Nie wiem powoli co można nowego w życiu robić, wszystko jest takie wiecie, takie już dobrze znane, takie uczucie wszechobecnego komfortu mnie pochłania, przez co czuję, że robię o wiele mniej niż mógłbym robić. Wiecie, jakby obszary w mózgu się przyzwyczaiły do tego co jest i nic nowego tam nie wyrastało. Nie wiem czy coś mi się uda zmienić, a czuję, że mało czasu, mało czasu jest, coraz mniej, coraz bardziej pod
@Defined: jak mam coś takiego to idę sobie przypomnieć jak bardzo różnorodny i pełen możliwości jest świat, ile jeszcze nowych potencjalnie nowych rzeczy do doznania, ile obserwacji; wtedy znowu dostrzegam, że moje życie to tylko maleńki wycinek możliwości i przestaję czuć, że wszystko jest znane, a świadomość, że czasu coraz mniej powoduje, że mi tym bardziej zależy; co do sufitu - w moim ujęciu sufitów jest wiele, więc jak nie ten
Zamówiłem tę zupę, ale tylko aby dalej być w grze społecznej. Nie zjem jej, wyleję ją, jest obrzydliwa. Mam bardziej wyrafinowane podniebienie, nie jestem w stanie jeść takiej tłustej papki z glutaminianem sodu.
@okoski: jeśli nie rozumiesz pytania albo tego co piszesz zapytam konkretniej - w jaki sposób w społeczeństwie typowo lewicowym konserwatyzm wpłynie pozytywnie na dzietność? Co sprawi że młodzi dorośli i dorośli będą mieć więcej dzieci?