Albo tak jak inni, albo wcale. Nie mam życia takiego jak inni, to nie robię nic. W tym roku minęło 10 lat neet-owania. Nie przepracowałem ani jednego dnia. #przegryw #neet
@LostHoldenCaulfield: Jestem w tej sytuacji. Pozostaje tylko siła umysłu - ale ja jeszcze nie potrafię, chociaż próbuję. Tylko umysłem ocenisz amplitudę uderzeń swego serca - a później musisz stworzyć w nim to miejsce. Wtedy pozostanie tylko droga by powstało do życia i wprawiło w ruch twoją krew, napędzającą serce...
#przegryw Wkroczylem chyba w kolejny poziom w zakonie samotnej beznadziei.. Chyba uszly ze mnie resztki wiary, zwiekszylo sie zobojetnienie.. Wypełnia mnie głownie smutek, beznadzieja, brak wiary.. glownie stalem sie negatywem, zamieniam swiatlo w ciemnosc, pozytywy w negatywy.NIe ma juz przyszlosci, przeszlosci, JEst tylko teraz. Zyje w danej chwili nie rozmyslalajac co bedzie za godzine, jutro. NIe ma to juz znaczenia. Nic juz nie ma znaczenia. Poddalem sie, daje sie unosic
@depresyjnydziad: Usłyszeć, a zrozumieć to dwie różne rzeczy. Musisz inaczej spojrzeć na wspomniane przez Ciebie miejsce - spójrz na nie jak na tymczasową platformę, którą jednak z uwagą zagospodarujesz tak by przebywać nań z przyjemnością - lub chociaż bez cierpienia. Wszystko co wymieniłeś (dieta, terapia, hobby itp.) powinny być Twoimi celem, a nie figurą, której "używasz" by zdobyć "to coś" - szczęście, sens, spokój - każdy nazwie jak woli. Musisz
@depresyjnydziad: Cały czas jesteś sobą - nie jesteś jedną decyzją, jednym celem, pojedynczą porażką, jesteś sumą uczuć i emocji swego umysłu i tego co z niego bierzesz by iść do nowego miejsca, a proces ten dzieje się cały czas - masz prawo nim korzystnie kierować, masz też prawo i powinieneś się zmieniać. Zresztą czy się chce czy nie zmiany postępują, wbrew nam lub za naszą zgodą, pogrążamy się, albo wyciągamy
Pamietajcie samotnosc to wasza wina. Ja p------e jakie tam toksyki siedza na tym reddicie... To juz wykop lepszy Narzeksz = jestes nikim #przegryw #samotnosc
@Miststreuermann-: Słuchaj, w życiu jeśli się zastanowisz jest tylko jedna droga - reszta to ślepe zaułki. Każdy potrzebuje czasem wsparcia, ale narzekanie szybko wchodzi w nawyk - a on z czasem kieruje Twoim życiem, poza tym w prywatnej, dowolnej relacji człowiek podświadomie szuka czegoś innego - wymiany pozytywnej energii, ponieważ to ona daje prawdziwe wsparcie, potwierdzanie złych nawyków trzyma w miejscu, odbiera szansę. Jeśli jednak jesteś w kryzysie, życie wymknęło
Kiedyś się spytałem matki w jakim wieku kazała by mi znaleźć stałą pracę, a ta mi mówi że 35 lat bo wtedy się przestaje być młodym. Wyobrażacie sobie typa co ma 35 lat i nigdy nie pracował i teraz ma iść do pracy? Przecież on by miał tak zrytą psychę że to by było niemożliwe. #przegryw
Co niedzielę raz w tygodniu podlewam kwiaty, a mam wrażenie jakbym robił to co parę dni. Czas tak zapieprza, a jestem już stary.. Jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny, nie byłem na żadnych wakacjach.. Nigdzie nie byłem, nic nie przeżyłem, nigdy nie byłem szczęśliwy, nigdy nie żyłem ehh #przegryw #samotnosc #depresja
@anonanonimowy321: Tzn. ile masz lat, 90? Jeśli tego chcesz, to po to idź - wakacje możesz zorganizować od ręki jeśli nasz trochę pieniędzy, rozejrzyj się w swoim życiu i działaj, inaczej się nie da.
