Wpis z mikrobloga

@Anonek463 Było. Człowiek był z tym jakoś tak pogodzony, ale pamiętam że łażenie np. gdzieś po mieście po zmroku to było proszenie się o kłopoty. W najlepszym wypadku cię okradli, w gorszym obskoczyłeś jeszcze #!$%@?. I to był właściwie pewnik. Jak się było na nie swoim osiedlu to czasem przejście kilkuset metrów z przystanku do bloku kumpla wiązało się z byciem zaczepionym przez znudzonych dresów. Juz pomijam, że jak się szło rano
  • Odpowiedz
Pytanie do osób które wychowywały się w latach 90. Naprawdę w tamtym czasie było tak niebezpiecznie dla zwykłego szaraczka czy to po prostu starcze #!$%@??


@Anonek463: #!$%@?. Było bardziej niebezpiecznie niż obecnie, ale na zasadzie: jeśli dzisiaj w skali bezpieczeństwa jest 8/10, wówczas było 6/10. Różnica jest, ale nie dramatyczna. Owszem: małolat mógł mieć skrojony portfel, zegarek czy komórkę, ale tylko jeśli szlajał się w nieswoim rewirze, w złej dzielnicy, pałętał
  • Odpowiedz
@Anonek463: tak było. Nie mówię tu o magii i przestępczości zorganizowanej ale o zwykłych sebkach, którzy masowo kroili ludzi na osiedlach.

Generalnie to każdy znał pojęcie i ryzyko przebywania „na nieswoim osiedlu” a czy osiedle było „nasze” czy „nie nasze” to determinowało kto od kogo dostanie łomot jak się na nim pojawi.

Dzięki Bogu dla obecnych nastolatków to są sprawy z gatunku fantastyki. To się zmieni jak z zachodu przyjdzie moda
  • Odpowiedz
@Anonek463: Skłamałbym gdybym powiedział, że nie miałem wśród kolegów z osiedla osób parających się dilerką czy kradzieżami z jakichś hal magazynowych - i to nie było tak, że oni się z tym specjalnie kryli. Natomiast już samo to, że człowiek się z nimi kolegował dawało poczucie bezpieczeństwa na "swoim osiedlu" i jeśli te granice były naruszane przez "inne osiedla" to już musiało być rzeczywiście gorąco.
  • Odpowiedz
@Anonek463: No cóż, zależy jak na to spojrzeć. Było więcej różnych subkultur, napierdzielanek i "autorytetów". Wybuchały samochody, były rożne mafie i ośmiornice. Lokalnie było jak teraz, tyle że bez netu, komórek i galerii. Nieco inne układy, bo ze sporą dawką komuny. Po wejściu do unii cała masa patusów się zawinęła. Niektórzy odeszli do krainy wiecznego strzała...
  • Odpowiedz
Naprawdę w tamtym czasie było tak niebezpiecznie dla zwykłego szaraczka czy to po prostu starcze #!$%@??


@Anonek463:

- mafia - nie było dnia, żeby w telewizji nie mówiono o Pruszkowie i Wołominie
- ruska mafia - ci na współ z czeczenami budzili grozę, bo każdy wiedział, że nie mają hamulców. Większość historyjek to pewnie były miejskie legendy, ale nikt tego nie chciał weryfikować. Jak słyszałeś na tagu ruską mowę, to szedłeś
  • Odpowiedz
  • 23
@Anonek463
Było. Wtedy nawet podstawówki robiły ustawki jak kibole. Między blokami lub nocą zawsze zaczepki, odgłosy bójek. Lepiej było przechodzić na drugą stronę ulicy jak w nocy szło trzech z naprzeciwka. Raz nawet jak wracaliśmy z koncertu z koleżankami zaatakowali nas naćpani sterydziarze - niezdarnie bo uciekliśmy, a oni następnego typa zaczepili ciosem.

Wtedy dużo ludzi przyjeżdżało ze wsi na blokowiska, komuna się skończyła, powiew wolności, i zadziałały instynkty...
  • Odpowiedz
Możliwe ale nasi koledzy też nie chodzili poobijani. Każdy wiedział za to że w okolicznym mieście już tak różowo nie jest, tym bardziej w Krakowie.


@arinkao: generalnie, jak zwykle, to zależy :) Ja też poobijany nie chodziłem, ale jednak widziałem i doświadczałem tego, o czym mirki piszą w tym wątku. Trzeba było się pilnować, czasem bronić i ostatecznie przez te czasy przeszedłem raczej bez szwanku (choć jednej komórki się pozbyłem jeszcze
  • Odpowiedz
@Anonek463: było niebezpiecznie przynajmniej na warszawskim Ursynowie.
Pamiętam lata 95 - 05 to standardem był bójki, dziesiony, subkultury vs subkultury (dresy vs skejci / vs metale / vs punki, skinów już było mało), spalone knajpy / budy bo nie chciały płacić haraczu, etc.
Osiedle kontra osiedla - goście z bejsbolami pakowali się w auta i jechali szukać dymu osiedle obok.
Idziesz sobie spokojnie osiedlem w środku dnia, a tu z boku
  • Odpowiedz
@Anonek463
W latach 90' mogłeś po prostu dostać wpie***ol, na ulicy jak sie komus nie spodobałeś. Nie było komórek, nie było kamer. Wielu bananowcow dziś, którzy obrażają innych, w tamtych czasach grzecznie kłanialiby się ludziom i mowili dziendobry. Najgorzej, jak wprowadzono kamery do szkół, dało to poczucie bezkarnosci wielu osobom z problemami wychowawczymi.
  • Odpowiedz
@Anonek463: Tak było. Dawno o tym nie rozmyślałem ale z perspektywy czasu to co mamy teraz w PL pod kątem bezpieczeństwa na ulicach to high-life.
Wtedy #!$%@? był na wyciągnięcie ręki za przejście obok niewłaściwej klatki.
  • Odpowiedz
@Anonek463: Ja się wychowywałem na wsi wiec jedyne niebezpieczeństwo jakie pamiętam to możliwość #!$%@? się na rowerze albo pies sąsiada co urwał się z łańcucha xD
  • Odpowiedz
Wojny między szkołami też były normą (już w podstawówce pojawiały się na nich bejsbole), jednak dziewczyny zawsze były jednak z boku tego cyrku.


@metalowy_pasterz: Właśnie o tym piszę że zalezy od miasta. W moim nie było wojen, znałam ludzi z wielu różnych szkół. Były metale, skiny, punki, plastiki, dresy ale ludzie nie walczyli, pili razem wielokrotnie.
Wiadomo tylko że nie można było iść do wsioków do jednej dzielnicy - na Olcze.
  • Odpowiedz
@Anonek463: było niebezpiecznie, trzeba było wiedzieć gdzie chodzić, nie wchodzić na obce osiedla chyba że kogoś tam znałeś, Sebki ciągle szukały problemu, dostać w ryja albo bycie okradzionym z groszy było wliczone w każde wyjście, szczególnie wieczorem. Tylko piszę to z perspektywy wtedy dzieciaka 12-16 lat. A i to podchodzi pod jeszcze 2000 rok do gdzieś 2004 tak kojarzę. Nie wiem jak to starsi ludzie odbierali za bardzo, wiem że kobiety
  • Odpowiedz