Wpis z mikrobloga

Dlaczego uzależniamy się od smartfonów? Częściowo dlatego, że aplikacje projektowane są tak, aby na jak najdłużej nas do telefonu przykleić. Główny powód jest jednak zazwyczaj taki, że nasze życia ‘poza smartfonem’ są po prostu zajebiście nudne.

Pisałam już kiedyś o tej książce - czyli o “Digital minimalism” (lub w wersji polskiej - “Cyfrowy minimalizm”) Cala Newporta. Jest to natomiast książka z rodzaju tych, które mają zastosowanie na tyle praktyczne, że można je zastosować jako środek doraźny w momencie, kiedy powraca do nas jakiś problem. Moim problemem są niezmiennie media społecznościowe. Chociaż zrobiłam w kierunku ich ograniczenia duże postępy, to kiedy nawet na chwilę wrócę do starych nawyków, szansa, że kolejne trzy godziny spędzę na autoodtwarzaniu sugerowanych mi przez YouTube filmów jest bardzo duża. Odpaliłam więc audiobooka ponownie, aby przypomnieć sobie, jak z własnym nałogiem zerwać.

Uzależnienie ma w pop-kulturze specyficzną prasę - myśląc o nałogowcach, widzimy przed oczami raczej dającego sobie w żyłę hipstera na squacie - niekoniecznie nas samych, trzymających telefon przed monitorem w pracy, sprawdzających co 5 minut Instagramowy feed. Jedna z psychologicznych definicji uzależnienia brzmi natomiast tak:

“Addiction is a condition in which a person engages in use of a substance or in a behavior for which the rewarding effects provide a compelling incentive to repeatedly pursue the behavior despite detrimental consequences.”

Yikes. Brzmi to już dużo bardziej “swojsko” - na tyle, że moglibyśmy dopasować tę definicję do naszych codziennych zachowań.

Jak większość książek w stylu self-help (a przynajmniej jak inna książka Newporta, “Praca głęboka”), i ta ma część teoretyczną i praktyczną. W teoretycznej znajdują się na przykład opisy tego, w jaki sposób i z wykorzystaniem jakich technik (również tych używanych np. w kasynach) są projektowane aplikacje, aby na jak najwięcej czasu nas do nich “przykleić”. Wiedza o tym to jedno, ale praktyka oderwania się od uzależnienia to drugie - stąd skupię się raczej na polecanych przez autora zmianach do wprowadzenia w naszym życiu:

Wróć do swoich pasji - albo je sobie wymyśl
Wracając do teorii z początku posta - gdyby nagle, z dnia na dzień zabrakło na świecie smartfonów i aplikacji, od których jesteś uzależniony-a - co byś robił-a? Istnieje spora szansa, że Twoje życie byłoby tak samo nudne, jak jest teraz, bo w zasadzie nie miał-a-byś do czego wracać. Problemem też jest to, że nawet chcąc się czymś zająć często okazuje się, że niewiele rzeczy poza scrollowaniem sprawia nam przyjemność - granie na gitarze, gotowanie, nauka języków czy majsterkowanie są dużo trudniejsze, niż swipe right, a my nauczyliśmy się bardzo szybko nudzić nowymi rzeczami. Sama wielokrotnie wpadałam w pułapkę oczekiwania, że aktywność “offline” da mi tego samego rodzaju bodźce i przyjemność, co korzystanie z telefonu. Uświadomienie sobie tego i przejście przez początkową ścianę jest tu kluczowe - mogą minąć tygodnie, zanim rzeczywiście zaczniesz czerpać przyjemność nawet nie tyle z jakiegoś hobby, co z pracy nad czymś w skupieniu. Nie jest to z drugiej strony aż tak dziwne, będąc świadomym lat spędzonych nad bezmyślnym scrollowaniem - dlaczego więc niby mielibyśmy od razu cieszyć się czymkolwiek innym? Chcąc znaleźć swoją alternatywę do spędzania czasu z urządzeniami weź pod uwagę to, co kiedyś lubiłeś - ale rób to nawet, jeżeli początkowo w ogóle nie sprawia Ci to przyjemności - szanse, że po jakimś czasie jednak zacznie, są całkiem spore.

Naucz się ponownie spędzać czas samotnie.
Dlaczego to właśnie pod prysznicem często wpadamy na ciekawe pomysły? Prawdopodobnie dlatego, że jest to jeden z niewielu momentów, gdzie rzeczywiście jesteśmy sami. Nawet nie tyle sami w kontekście braku drugiej osoby obok nas, co w kontekście wolności od pomysłów serwowanych nam przez innych ludzi. Patrząc na samotność według tej drugiej definicji, idąc na spacer do parku ze słuchawkami i podcastem w uszach de facto nie jesteśmy “sami” - bo karmimy mózg materiałami serwowanymi przez kogoś innego. O istotności samotności czytałam już w wielu innych książkach. “Problem” z samotnością pojmowaną w ten sposób jest taki, że ona “boli” - ja nie wiem już, nie pamiętam jak to jest, kiedy w moim mózgu jest cicho. Stojąc w kolejce przy kasie czy czekając na wizytę w Luxmedzie bronię się przed chwilami nudy jak tylko mogę, bo po tylu latach zapychania tej pustki cisza w mózgu zwyczajnie “boli”. Jak w każdym nawyku, tak i tutaj pójście “all in” raczej nie pomoże - zaczynam więc od powstrzymania chęci sięgnięcia po telefon we wspomnianych przeze mnie sytuacjach, zanim będę umiała “nie robić nic” lub medytować przez dłuższą chwilę.