ZACZYNA SIĘ OKRES DEPRESYJNEGO WALENIA KONIA Dzisiaj to poczułem. Wsiadłem do auta, w przydużej bluzie, przydużych spodniach i musiałem włączyć ogrzewanie. Część trasy przebiega przez lasy, kapuśniak i szarość towarzyszyły mi nieustannie. Zakupiłem trzy zupki chińskie, dwie czarne (ostre) i jedną zwykłą. Nie chce mi się nic kompletnie, wróciłem do domu przed chwilą, zamierzam o--------ć potem zupki no i nic nie będę robić. KONKUTEROWANIE. #przegryw
@HuopWsiowy: Nie jedz tego świństwa, to same szkodliwe sole i poprawiacze smaku i cukry w formach 100x gorszych od zwykłej glukozy, one odbierają energię i dają chwilowego kopa, później nic nie smakuje i nic nie napędza organizmu, i źle działają na mózg.
Chyba sam tu siedxzę, idę zapalić cygaro na taras, to uczucie, ten brak myśli to jest coś wspaniałego, ogółem cieszę się, że mogę się z wami podzielić moimi wrażeniami co cosobotniego alkoholizowania, nie ma innej drogi, trzeba te 2 razy na tydzień resetować umysł, zgnębiony cierpieniem. #przegryw
✨️ Obserwuj #mirkoanonim Hej @katka2017 - piszesz że masz 40 lat, że nigdy nie byłaś w związku, że nie masz znajomych, że nie masz pracy, że mieszkasz z rodzicami, że masz nadwagę, że nic nie robisz w życiu, itd. Ale jednocześnie innym doradzasz na tagach #depresja czy #psychologia #samotnosc #przegrywpo30tce itd Czyli - dobrze zdajesz sobie sprawę z tego, że wszystko można zmienić. Innym potrafisz pisać dobre rady. A sobie? Wydajesz się bardzo inteligentną fajną osobą, aż szkoda czytać jak bardzo jesteś krytyczna wobec siebie, jak bardzo narzekasz sama na siebie i swoje życie, a jednocześnie innym dobrze doradzasz zmiany w
@mirko_anonim: Nie mam problemu ze "small talkiem", może się zdziwisz, ale ludzie uważają mnie za otwartą osobę w rozmowie z którą szybko skraca się dystans, ale co z tego? - skoro ja nie lubię przebywać długo z przypadkowymi nawet miłymi ludźmi? - chcę tylko uciec w swoje myśli i zaznać ulgi od świata i tylko z kimś z kim mnie coś łączy chciałabym przebywać dłużej, ale żadnych podobnych relacji nie
@mirko_anonim: Ale odrzuciłam :(, będę próbować do sklepów, tam się za bardzo bałam. Z tym psychologiem to nie jest prosto bez pieniędzy, po to chciałam iść do pracy między innymi, obecność kogoś kto na mnie czeka, nawet za pieniądze, dawała mi dużo motywacji - ale to były tylko 3 konsultacje poprzedzające terapię, na całą trzeba złapać termin, średnio czeka się rok, marzę o tym, że daję rady utrzymać pracę, płacą
@coolcooly22: Mam studia, stopień był wymagany (minimum lic.), ale żadnego doświadczenia nie, no i angielskim moim zdaniem dużo poniżej C1, zdziwiłam się że tak nisko upadli, że mnie wzięli, to miała być windykacja w podżekcie Fed-ex.
@MajsterOfWihajster: Słuchaj, zaburzenia lękowe to nie choroba psychiczna, chociaż rujnują życie, a i ludzie z ciężkimi chorobami psychicznymi, z epizodami szpitali i wyłączeń z życia na wiele lat również walczą o siebie i wychodzą na prostą - jestem Autorowi-Anonimowowi bardzo i osobiście wdzięczna za istotne słowa, które do mnie skierował i kiedy dział HR ponowił skierowaną do mnie ofertę, postanowiłam się zgodzić. Zmieniam swoje życie już od lutego, idzie mi
@mirko_anonim: Wzięłam pod uwagę, wszystkie rady - w tym Twoje Anonimowy Doradco i - ponieważ ponownie skierowali do mnie ofertę - zgodziłam się, dziękuję za całe wsparcie, nie wiem jak mi pójdzie, ale najbardziej chciałabym móc się w tej pracy utrzymać nawet mimo stresów, pieniądze nie są dla mnie w tej chwili tak bardzo ważne, jak zbliżenie się do bycia "normalnym" w radzeniu sobie w życiu człowiekiem.
