Z drugiego stopnia otyłości, przeszłam do nadwagi. Dla większości ludzi jestem po prostu nadal ulana, ale kiedy ważyłam 110 kg, osiągnięcie 85 kg wydawało mi się niemożliwe. Robiłam jakieś dziwne kalkulacje typu „ile trzeba nie jeść, żeby schudnąć xx kilogramów” albo klasyczne „zacznę od jutra, a dzisiaj nażre się jak świnia”. Może mogłabym ważyć 79 kg w tym czasie albo jeszcze mniej, ale hej nadal tu jestem i robię swoje (。
#przegryw #depresja #psychologia Za dzieciaka, gdy ktoś mnie obraził/powiedział coś niemiłego to tej osobie to zawsze pamiętałem, bo mnie to mocno bolało. Z tego powodu zawsze w każdej społeczności byłem odizolowany. I nie miałem żadnych znajomych.
Bo skoro ktoś do mnie mówił najgorsze rzeczy, to ja rozumowałem w ten sposób, że nie jestem danej społeczności potrzebny i się izolowałem, bo również nie miałem ochoty zadawać się z kimś kto mnie obraża.
@Xvenowski: Indywidualne sytuacje, po latach (w momencie zaistnienia silnie we mnie uderzały, ale szybko je odsuwałam psychicznie) robią na mnie żadne wrażenie, ale z czasem stały się materią odgradzającą mnie od głębszych kontaktów w dorosłości, co w efekcie daje życiową katastrofę.
Idę cienistą stroną ulicy A ty słoneczną A ty słoneczną Płyniesz w obłoczku zwiewnej spódnicy Stopą taneczną Stopą taneczną Ldziesz słoneczna sama jak właśnie Rozkwitły z pąka liść Że idącemu cieniem jest jaśniej Na ciebie patrząc iść Tam po twej stronie przepych wiosenny Klomby ogarnia Klomby ogarnia Tutaj już tylko schną chryzantemy W mrocznych kwiaciarniach W mrocznych kwiaciarniach Ldziesz słoneczną stroną ulicy I niesiesz naręcz bzu A ja twą postać niosę w
#depresja #przegryw #nerwica #psychologia Też macie takie odczucie jakby was wszyscy traktowali z góry. Chodzi mi, że tak jakby odrazu mieli was za gorszych od siebie. Może tylko ja mam jakiś posrany łeb i mi się wydaje
✨️ Obserwuj #mirkoanonim Jak wazny jest dla Was status społeczny Waszej partnerki? Właśnie skończyłam kilkuletni związek z facetem, który został... pilotem. Wspierałam go w tej drodze i byłam gotowa zaakceptować ten styl życia, a usłyszałam że jestem tylko xyz i już nie pasuje do jego życia. Mam wykształcenie medyczne, ale nie jestem lekarzem, pochodze z niezamożnej rodziny i nigdy nie chciałam wybijać się na czyichś plecach, a mam wrażenie że zostałam potraktowana
@cleopatre: Zawsze się tego bałam, że nawet gdyby coś, to później byłoby - "spadaj, stać mnie na lepszy model". Zaangażowałabym się, a później (po wykarmieniu ego) ujawniłyby się prawdziwe dążenia.
To jest ta jedna z piosenek z lat 80, która łapie mnie za serce, jakbym żył w tamtych latach i właśnie wspominał swoją młodość. Zawsze kojarzyła mi się z zimą, wieczorem, sweterkami w renifery, grzańce, jemioła - jak z filmu albo teledysku. I rzeczywiście, album Agent Provocateur został wydany 7 grudnia.
@psycha: Mnie dzisiaj nostalgia dotknęła kiedy słońce padało, tak jak wiele lat temu, w innym świecie, kiedy życie jeszcze mogło się zdarzyć "That Was Yesterday" ( ͡°ʖ̯͡°).
@Czokoladowy: Ja jestem kobietą, a bardziej intymnie wolałabym rozmawiać z mężczyzną, mimo że to zupełnie inny trudny psychicznie świat, ale mnie przyciąga i porusza.
