Aktywne Wpisy
Czy rezygnacja ze studiów na przedostatnim semestrze to dobra decyzja?
Od października powinienem zacząć ostatni semestr na informatyce. Mam niezaliczony przedmiot a na dodatek nie zacząłem nawet pisać pracy dyplomowej (nie mam nawet tematu wybranego). Zacząłem się zastanawiać czy ma to sens. Pracuję w zawodzie, ale z pracą ciężko. W obecnej firmie chcą mnie zwolnić a nowej na horyzoncie nie widać.
Może lepiej to rzucić wszystko i pójść na kasę czy gdziekolwiek
Od października powinienem zacząć ostatni semestr na informatyce. Mam niezaliczony przedmiot a na dodatek nie zacząłem nawet pisać pracy dyplomowej (nie mam nawet tematu wybranego). Zacząłem się zastanawiać czy ma to sens. Pracuję w zawodzie, ale z pracą ciężko. W obecnej firmie chcą mnie zwolnić a nowej na horyzoncie nie widać.
Może lepiej to rzucić wszystko i pójść na kasę czy gdziekolwiek
kobiaszu +207
Chyba faktycznie trzeba prawnie wymuszać fabryczne ograniczenie prędkości bo inaczej się bydło nie nauczy i będzie jeździć z sądowym zakazem. Jaki sens homologowac pojazdy które jadą więcej niż te 180km/h jeżeli nie ma u nas w kraju drogi która pozwala legalnie tak szybko jechać? Niech se przyspieszają do setki w 3 sekundy ale kaganiec na 180km/h i koniec. Do tego surowe kary za ściąganie ograniczeń i problem się zmniejszy. W dzisiejszych czasach
Motywacja? Jest!
Zdrowe żarcie w rozsądnych ilościach? Jest!
Wszystko mnie boli po siłowni? Oczywiście.
Nie będę tu podawał codziennych wartości dot. Wagi. Może raz w miesiącu, żeby zobaczyć progres - o ile będzie. @buchajacy_rog nie śpi, on używać będzie nieczystych sztuczek, byle tylko nie założyć tej kamizelki.
Dziś na śniadanko serek wiejski z owocem granatu i płatkami kukurydzianymi, na obiad filetowane udko z kurczaka z ryżem i sałatką. Najbardziej boję się kolacji, bo jadę do teściów na weekend i obawiam się, że tam sobie nie żałują.
Twardym, trza być, nie miętkim, zaraz kończę śniadanie, wskakuje na rower i do roboty.
Smacznej kawusi I miłego dzionka.
Zdjęcie bebzona dla agencji. #grubasy #bekazgrubasow #gapiszmisienabebech
Motywacja budowana w jakikolwiek sposób jest lepsza niż jej brak. Nikt nie mówi, że nie będzie cheat day, czy potknięcia z lądowaniem mordą w lasagnii. Chodzi o to, żeby wstać i coś ze sobą zrobić. Najlepiej to by było jakby od oglądania głupot w internecie spadał bebzon.
@buchajacy_rog ja Ci też mowiłem, że łykanie balonów z wodą, to nie jest dobry sposób na napełnianie żołądka
@hdeck:
Kilka rzeczy.
1) zdrowy tryb życia to nie jest jakaś kvrwa męczarnia i ciężka praca żeby się do tego motywować. To powinien być twój stan defaultowy. Powinno ci to dawać frajdę,
@hdeck: No właśnie powinieneś mieć też diecie te małe grzechy bo przecież bądźmy rozsądni.
Nic Ci nie będzie jak raz na kilka dni zjesz batona czy pasek czekolady.
Właśnie dlatego żeby nie przegrać
@who_cares2:
@smk666: Zrobiłem sam sobie wyzwanie od listopada zeszłego roku i przez 4 miesiące (do lutego 2023) schudłem ok 8 kg z 82 do 74 kg przy 180 cm wzrostu.
Wagę trzymam do dzisiaj.
W tym czasie robiłem też 2-4 razy cardio na orbitreku i przeważnie w weekend rower.
Do tego po ok 50-150
1. Musisz nastawić się nie na tymczasowy reżim, ale na trwałą, dożywotnią zmianę nawyków żywieniowych.
2. Przestań lecieć na autopilocie i zacznij aktywnie zwracać uwagę na to co pchasz do gęby.
3. Myśl o sobie w kategoriach osoby uzależnionej od cukru i traktuj cały proces jak odwyk. Dostrzegaj różnicę między głodem a ciśnieniem na coś słodkiego.
4. Nie dożeraj między posiłkami. Odczuwanie pewnego poziomu głodu jest naturalną i konieczną
@who_cares2 i to ja rozumiem, dziękuję kolego za rady i motywację. Zapisuje w kajecik.
@Charz powiem Ci, że w zasadzie pokrywaja się te wszystkie założenia z moim planem. Imponujące spadki, motywację widzę trzymasz. Dzięki za wpis
@hdeck: Ja również o taką grupę męskiego wsparcia nic nie robiłem ;)
Dodaję tag do obserwowania.
Śledzę motywację oraz rezultaty! ;)
@hdeck:
Jasne, ale pewnie też przez ostatnie pół roku nie zażerasz stresu i nie chodzisz jak zombie po nocach nieprzespanych przez wielogodzinne zamartwianie się tym, że tak naprawdę to do samego porodu nie wiesz, gdzie będzie mieszkać Twoja rodzina (może na bruku jak bank nie da kredytu, bo od ostatniej pozytywnej kalkulacji zdolności pół roku temu pojawiła się ciąża), czy nie będziesz odbierał porodu na mopie jadąc po klucze albo skontrolować ekipę od przeprowadzek oraz że za chwilę stracisz ostatniego prawdziwego przyjaciela, który był dla Ciebie bliżej niż dla niejednego rodzony brat.
Poukłada się w życiu, nerwy pozwolą mi spać więcej niż 2-4 godziny na dobę to i można zacząć myśleć o dowalaniu sobie jeszcze więcej umartwień pod postacią diety, szczególnie ze miewałem przejściowe sukcesy w temacie wagi. Pierwsze schudnięcie 110 -> 85 kg zaprzepaściła mi depresja, kolejne 130 -> 100 kg - rozwód, ostatnie 140 -> 127 kg sprawy powyższe i brak kasy na nierefundowany lek. Zwróć uwagę, że każda tragedia dokładała tez kilka(naście) kg w prezencie. To nie są błahe sprawy w rodzaju "ojej stres w pracy" czy "mam chandrę bo pada" tylko poważne i druzgoczące psychikę wydarzenia w życiu każdego człowieka. Tym gorsze, że w obecnej sytuacji nie mam ani odrobiny wpływu na żadne z nich - mogę co najwyżej siedzieć i czekać patrząc jak sprawy same
Tak czy inaczej, powodzenia w życiu i poukładania tematów życzę.
Ps. Mam dla Ciebie złe informacje jeśli chodzi o ilość snu po narodzinach dziecka.
Pamiętaj, możesz jeść serki wiejskie albo co tam chcesz ale wszystkie kalorie mają być zapisane
@hdeck: Podawaj codziennie, ale zrób sobie średnią kroczącą z ostatnich 7 dni.