@MajsterOfWihajster: Dzięki, nie chciałam Ci jakoś niegrzecznie odpowiedzieć, tylko nie czuję się mimo wszystko jeszcze całkiem zmarnowana psychicznie - chociaż może "chorzy" nie potrafią się dobrze rozeznać - ale właściwie i tak planuję się leczyć... więc może jakoś się odmienię.
@mirko_anonim: Strefa komfortu jest u mnie niestety silnym i umotywowanym rodzinnie bastionem - to jest zresztą jeden z moich podstawowych problemów, mimo wieku jestem psychicznie zależnym "dzieckiem" - nie w sensie, że ktoś tego ode mnie wymaga, pozornie sprawiam wrażenie osoby odpowiedzialnej i "zrównoważonej", ale ponieważ nigdy nie przeszłam czasu separacji od rodziców, wtórny impet niedoświadczonej transformacji, zamknął mnie w destrukcyjnym psychicznym układzie, to wielkie utrudnienie w relacjach, rzutujące na praktycznie wszystkie ich odmiany - po prostu nadmiernie przywiązujesz się do wszystkich, porzucasz siebie, a "asertywność" staje się pustym pojęciem. W mojej odległej terapii, kiedyś w zagadkowej przyszłości, mielibyśmy wstępnie zająć się tym problemem, mam nadzieję, że do tego kiedyś dojdzie i wtedy byłby to mój prawdziwy sukces - za taki bym go w pełni uznała - niezależnie od efektów tego procesu.
Czy owa praca to "sukces"? - czy może właśnie te cechy we mnie w rozmowie wyczuli? - kto wiem... ale to nic - zacznie się dopiero w październiku, więc jest nadal abstrakcją i przeszło mi na razie trochę strachu, który jednak wiem, że wróci w gorszym momencie - zwrotna fala jak zazwyczaj, zepchnie mnie w kąty mojego powolnego umysłu.
Ja w dodatku ciężko myślę i mam dziury w pamięci - i tego się
@MajsterOfWihajster: Mało się udzielam poza tagami związanymi z kryzysem życiowym ( ͡°͜ʖ͡°), ale planuję trochę oderwać mózg od tego zajęcia, poluzować spiralę, w ogóle za dużo mówię (piszę - bo lubię rozmawiać na bardziej osobiste tematy niż na co dzień jest możliwe i kusi mnie tu często odpowiedzieć, a często już się nikomu nie chce - ani czytać, ani pisać). Kiedyś już ktoś się
@MajsterOfWihajster: Wiesz jak to jest, słowa się pchają i człowiek nie może się powstrzymać żeby ich nie przelać - pewnie trochę wstyd do mnie pisać, stara wariatka bez pracy to jednak rzecz dość dziwna, bo kobiety sobie radzą przeważnie lepiej tylko przez umiejętności społeczne i akceptację społeczną o szerszym zakresie aniżeli otrzymują ją mężczyźni. Muszę się z tym pogodzić, że moje życie dla postronnych wygląda jak wielka czerwona flaga, zresztą
@mirko_anonim: Masz rację, zauważam często to co podkreśliłeś czyli tonięcie w negatywnych emocjach z całkowicie własnej woli, ponieważ dużo wygodniej jest się im oddać aniżeli jakiemukolwiek stwarzającemu dobry skutek działaniu w zamian. Mimo opłakanego ostatecznego efektu dostaje się złudne bezpieczeństwo, kiedy wytłumaczy się sobie świat na swój nawykowy, nie wymagający wysiłku sposób - co z tego że to pułapka? - ale przecież "komfortowa", a ja już teraz chcę mieć "dobrze"...
