A tak naprawdę to nie, po prostu wiadro kotów znowu zrobiło chlew i tym razem trzeba je było przeczyścić na mokro, dosuszyć jak najdokładniej i zapewnić ciepełko, bo byłaby kaszana jakby zmarzły. Ten tutaj jest dosyć słabiutki na tle innych i wymagał kangurowania przez dłuższą chwilę.
Trzy z nich podjęły dziś pierwsze próby samodzielnego mycia, z kolei ja zamierzam poświęcić weekend na nauczenie ich jedzenia (a nie ssania, co ciągle robią) mokrej karmy.
Trudy
źródło: comment_kGKQIupr7cjRVGn8GQk2E57hThppVydp.jpg
Pobierz