Aktywne Wpisy
EdgyCaesar97 +38
Ni cholera nie ogarniam młodych ludzi w Polsce..
Po jakiego wała macie parcie na mieszkanie w wielkich miastach typu Warszawa/Kraków/Wrocław, gdzie mieszkania kosztują po zyliony. Zamiast się przeprowadzić w jakieś zajebiste regiony typu Mazury/góry i kupić coś wielkiego od razu, skoro i tak pracujecie na odległość z domu?
Serio to, że raz na miesiąc idziecie do knajpki czy kina, ma aż takie wielkie znaczenie?
Ktoś
Po jakiego wała macie parcie na mieszkanie w wielkich miastach typu Warszawa/Kraków/Wrocław, gdzie mieszkania kosztują po zyliony. Zamiast się przeprowadzić w jakieś zajebiste regiony typu Mazury/góry i kupić coś wielkiego od razu, skoro i tak pracujecie na odległość z domu?
Serio to, że raz na miesiąc idziecie do knajpki czy kina, ma aż takie wielkie znaczenie?
Ktoś
SynGilgamesza +258
Pierwszy start sezonu, pierwszy DNF sezonu i od razu drugi w życiu. Cross Uraz Duathlon dystans bike 40km terenowej jazdy na 10km pętli. Od tygodnia padał deszcz, przed starem standardowo rozgrzewka i objazd trasy, błota w pytę i jeszcze trochę. Po objeździe chwila przerwy, szybkie jedzonko i na start, który się opóźniał. Wymarzliśmy srogo, gdy w końcu dostaliśmy sygnał by ustawić się na starcie. No i tak wyszło, że stałem gdzieś na wysokości 3 / 4 grupy. Sam start poszedł nadwyraz dobrze, było widać przewagę sztywnego przełaja nad mtb, szczególnie że pierwsze 600m było asfaltowe. Już na starcie wyprzedziłem z 20 osób. Na końcu jedynej asfaltowej sekcji byłem już na wysokości 1/3 grupy. Niestety widziałem, że formuje się około 10-15 osobowy odjazd głównie na mtb która dość powoli odjeżdżała. Cały czas się przeciskałem często przez nie łatwy teren mając ich ciągle w zasięgu wzroku. Co trochę ktoś z tej grupki odpadał – 4 osoby na pewno, a ja ciągle konsekwentnie przebijałem się do przodu, zawodnik po zawodniku. Jechałem już dość blisko grupy – przede mną było jeszcze z 7-10 osób i następnie czołówka. Dojechaliśmy do wąskiego gardła pełnego błota. Tzn ścieżka 3 metry szeroka, po środku „suchy” ślad szerokości 30cm (tylko na pierwszym okrążeniu) a po bokach głębokie kałuże. Zrobił się lekko korek, więc zamiast czekać jak reszta na swoją kolej, zeskoczyłem z roweru i pobiegłem bokiem omijając korek. Zyskałem w ten sposób kilka miejsc, ale niestety czołówkę straciłem z oczu. Na jedynym podjeździe ( a zjazdów było o ironio kilka) złapałem jednego człowieka na przełaju oraz kontakt wzrokowy z grupą – kończyli podjazd jakieś 800m dalej. Zaczeliśmy ich gonić z zamiarem dołączenia. Niestety pod koniec pierwszej rundy wjechałem w coś ostrego w kałuży – opona rozcięta, brak powietrza, mleko nie dało rady. Szybkie zatrzymanie, wbicie sznurka w oponę, pompowanie co2, powietrze uciekło, mleko rzygło i nic. Drugie pompowanie – jest trzyma. Wskakuję na rower i gonię dalej. Straciłem około 4 minut, mase osób mnie wyprzedziło. W momencie zatrzymania do lidera wg stravy flyby miałem około 2-3 minut straty. Ruszyłem, niestety opona nie była uszczelniona do końca i schodziło ciśnienie na tyle, ze zacząłem na sekcji asfaltowej dobijać obręczą. Zatryzmanie i kolejny strzał co2. Wszyscy których wyprzedziłem przez te 2 minuty jazdy znów mnie wyprzedzili. Dobiłem ciśnienie i jadę dalej. Tym razem już trzymało. Wiem, że na dobre miejsce już nie mam szans, ale top 15 dalej w zasięgu bo noga podaje fajnie wiec gonie mijając kolejne osoby i uczestnicząc w jednej „kraksie”. Z nów jest korek, więc biegnę bokiem, niestety jedna Pani postanowiła ominąc korek bokiem jadąc, nie oglądając się za siebie, wjechała prosto w biegnącego mnie i się wyrąbała w kałuże po kolana. Oczywiście pretensje miała do mnie, bo powinienem ją przepuścić i uważać. Pod koniec drugiej rundy dogoniłem kolegę z klubu, który ostatecznie skończył na 22 miejscu. Na sekcji asfaltowej na początku 3 okrążenia postanowiłem odpocząć a na koniec asfaltu zaatakować i gonić dalej. Asfalt kończył się zakrętem 90 stopni i wąskim mostkiem, więc było trzeba mocno dohamować. Na dodatek postanowiłem opóźnić to dohamowanie by jak najmniej stracić. Jakież było moje ździwienie gdy hamulce nie zadziałały i wrypałem się w łąkę. Szybkie zatrzymanie spojrzenie na hamulce – linki ok, zaciski chodzą ale nie hamuje. Nie wiem dla czego. Pada więc decyzja o wycofaniu, bez obu hamulców nie ma sensu jechać - zbyt niebezpieczne w trybie wyścigowym. Prawa klamka ledwo się rusza i 0 efektu, lewa wpada do końca i również zero efektu. Trzecie okrążenie dokańczam w trybie rozjazdowym byle doturlać się do mety i się wycofać bezpiecznie. Po drugim okrążeniu miałem 15 minut straty do lidera oraz 8 minut do gościa który skończył na 11 miejscu. Gdyby nie awaria hamulców myślę, ze top 10-15 było osiągalne.
Warunki były przeokrutne ale zabawa przednia. Błota ogrom, zabawy też ????
Kolejny start 16 kwietnia ale tym razem szosowy. Liczę na lepszą pogodę i wynik ????
Jeżeli chcesz poczytać więcej relacji z wyścigów, oraz zobaczyć jak trenuję z pomocą #trener #kolarstwo na #rower #szosa zapraszam na #hiponaszosie . Dzielę się tam swoimi planami treningowymi, relacjami z wyścigów i treningów, postępami nie ukrywając obciążeń i intensywności.
#rowerowyrownik
Skrypt | Statystyki
ogolnie wiele by pisac, ale w skrocie dane z generatora losowego by wiecej daly bo bym od razu wiedzial że są z dupy. po 12 minutach testu, braklo pradu i test zostal przerwany, a po 8 minutach zaczety od nowa. Oprocz tego nie bylo wentylatora, a na pytanie o niego "zapomnialem, okno Ci otworze".
Na wykresach
Ale cyrk ( ͡° ͜ʖ ͡°)
(⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)