyta się po prostu Wittchen. NIe Łiczyn, Łitchien, tylko tak całkiem po prostu.

A co do meritum - @PiersKurczaka: nie trzeba aż do Japonii, nasi zachodni sąsiedzi mają (albo przynajmniej mieli) tak samo. W czasach gdy u nas w najlepsze się reklamowała pasta do
  • Odpowiedz
@Wszebor: to brzmi jak neologizmy. Te są jak najbardziej ok, bo czasy się zmieniają, powstają nowe rzeczy i trzeba je jakoś nazywać. Językiem dominującym jest angielski, więc z reguły nowe słowa powstają na podstawie tych angielskich, tak jak kiedyś powstawały z łaciny. Ja mówię o innym zjawisku. Młode Julki i Oskarki tak bardzo przesiąkają zachodnią kulturą, że wręcz stają się kalką młodych Jessic i A.J-ów. Używają pełnych zdań po angielsku, rozmawiając
  • Odpowiedz
@mlodir: No to można je nazwać po japońsku, a wielu młody Osikaru i Julito tak nasiąkło mową zachodnią że tworzyło nowe japońskie słowa z leksemów i morfemów angielskich. Pełne zdania "angielskawe" też na pewno się zdarzały i zdarzają.

W Korei mają Konglish.

Generalnie wszędzie dobrze, tam, gdzie nas nie ma. XD
  • Odpowiedz
@PiersKurczaka: wiadomo, że nie wszyscy wszyscy, ale mówi się wszyscy, żeby podkreślić, że miażdżąca większość. Większość to już jest 51%, ale mówiąc wszyscy, kiedy pewne jest, że to niemożliwe, że wszyscy, to znaczy, że większość bliższa wszystkim niż połowie. Imo, chyba, że chłop serio uważa, że wszyscy.
  • Odpowiedz
A japońcy to mają w dupie i se czytają po swojemu i #!$%@?. I fajne to jest.


@PiersKurczaka: a potem trochę dorastasz, dowiadujesz się o historii tego kraju i dochodzi do ciebie, że tego typu zachowania to po prostu przejaw sentymentu do czasów imperialnych i jawna ignorancja obcych kultur, czego z Japończyków nie udało się wyplenić po nawet po dwóch atomówkach i totalnej reorganizacji państwa na wzór zachodni. To zawsze będą
  • Odpowiedz