Wpis z mikrobloga

9 007,04 - 2,10 - 21,10 - 2,01 = 8981,83

No i już po XI Cracovia Półmaratonie ( ͡º ͜ʖ͡º)

Miało być pięknie… i było pięknie! ( ͡ ͜ʖ ͡) Może nie wszystko co chciałem zrealizować wypaliło, ale najważniejszy cel - zrobić życiówkę - już tak () I to nie o jakieś grosze, a o ponad dwie minuty - na medalu mam wygrawerowany czas 1:35:09 (ʘʘ)

Oczywiście, że był apetyt na więcej. Spokojnie pewnie mogłem złamać 1:35, ba - ustawiłem się w strefie 1:30 xD ale to było porwanie się z motyką na Słońce. Ale od tego są marzenia, żeby próbować je realizować ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale od początku: pogoda była perfekcyjna - 10°C, lekki wietrzyk, homeopatyczna mżawka której w zasadzie nie było. Zaparkowałem jak zwykle ok. 2 km od Tauron Areny, daleko poza strefą korków i blokad, założyłem wszystkie gadżety (z różnym, hehe, skutkiem - o tym potem) i potruchtałem pod Arenę. Spotkałem trochę znajomych (nie wszystkich, spóźniłem się na wspólne zdjęcie), poszwendałem się po okolicy, ktoś mnie zaczepił „ale jaja, ma pan papieski numer!” xD Ech, trzeba się przyzwyczaić do tego że jestem „panem” ¯\(ツ)/¯

Poszedłem na linię startu - tłok jak diabli! Co by nie mówić, 16 tysięcy sprzedanych pakietów. Niemal 2 tysiące pakietów się zmarnowało - ech, żeby tak organizator wpadł kiedyś na banalny pomysł umożliwienia zwrotu (do ostatniej chwili ludzie by mogli wykupywać zwrócone pakiety)…

Znalazłem znajomego, który miał już przyczepione baloniki na czas 1:25. Oczywiście to dla mnie arcykosmos, więc tylko się przywitałem i zacząłem się cofać do swojej strefy… i ZONK. Zbyt duży tłok xD No i tym samym utknąłem między strefą 1:25 a 1:30, co gorsza baloniki na 1:30 za którymi chciałem lecieć nie były na początku swojej strefy tylko bardziej pod koniec 🙃 I jak padł sygnał do startu, to chcąc nie chcąc poleciałem z tłumem, średnio kontrolując jak biegnę. Generalnie trzymałem z początku odpowiednie tempo (4:15/km), ale już mijając pierwszy kilometr zorientowałem się, że coś pochrzaniłem z kalibracją czujnika na bucie bo według zegarka było dopiero 0,97km. Pozostało mi się orientować po znacznikach kilometrów i czasie na zegarku, który też wyświetlał niepełne dane - brakowało kadencji (na końcu okazało się, że założyłem pulsomierz do góry nogami xD). I do czwartego kilometra trzymałem fason, a potem zacząłem tracić kolejne sekundy i już wiedziałem, że mogłem się nie porywać na 1:30 - ale w końcu półmaraton to przede wszystkim święto radości z biegania, więc uśmiech ani na chwilę nie zszedł mi z twarzy (ʘʘ) Świetnie mi się biegło, delektowałem się faktem biegu przez Rynek (po raz pierwszy taka ładna trasa), leciałem dalej tak jak potrafiłem. Moje podejrzenia co do słabego tempa potwierdziły się, gdy między 7. a 8. kilometrem dogoniły mnie baloniki 1:30 - trochę się za nimi pociągnąłem, ale po paru kilometrach mi odpadli. Nic to, wiedziałem że zginę dopiero gdy dogonią mnie baloniki na 1:35 - i dalej sobie tuptałem. Koło 10. kilometra wrzuciłem drugi już żel (pierwszy był na 20 minut przed startem), przy okazji ciuteńkę łamiąc swój rekord na dychę (44:06). Potem leciałem jakoś w transie, generalnie kilometry mijały szybciej niż się tego spodziewałem. Dopiero koło 17. kilometra dopadł mnie jakiś kryzys i osłabienie - ale akurat mijałem wolontariuszy z wodą, z której - po raz pierwszy w tym biegu - skorzystałem. Pomogło, od razu odżyłem, przy okazji łyknąwszy ostatni żel.

Potem już było z górki - 19. kilometr, 20., nawrotka, 21 i wpadłem do Areny. Na zegarze było 1:35 z groszami, ale ja nie wiedziałem ile mi dokładnie wyszło. Dopiero u grawera się okazało, jak niewiele brakowało do złamania 1:35. I co? I nic, jest apetyt na więcej! Mam o co walczyć, nie mówiąc o moim świętym Graalu czyli 1:30, który zawsze będę próbował złamać. A co, marzenia trzeba mieć! ()

Cracovia Półmaraton zaliczyłem po raz jedenasty - i tak jak już wielokrotnie mówiłem: póki będę w stanie choćby przeczłapać go z balkonikiem w regulaminowym czasie, będę startował w tym biegu. Takich jak ja pozostała już zaledwie setka, zobaczymy jak to się będzie za rok.

Kończę już ten przydługawy wpis, dziękuję wszystkim wolontariuszom i kibicom - bez nich nic by nie było! Nic nie dodaje energii przed metą tak, jak zbicie piątki z jakimś uśmiechniętym berbeciem! (ʘʘ)

Miłego wieczoru! ❤️

#sztafeta #enronczlapie #biegajzwykopem #ruszkrakow
enron - 9 007,04 - 2,10 - 21,10 - 2,01 = 8981,83

No i już po XI Cracovia Półmaratoni...

źródło: IMG_7964

Pobierz
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 1
@enron a później poszedłeś na kremówki?


@jalop: tak jest na Marzannie, która się kończy przy Błoniach - a tam kremówki są absolutnie najlepsze ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • Odpowiedz
@enron dzisiaj w Poznaniu też biegali, trochę pod nosem posiorbałem na zamknięte uliczki, akurat tam gdzie chciałem dojechać.... ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
  • Odpowiedz