@katka2017: Toczę też te moje dyskusje ponieważ czasem trafiam na rozmówców podobnych do Ciebie, to mnie bardzo popycha do przodu, a ponieważ w życiu realnym nie mam nikogo więc szukam w ten trochę patologiczny sposób, kontaktu z kimś zaangażowanym z czego czerpię wsparcie, którego nigdzie nie mogę na podobnym poziomie mieć na razie. Ale często spotykam się z postawą, że nic nie ma sensu - to też moja "choroba" więc
@mirko_anonim: Trudno mi się zachować, jakbyś sobie tego życzył ponieważ dla mnie to normalny sposób rozumowania o sobie i moim miejscu w świecie. Ten obecny zresztą jeszcze nie jest najgorszy - przez dekady był skrajnie zły, a w swoim życiu przeszłam wiele psychologicznie wyczerpujących sytuacji, silnych konfliktów - chociaż nie uważam, że jestem przez coś zewnętrznego pokrzywdzona, nawet jeśli na to wygląda - wiem po prostu, że podjęłam w życiu decyzje, które przyniosły mi skutki minimalizujące moje poczucie życiowej satysfakcji - mogłabym w ten "techniczny" sposób opisać moją sytuację. Z drugiej strony, może nie mogło być inaczej? - a spojrzenie wstecz niczego nie zmienia w zamkniętym czasie, który codziennie zamyka się od nowa. Często uważam nawet, że dostałam bardzo dużo (napisałabym, że czuję się winna zmarnowaniu tego, ale byłoby to przecież refleksja o niepozytywnym rysie więc...).
Co mogę powiedzieć? - skoro ja nie znam nawet 5 osób, właściwie nawet 1 - przecież to jest fakt. Od lat przebywam tylko z moim rodzicami, którzy mają swoje życiowe obciążenia, poważne problemy, konflikty w których jestem dla nich "zastępczym małżonkiem" i przecież nie zmienię ich wbrew nim samym... ani ich nie porzucę, chociaż zmiany jakie udało mi się wprowadzić w pewien sposób wpłynęły ogólnie pozytywnie i na nich i uspokojenie sytuacji w domu - mamy tylko siebie, ale ja od dawna szukam kogoś więcej - to pewnie tez negatywne, kogoś kto mnie zrozumie na innym poziomie, dlatego przywiązałam się do Wykopu.
Pisałam czasem pozytywy, raczej do innych osób, ale za to można tutaj oberwać, a w moim własnym domu są bardzo silne, nawykowe, ugruntowane tendencje do zauważania ciemnej strony rzeczywistości - przecież nie odrzucę ich nagle wszystkich naraz, nie czuję się na siłach na
@mirko_anonim: Ale mogłabym powiedzieć tak - że dzisiaj udało mi się zrealizować naprawczy plan - przeszłam spory dystans, wywiązałam się z domowych obowiązków w sposób w który wszyscy byli zadowoleni, coś zapisałam, coś przeczytałam (książkę po ang. w ramach wciągnięcia w język - kiedyś często to robiłam, ale później porzuciłam z braku sensu - do czego mi niby był ten język?) i byłam w stanie to wszystko zrobić, co 2
Ale wiesz, podobne tendencje wywodzą się z kilku kluczowych punktów początkowych - z jednej strony z ulegania sobie dla wygody, z drugiej z poszukiwania uwagi (zrobienie "wrażenia") przez plucie na siebie, swoje życie, z trzeciej z niskiej samooceny wytrenowanej latami. Czasami myślę o tym wszystkim, czytam co napisałam - i przychodzi mi do głowy myśl - przecież to nie jestem ja? - ale przecież nie mogę odpuścić bo wówczas "stracę" tę pozorną
@mirko_anonim: Jesteś twardy i wytrwały - i masz wiele racji, ale we mnie chyba nie ma zgody na tak daleko idące zmiany, nie ze złej woli, ale nie potrafię się samodzielnie radykalnie przestawić, przynajmniej na razie... - zacięłam się albo nigdy "nie dorosłam"? - już w LO, bardzo dawno temu, czegoś brakowało mi w porównaniu z innymi i nie umiem znaleźć się na torach pełnej odpowiedzialności za siebie, nawet nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie: czego na prawdę chcę? - a co jest tylko złym przyzwyczajeniem?... - do czego dążyć? - jak ma wyglądać moje dalsze życie (poza pracą)?
