W nawiązaniu do tego wpisu

Minął drugi tydzień totalnej abstynencji, po takim okresie można już coś więcej powiedzieć...nie ciągnie mnie, nie trzęsą mi się ręce itp., koszmary i pojawiające się czasem uczucie niepokoju skończyły się pod koniec zeszłego tygodnia.

Plusy:
-dużo więcej czasu, który można poświęcić na inne rzeczy niż picie do odcinki
-czas w pracy jakoś mniej się dłuży jak #!$%@? łeb nie myśli tylko o tym, żeby po pracy się
Miraski jakieś dwa tygodnie temu pisałem tu że chcę rzucić papieroski i jestem na dobrej drodze bo nie palę od momentu gdy pytałem o rady jak to zrobić. Myślę że skoro to jak narazie idzie dobrze to może dołożę jakąś aktywność fizyczną. Mieszkam na osiedlu na którym w garażu podziemnym jest całkiem dobrze wyposażona siłownia dostępna 24/7 za darmo dla mieszkańców. Podpowiecie mi może jak zacząć ćwiczyć? Może wspomozecie jakąś stroną gdzie
@JanuszPDM: Możesz na przykład wziąć trenera na kilka treningów. Dostosuje ćwiczenia pod ciebie, a jak ci się znudzi albo minie tak pół roku to powtórka. Dodatkowo na siłowniach masz zajęcia typu "zdrowy kregosłup" / "crossfit" etc... warto się przejść, skorzystać, może to będzie coś dla ciebie :D
wytrzymałem 3 pełne dni bez kropli piwska, dzisiaj już pójdą 4 przed weekendem, plan na początek jest taki 4 na 3, nd, pn, wt, śr - nie piję, czw - lekko, pt, sb - wiadomo, no i niedziela już bez alko bo ostatnio za grube były też niedziele porównywalnie nawet z sobotą czasami, a wiadomo że w pn do roboty autem to na pewno coś by wykazało jakby mnie jebli, może nie
@sunriser90: to tak nie dziala , oszukujesz sam siebie , jutro zawsze bedzie jutrem. Popatrz na to trzezwym okiem stary , juz kombinujesz jak zakrecic cala sytuacja zebys nie czul sie winny :-) . Odstaw i tyle , nie ma innej opcji , jak juz sam sobie udowodnisz ze mozesz to wtedy pomysl czy faktycznie chcesz pic.
@sunriser90: Ciężko jest sobie wyobrazić, że piweczko całkowicie by zniknęło, co nie? Ja dokładnie też to przerabiałem. Kurczowo trzymałem się tej myśli ze choć trochę trzeba się napić i nie wyobrażałem sobie życia bez alko. Jak już zauważyłem problem to łapałem się różnych sposobów, aby nie uznać siebie za alkoholika - choćby takiego dawkowania. W piątek mało, w sobotę więcej, w niedzielę raczej nic. Początkowo nawet się udawało ale dosyć szybko
Mirki rzucił ktoś z Was ostatnio palenie papierosów i nie mówię tu o historiach "Hohoho ja jak zapaliłem jednego to odrazu rzuciłem"
Staż już mam długi w tym nałogu i sam sobię nie poradzę. W zasadzie do tej pory mi to nie przeszkadzało bo bywam egoistycznym i bezczelnym dupkiem. Chodzi o to że mój kaszojad zaczyna już coraz więcej kumać i nie chcę żeby tak jak ja napatrzył się na palącego ojca
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
Zerwanie z nałogiem to jest jednak coś pięknego, energole to #!$%@? i mam nadzieję, że ten etap już jest za mną

Postanowiłem sobie w wigilię, że koniec z tym syfem i od tego momentu twardo stoję, była jedna chwila zawahania, gdzie już trzymałem mojito w ręce ale odłożyłem i wziąłem colę cherry

Dużo pomógł mi fakt, że były akurat te trzy dni wolne i pewnie gdyby nie one to by się nie
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@jmuhha: niby spoko ale żre w #!$%@? paliwa, na jednym baku 60l przejadę może 600km

Były też lekkie problemy w największe mrozy bo bagażnik mi się sam otwierał i musiałem go za każdym uruchomieniem pojazdu zamykać xd oraz jak otworzyłem tylne drzwi od pasażera to nie dało się ich zamknąć, zamykały się dopiero po jakichś 10-15 minutach dlatego profilaktycznie ich nie otwierałem w mrozy, raz jak odwoziłem kumpla to musiał drzwi
10tego grudnia minęło 7 miesięcy jak podjąłem decyzję, że rzucam fajki - 10 lat prawie palone, także wiadomo jak to siadło na bani, chociaż w moim mniemaniu dosyć gładko poszło... Nie mam ochoty na to gówno w ogóle, dużo pomógł mi w tym basen i aktywność fizyczna...

7dmego grudnia zaś pyknęły mi 4 miesiące bez alkoholu - gówna, które zniszczyło mi 3 poważniejsze relacje (damsko-męskie, nie liczę kumpelowskich xd), dosyć mocno rozwaliło
Powiedzielibyscie przyjacielowi, albo przyjaciółce, że #!$%@? fajkami? Ta osoba niby nie pali przy mnie, ale nie da się zniesc tego smrodu od niej, a jeszcze jak syf zaczyna leciec z ust, to zbiera mi się na wymioty. Tyle tylko, że łatwo cos takiego napisac, a powiedziec komus w oczy, zwlaszcza, ze to osoba mi bliska i wcale nie chcę jej robic ani na zlosc ani przykrosci, juz bardzo trudno. Mysle, ze ten
@rekinwpaski: Przyjacielowi albo przyjaciółce jestem w stanie powiedzieć wszystko bez owijania w bawełnę.

#!$%@? od Ciebie szlugami, przestań palić to #!$%@?.


W moim otoczeniu nie ma problemu powiedzieć przyjacielowi prosto z mostu, że np "#!$%@? mnie dzisiaj" prosto z mostu albo powiedzieć, że jego pomysł, który chce zrealizować jest mega #!$%@?. No ale ja tu mówię o paczce ludzi, których znam +16 lat i przez ten czas trzymamy się z sobą