RPO staje w obronie kierowcy. Jeździł pijany, ale u siebie xD
![RPO staje w obronie kierowcy. Jeździł pijany, ale u siebie xD](https://wykop.pl/cdn/c3397993/480ee5f9b6fb69d39c7168f7f3119e43837ac0d8da19ff9ce67e736b3bf262f6,w220h142.jpg)
Sąd Rejonowy skazał pijanego kierowcę na rok więzienia za używanie pojazdu na terenie własnej posesji. Rzecznik Praw Obywatelskich złożył kasację do Sądu Najwyższego, bo jego zdaniem obywatel nie prowadził pojazdu w ruchu lądowym, więc nie było podstaw do skazania.
z- 183
- #
- #
- #
- #
- #
- #
Nie wiem co kieruje ludźmi, którzy wpieprzają się do tego co kto robi u siebie. Mógł nawet tym samochodem wyrżnąć w chałupę i to nadal nie jest podstawa żeby go za cokolwiek skazywać.
Widzę że temat trochę za trudny bo alkohol = zło
To inny prostszy przykład. Teoretycznie teraz podpalam sobie łóżko - w tym m momencie wyciągam zapalniczkę i co? Powinienem dostać wyrok za podpalenie? Przecież to mój problem że sobie spaliłem łóżko. Nikt nie ucierpiał. Straż nawet nie przyjechała. Ot nie będę mógł mieszkać
No nie. Jak jestem pijany i robię sobie w swoim domu kanapki, to nikt mnie za usiłowanie zabójstwa nie skaże bo miałem nóż w
No właśnie tu się cały temat rozbija o to, że to ważne, że to było na prywatnej posesji. Jeżeli przysłowiowo bym sobie chciał nasrać na środku pokoju to nic Ci do tego. Po prostu. To moja sprawa. Jeżeli chcesz regulować co kto robi u siebie - nie stwarzając zagrożenia dla innych, to tu już naruszasz podstawowe prawa wolności i własności. Bo Ty cały czas gdybasz że mógł coś zrobić. No mógł - ale nie zrobił. Tez możesz rzucić nożem przez okno. Możesz. Jak kogoś trafisz pójdziesz siedzieć. Ale za samo rzucenie nikt nie ma prawa Cię skazać. Szczególnie jeżeli wyrzucasz nóż na swój teren prywatny a nie z 4 piętra w bloku. Tu jest ta zasadnicza różnica pomiędzy terenem prywatnym a strefą ruchu drogowego w tym
Żeby nie było. Potępiam jazdę po alkoholu. Ale nie na własnym terenie. Jeżeli rolnik chce sobie walnąć browara orząc pole, to niech to sobie zrobi. Co mi do tego. Nikomu nie zagraża. Chociaż Ty uparcie twierdzisz że zagraża. Ale on jeździ po własnym polu/ogrodzonym podwórku, gdzie nikt postronny nie ma prawa się znaleźć. A jeżeli się znalazł, to w pierwszej kolejności on jest odpowiedzialny za wtargnięcie. Teren prywatny
W Twoim założeniu, tylko i wyłącznie w Twojej głowie.
Widzę technika subtelnego obrażania i wyśmiewania opanowana do perfekcji - nie pierwszy raz. Jeżeli spotkasz policjanta to zapytaj. Ja zapytałem. Jeżeli tego nie zrobisz, to się nie wypowiadaj.
W rzeczywistości to Ty żyjesz w swoim wyimaginowanym świecie gdzie twierdzisz, że Twoje założenia są prawdziwe i nie ma innej racji.
Poczytaj sobie swoje posty wyżej i przemyśl to co napisałeś.
A ja odpowiadam ponownie. Czytaj ze zrozumieniem, bo widać że masz z tym problem. Z góry przyjąłeś jeden tok myślenia i nic innego do ciebie nie dociera. Hipotetyczne sytuacje przyjmujesz jako pewnik, opierając tym samym całą swoją logikę wypowiedzi.
Rozmowa z betonem rezultatu nie przyniesie.