Żyję w wewnętrznej umysłowej mgle i bujam się ze swoimi wtórnymi myślami - nimi najczęściej się otaczam w samotności, one mnie wciągają i w pewnym sensie je najbardziej lubię, bo cisza i własne ja są moim schronieniem przed lękiem i zniechęceniem - psycholog powiedział mi że, trzeba pielęgnować zdrową część siebie poza domem, że dopóki nie zacznę u niego powinnam zorganizować jakąkolwiek drogę wsparcie przez ewentualne dostępne bezpłatnie możliwości - że nie można żyć w pustce i że szkoda marnować więcej życia, ale to nie jest w bliskim terminie możliwe, więc wszystko utknęło w martwym punkcie. Nie czytam portali głównego nurtu, raczej nie uprawiam muzycznego masochizmu - najwyżej lekką artystyczną melancholię, w ogóle odsuwam się od mainstreamowych mediów - i tylko Wykop mnie przyciąga, uzależniającym poszukiwaniem zrozumienia, a także protezy "środowiska" w którym miałabym miejsce... - nie ma co ukrywać, jesteśmy z natury istotami łączącymi się w grupy wbrew naszym później przyjętym separacyjnym nawykom.
Do tego wszyscy przywykli do mnie w obecnej formie, znają moją przeszłość i niczyje wizje nie sięgają dalej niż do początków pracy, bo chyba nikt z nas naprawdę nie wierzy, że uda mi się ją utrzymać, włącznie ze mną, rano bywa, że czuję całkowite zwątpienie i bezsilność - dosłownie czasem płaczę z bezsilności. Moje ewentualne plany nie sięgają dalej niż do terapii -w której możliwość rozpoczęcia wierzę również
@mirko_anonim: Nauka odchodzenia rzeczy z naszego umysłu, dawania im pozwolenie na opuszczenie nas, jedna z podstawowych nauk rozwoju człowieczeństwa przychodzi mi niezwykle trudno, miałabym z niej najwyżej stopień mierny, chcę zatrzymać wszystko - jakbym tym miała zatrzymać świat, czas, rzeczywistość - to absurd, ale chęć próby jest nieprzemożna.
To co napisałeś o moim internetowym znajomym... - muszę Ci przyznać: trafiłeś w sedno, jeszcze kiedy do niego pisałam - ponieważ był to zdecydowanie w przewadze monolog (chociaż mi on odpowiadał, cieszyła mnie nawet jedna myśl, którą mi poświecił) - zastanawiałam się na tym, do czego prowadzi ta droga? - jak ja miałabym się zachować gdyby ktoś powierzył mi tyle prywatnych (były naprawdę intymne) myśli? - co dalej z tym wszystkim? - on kilka razy ostrzegał mnie, aby dla swojego dobra nie pogrążać się w tym - i nie był to nawet żal, czy narzekanie na sytuację (też) ale o wiele bardziej dręczące i wręcz niewygodne (na pewno dla czytelnika) wyznania, których z powodu otwartości forum nie będę nawet sygnalizować. Wtedy w nich utknęłam (wiosną i latem), zaplątałam się, ale dzisiaj, po nabraniu dystansu lepiej oceniam obraz.
Samotność popchnęła mnie do tego, ale nigdy niczego od nikogo nie żądałam i rozumiałam niezależność i wolność osobistą w chwilowym układzie, zresztą w każdym
@mirko_anonim: Tak w ogóle to przepr... za te nadmierne rozpisywania, to u mnie normalne, ale nie chce nikogo zobowiązywać - to bez sensu, tylko spontaniczność.
@mirko_anonim: Kiedy tak sobie piszę wszystkie moje zbyt rozbudowane, może nawet "pseudo mądre" przemyślenia, wówczas wyłania się ze mnie jakaś nieznana osobą, której się trochę wstydzę, ktoś kogo określiłabym nawet jako "obcego" i tworzy się we mnie nieprzyjemny dysonans, ale nie mogę się powstrzymać :).
@mirko_anonim: Wszystko co piszesz jest niezwykle pociągające, że aż obleciał mnie strach pomieszany z ekscytacją - czy taka naprawdę mogłabym stać się i ja? Chciałabym chociaż w 50%.
