Praca Scrum Mastera to jak hack w matrixie, kiedy jest się ogarniętym i ma się dobrze wytresowane zespoły. Deweloperzy sami ogarniają zmiany statusów w Jira, dodają taski do sprintów, pisza komentarze a ja właściwie tylko klikam „start” i „stop” przy sprincie. Czasem jak deweloperzy się o coś wykłócają to teraz mam jeszcze chata gpt który potrafi obalić każdy argument powołując się na scrum principles (mam gotowe formułki zapytań)
Na spotkania mam gotowe
Na spotkania mam gotowe
Powiedzcie mi czy to jest normalne czy to ze mną jest problem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pracuje w kontraktorni i jestem na 4 projektach po 25%, oczywiście nie ma żadnego rozdzielenia na dni/godziny pracy.
Nie programista ale bardziej admin/support/l3 chociaż w sumie to klepanie kodu też jest.
Nie wyrabiam tego, samo przełączanie pomiędzy kontekstami z różnych projektów zjada tyle czasu że zaczynam się poważnie zastanawiać. Zaczynam robić jeden task a
Odpowiadając krótko - to nie jest normalne i mam wrażenie, że się kontraktowania wycwaniła znajdując jednego pracownika na miejsce trzech