Jak wam się udaje żyć jako dorośli w systemie praca-dom? Wyjdę teraz na naiwniaka ale liczyłem od życia na coś więcej jednak.. co jest powodem mojej frustracji z roku na rok. Codziennie tylko praca i dom oraz pozostałe aktywności żeby nie zwariować i na tyle na ile może pozwolić sobie stary kawaler: jakaś siłownia, rower, spacer, zakupy, wyjazd, wakacje. Szczerze nie nudzi was takie życie? Bo mnie to dobija.
Ciężko mi zaakceptować, że życie tak wygląda. Śpisz, jesz, żeby przetrwać i kolejny dzień iść do pracy. Po pracy odpoczywasz po pracy i jakaś tam przyziemna rozrywka. I tak kolejny rok, kolejne 5 lat, kolejne 10 lat. Jak ten mem o chomiku, który kręci się cały dzień i nic z tego nie ma.
─
Jaki jest sens tego życia? Piszę to z perspektywy 31-letniego singla.
U większości osób pętla życa wygląda podobnie:
-> PRACA -> DOM -> jedzenie -> odpoczynek -> jakieś obowiązki -> pierdoły w czasie wolnym -> przygotowanie do pracy -> sen ->
J----y dzień świstaka, że zwariować można. W czasie wolnym zamiast zamulać w internecie to można sobie iść na rower czy do kina i to jest wielkie urozmaicenie tego szarego życia. Ja się nie dziwie, że sporo osób chleje żeby oszukać swój mózg że jest fajnie. Tak samo nie dziwie się, że ktoś bezmyślnie zakłada rodzinę i ma dzieci, bo może to go zmusza żeby miał cel w życiu.
Z drugiej stron, dlaczego potrzebujesz sensu do uzasadnienia swojej egzystencji, nasza rzeczywistość nie jest mistycznym i natchnionym miejscem, w którym pod koniec drogi czeka cię górnolotny morał.
Nom omen prostym i jednym rozwiązaniem do