Czuję się źle, chociaż sprawa wydaje się być prehistorią i bezpośrednio mnie w żaden sposób nie dotyczy, ani nie wpływa na moje życie. W skrócie i bez dram. Ja lvl 31, dowiedziałem się niedawno, że mój dziadek (od strony mamy) nie był moim biologicznym dziadkiem. Brzmi głupio prawda? A mnie ta sprawa strasznie uwiera. Babcia i osoba, którą uważałem za dziadka nie żyją od ponad 10 lat. Babcia była ok, ale "dziadek" był po prostu super. Często zastępował mi ojca, który dużo pracował za granicą i często go nie było. Nauczył mnie wielu praktycznych rzeczy (np. majsterkowania), uwielbiałem z nim spędzać czas. I teraz taka wiedza wyszła na światło dzienne. Jak się okazało, "dziadek" przygarnął babcię z malutką (lvl 2) nieślubną córką (moją mamą). Biologiczny dziadek porzucił babcię, która była w ciąży i wyjechał na Zachód, ślad po nim zaginął (pamiętajcie, że mówimy o głębokim PRLu). Rodzina babci się od niej odwróciła, została sama, trafiła do domu samotnej matki, pracowała fizycznie w szwalni. No i poznała "dziadka"... Później mieli razem jeszcze jedną córkę - przyrodnią siostrę mojej mamy, moją ciocię.
Nazywam swoje uczucia po imieniu. Mam wielki żal do "dziadka", że zachował się jak typowy beciak i wziął sobie z dzieckiem, w dodatku ze znacznie gorszego środowiska ("dziadek" był inżynierem budowlanym - za PRLu to coś znaczyło). Straciłem szacunek do swojej babci, że była kim była i wybrała "bad boya" z tamtych czasów zamiast przyzwoitego człowieka. Mam jakiś dziwne pretensje do mamy, że ma niejasne geny. Gdy dowiedziałem się o wszystkim zrobiłem test DNA, żeby upewnić się, że jestem biologicznym synem swojego ojca. Bardzo to zmartwiło ojca i mamę, ale zgodzili się bez podstępów wziąć udział w badaniu (ojciec). Na szczęście wynik pozytywny.
Nie wiem jak sobie poradzić z tą sprawą. Mam doła od dwóch miesięcy (wtedy się dowiedziałem) i kwestionuję swoją wartość. Nie wiem czy przesadzam, czy może naczytałem się za dużo #blackpill i #przegryw, ale obiektywnie przecież jest coś na rzeczy. Napiszcie proszę, w miarę możliwości bez osobistych wycieczek, bo obecnie mam dość kruchą psychikę, co o tym myślicie i co byście zrobili na
Cześć Mirki,
Szukam piosenki, piosenka byla o dziadku, 2 zwrotki opowiadaly jaki on tam był, a ostanie o tym ze zmarł w pokoju obok, ze ojciec wszedł do pokoju a dziadek zmarł (coś takiego).
Z tego co pamietam to taka bardziej gitarowa, cos w stylu happysad.