Najnowsza książka Waltera Isaacsona (ur. 1952), autora znanego ze swoich biografii wielkich wynalazców i osób, które dosłownie zrewolucjonizowały współczesną naukę i przemysł (np. Einsteina czy Steve’a Jobsa) to autoryzowana biografia Elona Muska. Książka ukazała się u nas w zeszłym roku i jest to drugą, po książce Ashlee Vance’a z 2015 r., biografią przemysłowego i kosmicznego magnata, która wyszła w języku polskim.
Blisko tysiącstronicowe tomiszcze opisuje nam dotychczasowe życie, wzloty i upadki kontrowersyjnego miliardera. Przy czym Isaacson potrafi pisać i przykuwać uwagę czytelnika. Dosyć krótkie rozdziały wręcz zachęcają do lektury kolejnych, a autor stara się w możliwie prosty, ale nie prostacki sposób opisać ogólnie specyfikę działalności Muska. Isaacson przez blisko dwa lata (od 2021 r.) towarzyszył Muskowi, zbierając materiały do jego biografii. Większość źródeł, na których oparta została książka to setki rozmów z Elonem, członkami jego rodziny, przyjaciółmi i rywalami. Obraz jaki wyłania się z książki stara się być obiektywny (a przynajmniej sprawiać takie wrażenie) przedstawiając Muska bez pudru, jako nieco zagubionego geniusza o duszy zranionego dziecka, który potrafi inspirować ludzi, ale też być zaskakująco bezwzględny. Musk u Isaacsona to postać niejednoznaczna, którego typ charakteru najlepiej rozwija się pod presją, taki chaotic good, posługując się terminologią rodem z Dungeons & Dragons. Ilość jego inicjatyw od Tesli przez SpaceX po nieszczęsnego twittera robi wrażenie, aż trudno uwierzyć, że Musk jest szefem aż tylu globalnych biznesów i daje radę nimi zarządzać.
Nie będę się jednak tutaj rozwodził się o historii podanej w książce, bo szczerze zachęcam do jej lektury, niemniej trzeba wziąć poprawkę na to, że książka ma też określony cel, a jest nim kreacja Muska na wielką postać naszych dziejów. Pomimo bowiem zapewnień Isaacsona, o tym, że Musk nawet nie przeczytał przed publikacją jej rękopisu, to przecież miliarder nie po to zatrudnia autora by napisana przez niego książka była wobec niego zbyt krytyczna. Oczywiście można go w ograniczony sposób krytykować, ale konkluzja Isaacsona, jest mniej więcej taka, że Musk tyle osiągnął nie wbrew wadom swojego charakteru, ale właśnie dzięki nim. Poza tym dla mnie Isaacson to też nie jest przypadkowa osoba - były redaktor magazynu „Time” oraz prezes stacji CNN, a zatem człowiek będący de facto częścią amerykańskiego establishmentu medialnego, którego poglądy są często zbieżne z Krzemową Doliną. Co udowodnił już wcześniej w swoich książkach, kreujących niejako świat wielkich postaci historii. Kiedyś byli to wodzowie, królowie, mężowie stanu – obecnie zaś magnaci nowych mediów i cyfrowego przemysłu w stylu Jobsa i Bezosa. Musk jest tutaj takim enfant terrible tego środowiska, ale jednak jest jego częścią.
Pomimo
Blisko tysiącstronicowe tomiszcze opisuje nam dotychczasowe życie, wzloty i upadki kontrowersyjnego miliardera. Przy czym Isaacson potrafi pisać i przykuwać uwagę czytelnika. Dosyć krótkie rozdziały wręcz zachęcają do lektury kolejnych, a autor stara się w możliwie prosty, ale nie prostacki sposób opisać ogólnie specyfikę działalności Muska. Isaacson przez blisko dwa lata (od 2021 r.) towarzyszył Muskowi, zbierając materiały do jego biografii. Większość źródeł, na których oparta została książka to setki rozmów z Elonem, członkami jego rodziny, przyjaciółmi i rywalami. Obraz jaki wyłania się z książki stara się być obiektywny (a przynajmniej sprawiać takie wrażenie) przedstawiając Muska bez pudru, jako nieco zagubionego geniusza o duszy zranionego dziecka, który potrafi inspirować ludzi, ale też być zaskakująco bezwzględny. Musk u Isaacsona to postać niejednoznaczna, którego typ charakteru najlepiej rozwija się pod presją, taki chaotic good, posługując się terminologią rodem z Dungeons & Dragons. Ilość jego inicjatyw od Tesli przez SpaceX po nieszczęsnego twittera robi wrażenie, aż trudno uwierzyć, że Musk jest szefem aż tylu globalnych biznesów i daje radę nimi zarządzać.
Nie będę się jednak tutaj rozwodził się o historii podanej w książce, bo szczerze zachęcam do jej lektury, niemniej trzeba wziąć poprawkę na to, że książka ma też określony cel, a jest nim kreacja Muska na wielką postać naszych dziejów. Pomimo bowiem zapewnień Isaacsona, o tym, że Musk nawet nie przeczytał przed publikacją jej rękopisu, to przecież miliarder nie po to zatrudnia autora by napisana przez niego książka była wobec niego zbyt krytyczna. Oczywiście można go w ograniczony sposób krytykować, ale konkluzja Isaacsona, jest mniej więcej taka, że Musk tyle osiągnął nie wbrew wadom swojego charakteru, ale właśnie dzięki nim. Poza tym dla mnie Isaacson to też nie jest przypadkowa osoba - były redaktor magazynu „Time” oraz prezes stacji CNN, a zatem człowiek będący de facto częścią amerykańskiego establishmentu medialnego, którego poglądy są często zbieżne z Krzemową Doliną. Co udowodnił już wcześniej w swoich książkach, kreujących niejako świat wielkich postaci historii. Kiedyś byli to wodzowie, królowie, mężowie stanu – obecnie zaś magnaci nowych mediów i cyfrowego przemysłu w stylu Jobsa i Bezosa. Musk jest tutaj takim enfant terrible tego środowiska, ale jednak jest jego częścią.
Pomimo
Zawsze możecie założyć swój własny portal jak wam się cenzura nie podoba ( ͡° ͜ʖ ͡°)