Spotkałam dzisiaj w autobusie starą znajomą z podbazy chyba. Bardzo słabo utrzymywałyśmy kontakt, ale jakoś tak się zgadałyśmy w tym busie. Ona lvl 25, miesiąc temu urodziła drugiego gówniaczka. W sumie to o tym wiedziałam, bo wysrywa zdjęciami dzieci na fejsie, czy insta jak p------a. Ale jakoś mi to nie przeszkadza, czaję bazę, że dzieciak to wielkie wydarzenie, wielka miłość, bla bla bla.

No i i tak sobie gadamy, fajnie jest. Ona tam mówi, że 'mama teraz nie ma dużo czasu', 'mamusia się nie wysypia', czy 'mama teraz w ogóle nie wychodzi z domku'. No tu też czaję bazę, jeden gówniak 2 letni i jeden miesięczny to pewnie faktycznie ciężka sprawa. W pewnym momencie mówi 'dzieci zostały teraz z babcią, a mama może załatwić coś na mieście'.

I tu mi się zapaliła pierwsza lampka. No bo sobie myślałam wcześniej, że fajnie, że jej mama tak dużo pomaga. Wiadomo, że pomoc jest bardzo ważna, szczególnie przy dwójce dzieciaków. Ale, że co? Gówniaki zostały z jej babcią, a jej mama mogła wyjść do miasta? Coś tak średnio czaję i pytam jej, gdzie siedzi
  • 48
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Kasę pierwszeństwa dla kobiet w ciąży widać z daleka. Jest otwarta. Ustawiamy się w kolejce wspólnie ze wszystkimi klientami, ale pani kasjerka szybko woła nas do przodu, wstrzymując inne osoby. Brawo.


Dwa dni później z rumieńcem na twarzy nieco wymuszamy szybsze obsłużenie – ku niezadowoleniu dwóch starszych pań. Podczas kolejnej wizyty kasa jest już jednak zamknięta. Mało tego, do punktu obok wpycha się przed nami dwoje młodych ludzi. – Proszę stanąć za nami, byliście państwo o ułamek sekundy wolniejsi – żona próbuje delikatnie walczyć o swoje. – To nieprawda. Nie wpychajcie się – słyszymy. W takiej sytuacji potrzebna jest już męska interwencja. – Czy nie widzicie, że to jest kobieta w ciąży? Powinniście z rumieńcem wstydu grzecznie stanąć za nami – interweniuję.

– Kasa dla kobiet w ciąży jest w innym miejscu – nie dają za wygraną nasi rozmówcy, ale w końcu robią miejsce, a po chwili kasjerka woła nas do przodu. W tym czasie słyszymy komentarze innych klientów piętnujące zachowanie młodych ludzi. Czyżby jednak w społeczeństwie nie zapanowała znieczulica?


tak, u mnie w tym temacie panuje znieczulica. Ciąża to nie choroba. Chory leży w łóżku i nie szlaja się po sklepach, a jak chora i nie ma siły stać w kolejce to niech wyśle tatusia przyszłego brajanka.
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#aborcja #zdrowie #depresja #zespoldowna #zd #religia #etyka #rodzina #rodzicielstwo #madki

Historia to trochę ściana tekstu, ale polecam zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom rozwiązania sprawy niepełnosprawności płodu aborcją.
TL:DR niestety nie zrobię, bo historia wymaga odrobiny wprowadzenia przed przejściem do sedna, jeśli ktoś się waha czy warto, to niech zdecyduje po przeczytaniu pierwszego akapitu, czy warto kontynuować.

Moja przyjaciółka ma młodszą siostrę z zespołem Downa. Jej rodzice są stosunkowo bogaci i praktycznie zapewniają swojej córeczce w miarę godne życie, rodzice kochają córkę mimo jej ułomności i często widuję ich kiedy idą z dziewczynką na spacer, są to ludzie mocno pobożni i pracowici, mający dużo przyjaciół, którzy pokazują, że nawet mając chore dziecko można w miarę normalnie funkcjonować.
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach