O tym wszystkim wiemy tak dobrze, że nie musimy poświęcać temu więcej uwagi. Jakkolwiek będziemy te zjawiska interpretować, jakiekolwiek praktyczne, techniczne, naukowe, prawne, etyczne czy polityczne konsekwencje z nich wyciągniemy, nikt nie może dzisiaj zaprzeczać bezprecedensowym rozmiarom poddaństwa tego, co zwierzęce. Tego rodzaju poddanie, którego historię mamy zamiar interpretować, można nazwać przemocą w najbardziej neutralnym moralnie sensie tego
„Grzeszna lektura” Kapitału podjęta przez Althussera była warunkowana przez następujący ciąg pytań: „Czy Kapitał jest zwykłym produktem ideologicznym, jakich wiele, ujęciem ekonomii klasycznej w formę heglowską, wprowadzeniem w dziedzinę rzeczywistości ekonomicznej kategorii antropologicznych sformułowanych w dziełach filozoficznych młodego Marksa, ‘urzeczywistnieniem’ idealistycznych dążeń W kwestii żydowskiej i Rękopisów z 1844? Czy Kapitał jest po prostu kontynuacją i swego rodzaju ukoronowaniem klasycznej ekonomii politycznej, po której Marks odziedziczył zarówno przedmiot,
Louis Althusser cały czas pozostaje filozofem czytanym fragmentarycznie – jako krytyk ideologii, oryginalny, a nawet heretycki interpretator historii idei, albo też jako należący już do przeszłości przypadek romansu pomiędzy marksizmem a strukturalizmem. Jest to szczególnie dobrze widoczne w anglojęzycznej recepcji jego prac. Od wielu lat rozpościera się ona pomiędzy dwoma biegunami. Na pierwszym znajdują się miażdżące krytyki takich autorów jak E.P. Thompson (Thompson 1978) albo Perry Anderson (Anderson 1979), dla których Althusser
Jeśli kosmici istnieją (a są na to dowody) i jeśli kosmici się z nami komunikowali (a są na to dowody), to kosmici mają statki kosmiczne, a więc są od nas bardziej rozwinięci. I jeśli komunizm jest dziejową koniecznością (a dobrze wiemy, że jest), to kosmici muszą być komunistami (jako bardziej rozwinięta cywilizacja), a więc pozostaje nam tylko cierpliewie czekać na zewnętrzną interwencję obcych cywilizacji.
Szczerze podnieca mnie klasyczna definicja prawdy. Jeśli stwierdzam, że w rzeczywistość jest tak a tak, i w rzeczywistości jest tak a tak, wpadam w nastrój umiarkowanie maniakalno-euforyczny.
Jaki nurt medytacji polecacie dla kogoś, kto nie jest szczególnie zainteresowany religijnymi czy metafizycznymi aspektami tej praktyki, a bardziej liczy na praktyczne skutki? Ogólnie to miło by było jakby ktoś podrzucił jakieś hasła, bo trochę nie wiem gdzie zacząć research.
A, i jeszcze może ktoś poleci kursy czy szkolenia medytacji w #warszawa
teza: Występują różnice inteligencji pomiędzy "rasami ludzkimi".
Zapraszam do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Chłam będę kasował, więc bez obaw.
EDIT: Tak na przyszłość: najlepiej będzie, jeśli każdy argument będzie poparty jakimiś badaniami lub odnośnikami do rzetelnych informacji, wtedy debata nabierze kolorytu.
@Kampala różnica genetyczna pomiędzy tym, co popularnie nazywa się "rasą" jest na tyle mała, że trudno o taką tezę. Nie namy też dobrej definicji inteligencji, a co za tym idzie, metod jej pomiaru. Pozdrawiam.
Ma ktoś jakąś wiedzę o tym jak działają psychodeliki (LSD) w połączeniu z lekami przeciwpsychotycznymi (arypiprazol), jakieś doświadczenia w tej materii? Zadziałają tak samo, nie trzeba większej dawki?
@Kampala: prosta zasada, leczysz się psychiatrycznie nie bierzesz psychodelików. Poza ryzykiem zrobienia sobie ostrej sieki w bani, wiele z leków psychotropowych (np SSRI,SNRI) nie powinno być łączonych z substancjami reagującymi z receptorami serotoninowymi (np tryptaminy)- grozi to zespołem serotoninowym.
Jak to jest z tym, że wiele osób skarży się na "otępiające" działanie przeciwpsychotyków, np. arypiprazolu. To jest możliwe, że te leki zmniejszają funkcje kognitywne i jak sobie z tym radzić, jeśli tak jest? Szukałem trochę badań i znalazłem tylko tyle, że udowodniono brak wpływu przeciwpsychotyków na długotrwałe obniżenie funkcji kognitywnych, ale co z krótkotrwałym "otępieniem"?
Ja osobiście wydaje się, że odczuwam siebie jako głupszego i mam raczej gorszą pamięć po dwóch
Jacques Derrida
Zwierzę, którym więc jestem (dalej idąc śladem)
O tym wszystkim wiemy tak dobrze, że nie musimy poświęcać temu więcej uwagi. Jakkolwiek będziemy te zjawiska interpretować, jakiekolwiek praktyczne, techniczne, naukowe, prawne, etyczne czy polityczne konsekwencje z nich wyciągniemy, nikt nie może dzisiaj zaprzeczać bezprecedensowym rozmiarom poddaństwa tego, co zwierzęce. Tego rodzaju poddanie, którego historię mamy zamiar interpretować, można nazwać przemocą w najbardziej neutralnym moralnie sensie tego