Ale ja? - najgorsza uczennica w LO, ja - odwieczny zniechęcony "ulaniec", znany leń, osoba nieistniejącej wiary, teoretyk rzeczywistości, żeby nie powiedzieć mitomanka... - do tego weteranka codziennego poddawania i zrzucania odpowiedzialności na innych (rodziców, okoliczności, świat), ktoś kto tylko się poddaje, porzuca wszystko i chce uciec - zaszyć się w swojej głowie i ponurych - ale zmniejszających odpowiedzialność - myślach we własnej głowie.
Chciałabym się odmienić i uniezależnić od świata, toksycznych myśli, o których od dawna wiem, że takie są - trujące, destrukcyjne, pozbawiające przyszłości - ale przywiązanie do mojej rodziny, do wąskiego kręgu bezpieczeństwa który mi ona daje - mimo wszystko - trzyma mnie w miejscu np... trzyma się mnie też irracjonalny żal, że kogoś porzucam, mimo że te osoby wcale w niczym mi nie przeszkadzają, nawet dopingują, mimo osobistych
@mirko_anonim: Dodam jeszcze, że moje pisanie z kimkolwiek nigdy nie opiera się na "handlu wymiennym" jak można by brzydko określić przymusową wymianę maili na czas :) - zawsze twierdzę, że liczy się tylko swoboda, więc nie oczekuję odpowiedzi "na termin", ani nawet w ogóle, jeśli odbiorca nie ma mi nic do powiedzenia lub woli milczeć - przecież przymus zabija wszystko, to ja często płynę w słowach :) ponieważ słowotok to
@mirko_anonim: Nawiązując do Twojej wypowiedzi - ja się bardzo, nadmiernie przywiązuję, kiedy skończyłam pierwsze studia, chciałam pobyć jeszcze "w przechowalni" i spróbowałam kolejnych - ale wsteczna wewnętrzna fala, niepokój związany ze zmianą (i to niewielką bo wydział nowy był obok starego), złe emocje bez żadnego powodu - jakby ktoś ciągnął do tyłu za ubranie i nie pozwalał iść, szybko sprowadziły mnie z nowej ścieżki - zamknęłam się domu i minęło
@mirko_anonim: Z tym chodzenie to akurat łażę już od lutego i to moja największa "zdobycz" tego roku, były lata że wychodziłam tylko 2 raz z domu i tylko samochodem, praca byłaby tutaj trochę problematyczna (9-17) jesień, zima na pewno na tym stracę, pod względem kondycyjnym - ale zobaczymy. Również wszystko co napisałam do mojego znajomego, pozwoliło mi naprawdę blisko przeanalizować własne życie i dostrzec wiele kwestii, które umykały mi w
@TinkerFashion: Bo hańba jest wtedy kiedy sam uznasz, że jesteś "pohańbiony" - czyli gorszy, poniżej wymagań, zależny od decyzji kogoś, tym samym pozwalając obcym czynnikom warunkować twój "dobrostan" - a to jest bardzo względne i dowolnie można podobnymi pojęciami manipulować każdym człowiekiem, a jeżeli wyostrzysz introspekcyjny zmysł, który pozwoli ci określić co jest dla ciebie ważne i kim naprawdę jesteś, wówczas uwolnisz się od tych zewnętrznych, narzuconych wyznaczników wartości, pogodzisz
#przegryw #depresja #samotnosc samodoskonalenie.. kolejny bullshit. Przeczytalem duzo ksiazek o socjologii, psychologii, filozofii, historii, fizyce kwantowej... Nauczylem sie jezytka hiszpanskiego, biegam, chodze na silownie, spacery do lasu. I nic sie nie zmienilo, jestem tam gdzie bylem i czuje to samo co czulem.
@depresyjnydziad: Tak, ale Ty widocznie tego nie robisz, czasem samemu trudno się rozeznać, poszukaj człowieka z zewnątrz, który Ci w tym pomorze, jest różnica pomiędzy zmienianiem siebie, a odsuwaniem na chwilę negatywnych emocji, uspokajasz tym sumienie, a nadal lecisz wg ogranych schematów, wszystkie jednostki psychiatryczne, które wymieniłeś mają głębokie zanurzenie w psychice i znalezienie ich źródeł wymaga czasu i pracy, "zła energia" może zmieniać formę z bardziej depresji, na bardziej