Na początek mam ochotę publicznie stwierdzić: nieco irytuje mnie intelektualne wywyższanie się ateistów i metafizycznych materialistów-fizykalistów nad teistami i metafizycznymi dualistami substancji oraz idealistami (ateizm i metafizyczny materializm nie muszą iść w parze, ale w 90% przypadków idą, więc wymieniam w jednym rzędzie). Oczywiście są argumenty za takim stanowiskiem i można do niego dojść poprzez intelektualne rozumowanie, natomiast absurdem jest twierdzenie, że nie ma argumentów za innym stanowiskiem i idące za tym pogardliwe nastawienie do osób reprezentujących inne poglądy.
Najczęściej z takim pogardliwym stanowiskiem w parze idzie prymitywny scjentyzm, wiara w to, że jeśli coś nie spełnia kryterium teorii naukowej (np. falsyfikowalność), to nie ma prawa być prawdziwe, brak wiedzy na temat tego, co jest naprawdę naukowo udowodnione, a co jest jedynie apriorycznym założeniem, całkowite odrzucenie filozofii oraz oskarżanie osób o innych poglądach o "wiarę w nadprzyrodzone".
Tymczasem
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś