Wpis z mikrobloga

Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
  • 1026
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Anonek463 Było. Człowiek był z tym jakoś tak pogodzony, ale pamiętam że łażenie np. gdzieś po mieście po zmroku to było proszenie się o kłopoty. W najlepszym wypadku cię okradli, w gorszym obskoczyłeś jeszcze w------l. I to był właściwie pewnik. Jak się było na nie swoim osiedlu to czasem przejście kilkuset metrów z przystanku do bloku kumpla wiązało się z byciem zaczepionym przez znudzonych dresów. Juz pomijam, że jak się szło
  • Odpowiedz
@Anonek463: tak było. Nie mówię tu o magii i przestępczości zorganizowanej ale o zwykłych sebkach, którzy masowo kroili ludzi na osiedlach.

Generalnie to każdy znał pojęcie i ryzyko przebywania „na nieswoim osiedlu” a czy osiedle było „nasze” czy „nie nasze” to determinowało kto od kogo dostanie łomot jak się na nim pojawi.

Dzięki Bogu dla obecnych nastolatków to są sprawy z gatunku fantastyki. To się zmieni jak z zachodu przyjdzie
  • Odpowiedz
@Anonek463: Skłamałbym gdybym powiedział, że nie miałem wśród kolegów z osiedla osób parających się dilerką czy kradzieżami z jakichś hal magazynowych - i to nie było tak, że oni się z tym specjalnie kryli. Natomiast już samo to, że człowiek się z nimi kolegował dawało poczucie bezpieczeństwa na "swoim osiedlu" i jeśli te granice były naruszane przez "inne osiedla" to już musiało być rzeczywiście gorąco.
  • Odpowiedz
@Anonek463: No cóż, zależy jak na to spojrzeć. Było więcej różnych subkultur, napierdzielanek i "autorytetów". Wybuchały samochody, były rożne mafie i ośmiornice. Lokalnie było jak teraz, tyle że bez netu, komórek i galerii. Nieco inne układy, bo ze sporą dawką komuny. Po wejściu do unii cała masa patusów się zawinęła. Niektórzy odeszli do krainy wiecznego strzała...
  • Odpowiedz
  • 24
@Anonek463
Było. Wtedy nawet podstawówki robiły ustawki jak kibole. Między blokami lub nocą zawsze zaczepki, odgłosy bójek. Lepiej było przechodzić na drugą stronę ulicy jak w nocy szło trzech z naprzeciwka. Raz nawet jak wracaliśmy z koncertu z koleżankami zaatakowali nas naćpani sterydziarze - niezdarnie bo uciekliśmy, a oni następnego typa zaczepili ciosem.

Wtedy dużo ludzi przyjeżdżało ze wsi na blokowiska, komuna się skończyła, powiew wolności, i zadziałały instynkty...
  • Odpowiedz
Możliwe ale nasi koledzy też nie chodzili poobijani. Każdy wiedział za to że w okolicznym mieście już tak różowo nie jest, tym bardziej w Krakowie.


@arinkao: generalnie, jak zwykle, to zależy :) Ja też poobijany nie chodziłem, ale jednak widziałem i doświadczałem tego, o czym mirki piszą w tym wątku. Trzeba było się pilnować, czasem bronić i ostatecznie przez te czasy przeszedłem raczej bez szwanku (choć jednej komórki się pozbyłem
  • Odpowiedz
@Anonek463
W latach 90' mogłeś po prostu dostać wpie***ol, na ulicy jak sie komus nie spodobałeś. Nie było komórek, nie było kamer. Wielu bananowcow dziś, którzy obrażają innych, w tamtych czasach grzecznie kłanialiby się ludziom i mowili dziendobry. Najgorzej, jak wprowadzono kamery do szkół, dało to poczucie bezkarnosci wielu osobom z problemami wychowawczymi.
  • Odpowiedz
@Anonek463: Tak było. Dawno o tym nie rozmyślałem ale z perspektywy czasu to co mamy teraz w PL pod kątem bezpieczeństwa na ulicach to high-life.
Wtedy w------l był na wyciągnięcie ręki za przejście obok niewłaściwej klatki.
  • Odpowiedz
Wojny między szkołami też były normą (już w podstawówce pojawiały się na nich bejsbole), jednak dziewczyny zawsze były jednak z boku tego cyrku.


@metalowy_pasterz: Właśnie o tym piszę że zalezy od miasta. W moim nie było wojen, znałam ludzi z wielu różnych szkół. Były metale, skiny, punki, plastiki, dresy ale ludzie nie walczyli, pili razem wielokrotnie.
Wiadomo tylko że nie można było iść do wsioków do jednej dzielnicy - na
  • Odpowiedz
@Anonek463: było niebezpiecznie, trzeba było wiedzieć gdzie chodzić, nie wchodzić na obce osiedla chyba że kogoś tam znałeś, Sebki ciągle szukały problemu, dostać w ryja albo bycie okradzionym z groszy było wliczone w każde wyjście, szczególnie wieczorem. Tylko piszę to z perspektywy wtedy dzieciaka 12-16 lat. A i to podchodzi pod jeszcze 2000 rok do gdzieś 2004 tak kojarzę. Nie wiem jak to starsi ludzie odbierali za bardzo, wiem że
  • Odpowiedz