Wpis z mikrobloga

Mirki, musze się wygadać. Mieszkam w Polsce B gdzie o pracę ciężko dlatego też jest tutaj duzo #januszbiznesu. Z dniem 1.03 zostalam zatrudniona w nowo powstalym sklepie odzieżowym z dotacji z urzedu pracy (tzw prace interwencyjne) Oprócz mnie na tych samych zasadach zatrudnione były 2 dziewczyny + 2 stażystki. Przed otwarciem sklepu oczywiście rozkładanie towaru, mycie okien itd na tzw czarno. Z początku wszystko wydawało się w miarę ok aż do czasu gdy sklep został oficjalnie otwarty i po paru dniach okazało się, że nie przynosi takich zysków na jakie liczyła szefowa. Zaczęły się groźby, straszenie zwolnieniami (co najlepsze 4 dni po otrzymaniu umowy xD) padły nawet teksty gdy upomniałyśmy się o pieniądze za te kilka dni pracy na czarno cytuję "a czy uhandlowałyscie sobie na to??" Zaczął się tam robić coraz większy kwas, przyjeżdżała i mówiła że nas jest za dużo, że gdzie 5 a utargi jak na 1 albo 2,że ona nie ma pieniędzy itd zaczęła przelewać na nas swoją frustrację głównie padło na mnie. A to staniki źle ułożone, a to kurtki nie tak wiszą itd. Doszło do tego że co wpadała na sklep zaczynała mi grozić, ośmieszać, umniejszać a następnie wymyślać że dziewczyny się skarżą że muszą za mną wszystko poprawiać co jest totalną bzdurą bo wszystkie robiłyśmy tam to samo. Czułam się przez nią mobbingowana do tego stopnia, że gdy tylko przyjeżdżała odrazu pojawiał się stres i pytanie o co znów będzie zj*a Próbowała nas wszystkie skłócić i nastawić przeciwko sobie żebym wymiękła i dobrowolnie się zwolniła.Nie raz sugerowała mi a nawet powiedziała wprost żebym się zwolniła. I to jest właśnie punkt programu. Babka podpisała z urzędem pracy umowę, że nie może mnie zwolnić za porozumieniem stron przed upływem 6 miesięcy ponieważ wtedy musi zwrócić dotacje. Jedyną opcją jaka jej została jest doprowadzenie mnie do skraju żebym sama zrezygnowała i się zwolniła lub zwolnienie dyscyplinarne. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu (gdyż ja nie chciałam iść jej na ręke i się zwolnić) postawiła na to 2 i dostałam dziś dyscyplinarke. W uzasadnieniu podała (CIĘŻKIE naruszenie przez pracownika obowiązków pracowniczych) Zapytałam co takiego zrobiłam i dowiedziałam się że 2 razy musiała poprawiać za mnie staniki xDD Jadę zaraz do PIP-u
#pracbaza #zalesie #januszebiznesu #gorzkiezale #wykopefekt #urzadpracy
  • 196
@mAgnes91: Spokojnie. PUP pewnie widział już nie takie historie. A PIP jeszcze więcej. Z autopsji wiem, że w UP są teraz wyczuleni w tych tematach, także przedstaw uczciwie sprawę gdzie to konieczne. To nie jest już dotacyjne el dorado. Januszycę biznesu trzeba było ponagrywać, miała byś solidny fundament pod sprawę sądową i odszkodowanie za szkody psychiczne. Teraz jak najbardziej możesz kierować sprawę do sądu pracy o niesłuszną dyscyplinarkę. Powodzenia.
@mAgnes91 kiedyś PIP stał twardo po stronie pracownika, jeśli nadal tak jest, a Ty masz czas i ochotę to zgłosić i wszystko opowiedzieć (co czasem jest trudne) to trzymam kciuki. Takie traktowanie innych ludzi jest w mojej teczce ludzi najbardziej #!$%@?. Cwaniaczków, którzy nie tylko wyłudzają kasę, ale znęcają się przy tym na innych.

Tobie życzę powodzenia, a PIPowi owocnej kontroli, gdzie wszystko wyjdzie na jaw. Szefowa pewnie się nie nawróci, ale
@mAgnes91: ale ona podpisała z Urzędem raczej umowę na miejsce pracy, a nie na konkretnego pracownika. Jeśli podpisała na 6 miesięcy to i tak musi to miejsce pracy utrzymać, czyli zatrudnić kogoś na twoje miejsce.

PIP nie jest od sposobów rozwiązania umów tylko od warunków pracy, wypłat wynagrodzenia, nadgodzin, BHP itd. Takie rzeczy to sąd pracy i raczej przyzna ci racje. Jeśli ona powie, że ciężkie naruszenie to było nierówne ułożenie
@mAgnes91: Słuchaj, od tej pory nic na gębę tylko na papierze - na kancelarię i z potwierdzeniem odbioru. Do PIPy też warto było składać pismo - niech odpowiadają czarno-na-białym. Odpowiedzieć na pismo urząd musi, nawet jeżeli wniosek jest bez sensu.
Potem ciężko udowadniać że np. pan w urzędzie tak mi powiedział. Podpytaj: może są organizacje potrafiące pomóc złozyć wniosek do sądu za friko.
Właśnie wracam z PIP-u. Facet stwierdził że oni się tym nie zajmują gdyż po zwolnieniu dyscyplinarnym nie jestem tam już zatrudniona i poradził iść do prawnika, napisać pozew o odwołanie i odszkodowanie i z tym do sądu pracy.


@mAgnes91: ale po co tam w ogóle poszłaś. Wysyłasz do nich pismo i unikasz spławienia. Teraz opisz im dokładnie to samo co im powiedziałaś.
@wypokpok: PIP-SRIP, nie takie rzeczy uwalają,nie mitologizujmy tego. Nie odradzam, ale tam głównie piją kawkę i rozchylają kieszenie, a potem doradzają pracodawcy, żeby jednak skierował sprawę do sądu i umywają rączki, bo z mocy ustawy muszą zaprzestać czynnoścu, a pracownik się boi do sądu iść bądź odpuszcza, gdyż znajduje inną pracę. Miałam z nimi do czynienia z innej pozycji (nie jako osoba zatrudniona, a jednak zrobiona w #!$%@?) i ta instytucja