@Czokoladowy: Nie mam doświadczenia. Jestem zaciekawiona (ponieważ szukam podobnego, aby egoistycznie się ogrzać), a Tobie chodzi o empatię. Zapewne wiele jej nie mam, psychiki płci się różnią, kobiety są skryte i bezwzględne, lubią pozory i szukają dla siebie wygody. Nie pisałam bo doszłam do wniosku, że kolejne pesymistyczne zdanie wiele nie wniesie. Nawet napisałam odpowiedź, ale nie zdecydowałam się jej zamieścić, bo generalnie lepiej (najczęściej) się nie przyznawać, naga prawda to
@Czokoladowy: Trudno być sędzią we własnej sprawie, żeby nie słychać było fałszywych tonów, ale wg mnie kobiety są psychicznie dość trudne do modyfikacji, niechętnie przyznają się do pomyłek, a nawet ich pełna świadomość nie jest dla nich argumentem do poprawy (lub też będzie ona krótkotrwała albo udawana). Wynika to z dużej potrzeby odczuwania poruszających emocji, które będą dla nich chwilowym, uzależniającym zyskiem, podczas gdy przeciętnie mężczyzna (zrównoważony) będzie jednak spoglądał dalej
Niestety jestem całkowicie spoza branży życia, nie mam przyjaciółek, ani męskiego towarzysza i w ogóle prawie żadnych międzyludzkich, niespokrewnionych kontaktów. Mogę więc czerpać jedynie z toksycznego źródła zadawnionych patologii i moje zdanie jest uformowane gł. na podstawie materiałów z internetu (sami o sobie) aniżeli przykładów z rzeczywistości. Pewnie dlatego mogę błędnie oceniać zjawiska życia społecznego, czy towarzyskiego. Pewnie też dlatego przygarnęłam to wojenne skojarzenie, o żywiole który nagle kładzie wszystko, co istniało
@Czokoladowy: To piękne i budujące co piszesz, chociaż odczuwam delikatne zakłopotanie. Tekst to też przecież autokreacja, a nawet bywa że to bezczelna i w elegancki sposób zamaskowana ucieczka od siebie. Biorę to pod uwagę w swojej sprawie i trochę mnie to martwi. Poza tym ciężko panować nad słowem, myśli biegną szybciej rozgałęziając w wielu kierunkach, więc (jak mówią) obraz (rzeczywistość) wart jest więcej niż 1000 słów. Niestety ten, mój codzienny wizerunek
@katka2017: Przyjaźń damsko-męska prawdopodobnie nie istnieje, nie ma dla niej miejsca w świecie kontaktów obu płci, jest zapewne hamowaną (wypieraną) miłością, lub układem pasożytniczym (ewentualnie może być miłości składową). Przyjaźń (braterstwo) to męska rzecz, żeby wytrwać w okopach rzeczywistości potrzebują wyższej i bezpośredniej idei, a poza tym zjednoczenia. Na wojnie skuteczniej działać razem i braterstwo im to ułatwia, stanowiąc gratyfikację za ich poniekąd przymusowe poświęcenie. Przyjaźń między kobietami to typowa społecznie
@Czokoladowy: Wiadomo, mieszkam w Polsce. Jeżeli w ogóle obserwuje życie społeczne to, nie ukrywam - pobieżnie i właściwie jestem na marginesie. Nawet użytkownicy tagu #przegryw, przy mnie, mieli by coś do powiedzenia z pierwszej ręki. Wstydzę się tego, ale na razie nie mam jak sytuacji zmienić.
Zgadzam się z tym, że nigdy dotąd tak skomplikowanych czasów nie było. Tradycyjne życie było więzieniem. Każdy rodził się w odziedziczonej celi, lepszej gorszej
Powoli kończę studia, właśnie dzisiaj wyprowadziłem się z akademika i tak smutno mi się zrobiło. Pożegnałem się ze współlokatorami, bo pewnie już nigdy więcej się nie zobaczymy i tak sobie uświadomiłem, że już nie mam właściwie nikogo poza rodzicami. Myśląc o tym podczas pakowania swoich rzeczy popłakałem się. Ehhhh... Stary chłop, a popłakał się jak mała dziewczynka. Śmiechu warte. Współlokatorzy byli jedynymi ludźmi, do których mogłem się odezwać, a teraz jestem zupełnie
@Eigerstand: Też tak przeszłam przez studia, nie mam fobii społ., lubię nawet porozmawiać, ale po 14 latach od tamtego momentu odległe wspomnienia tamtych zdawkowych kontaktów to jedyne co z osobistego życia mam. Zazdroszczę takim co urodzili się z korzystnym zestawem cech psych., to musi być wspaniałe - nie pełznąć przez życie.
Wiedzą dobrze marynarze Wagabundy z różnych stron Jak „Pod Wielorybem" w barze Skończył marnie Rojo John Rojo John był zawadiaka Więcej takich nie ma już W kochanego pierś chłopaka Chica Helka wbiła nóż Chica Helka ta polaca Całe Buenos Aires wie Poszła z każdym bo już taka Lecz por Dios z Johnem nie Szalał Rojo John z zazdrości Taki siłacz bądź co bądź Niejednemu skruszył kości Helki nawet nie śmiał tknąć Chica