Skup się na wartościowych konwersacjach
Wyświechtany, powtarzany w wielu nagłówkach popularnych serwisów frazes jest taki, że chociaż mamy mnóstwo znajomych na Facebooku, to przyjaciół mamy coraz mniej. W “Cyfrowym minimalizmie” autor poświęca cały rozdział temu, jak poprawić jakość swoich relacji z ludźmi - okazuje się, że czas, jakiego potrzebujemy na pogłębienie tych kontaktów, które rzeczywiście coś dla nas znaczą jest krótszy, niż czas, który spędzamy na różnego rodzaju platformach utrzymując te relacje, które pozostają dla nas nieistotne. Zamiast lajkowania zdjęć bombelka kuzynki na fejsie możemy do niej zadzwonić - albo wysłać jej paczkę z odręcznie napisaną kartką. Zamiast wysyłać memy przyjaciółce od czasu do czasu możemy do niej zadzwonić - pół godziny spędzone na takiej rozmowie zbliży nas bardziej, niż kawałki przesyłanych sobie co jakiś czas informacji. Zamiast udzielać się na facebookowych grupach możemy gdzieś dołączyć - i żeby pokonać początkowy marazm, powinniśmy takiej proaktywności się nauczyć nawet, jeżeli nie każda z tych prób zakończy się sukcesem. Półtorej godziny spędzonej tygodniowo na kontaktach z tymi, na których nam rzeczywiście zależy zazwyczaj wniesie do naszego życia więcej, niż pięć godzin spędzonych na lajkowaniu aktualizacji czy angażowaniu się w płytkie wymiany informacji.

Ponieważ post zbliża się do górnego pułapu akceptowanej przez przeciętnego wykopka ściany tekstu, wymienię jeszcze kilka rzeczy, które zrobiłam po pierwszym przesłuchaniu tej książki, a które pomogły mi ograniczyć obecność w mediach społecznościowych:
- Odfollowałam praktycznie wszystkich moich znajomych na fejsie, aktualizacje ze wszystkich grup i stron. Można sobie feeda wyłączyć wtyczką w Chrome, ale dwie godziny spędzone na przeklikiwaniu stron dalekich znajomych i wybieraniu “przestań obserwować” skuteczniej zablokują nam dostęp do informacji.
- Odinstalowałam mobilne aplikacje platform, z których korzystam. Jak wspomina sam autor, ponieważ olbrzymia część dochodu z reklam pochodzi obecnie ze źródeł mobilnych, często twórcy skupiają się na “uzależniającej” optymalizacji apek mobilnych, a niekoniecznie samych stron. Wersje mobilne stron są często dość toporne i uboższe w funkcjonalności, stąd korzystanie z nich nie jest już tak atrakcyjne.
- Wykorzystałam w moim telefonie dostępny tryb “higiena cyfrowa” - jedynie część aplikacji ustawiłam na “dostępne zawsze”, na resztę nałożyłam ograniczenie czasowe. Zmieniłam też wyświetlacz na odcienie szarości i różnica, jaką to robi, jest naprawdę kolosalna.
- Skupiłam się na najważniejszych kontaktach i uniezależniłam te kontakty od mediów społecznościowych. Na tyle ile się da, dzwonię do przyjaciół i rodziny regularnie. Tych, z którymi nadal często rozmawiam, namówiłam na przejście na Signal.

“Cyfrowy minimalizm” podobna jest w swym odbiorze do innych książek traktujących na przykład o nawykach - jeżeli nie masz problemu z ilością czasu, jaką spędzasz z telefonem, znajdziesz w niej same oczywistości i szansa, że Ci się spodoba, jest nikła. Te same oczywistości mogą u kogoś, kto zmaga się z uzależnieniem od smartfona urosnąć jednak do rangi “zmieniających życie”. Jakiś czas temu rzucił mi się w oczy taki film - czy nie wygląda on przerażająco znajomo? Mam wrażenie, że za 50 lat to czas spędzony na mediach społecznościowych może być elementem, którego ludzie w swej starości najbardziej będą żałować - taka millenialska wersja “Janusz Pawlacz, lat 70 - nic w życiu nie osiągnął, nigdzie nie był, wszystko widział na Facebooku, nigdy nie żył”.

------------------------

---> Piszę o książkach, z których się uczę pod tagiem #nonfiction - zapraszam do obserwowania!

---> Mój blog o uczeniu się: Początkująca - można zapisać się na powiadomienia mailowe o nowych postach

#ksiazki #ksiazka #czytajzwykopem #gruparatowaniapoziomu #rozwojosobisty #ciekawostki #zainteresowania #hobby #internet #socialmedia #psychologia #uzaleznienie #produktywnosc #prokrastynacja #motywacja
S.....n - Dlaczego uzależniamy się od smartfonów? Częściowo dlatego, że aplikacje pro...

źródło: comment_1612766267RsNPXtZZuAAHudGWMuna7r.jpg

Pobierz
  • 59
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@dziadeq: dlaczego zabawne? Skoro dziewczyny mają z tym większy problem (a podejrzewam, że populacyjnie może tak być, szczególnie w kontekście mediów typu Facebook/Instagram), to czemu dziwne miały by być częstsze wpisy kobiet na ten temat?
  • Odpowiedz
@dziadeq: procentowo, liczbowo kobiet/dziewczyn mających problem z nadmiernym używaniem social mediów - myślę, że jest więcej niż facetów, ale to są moje domysły poparte jedynie obserwacją otoczenia. Co nie oznacza, że faceci z tym problemu nie mają, ale podejrzewam, że być może nie aż tak często.
  • Odpowiedz
@Snuffkin: to bardzo ważny post i książka świetnego autora. Czytałem jego Praca Głęboka i ograniczyłem używanie smarfona - normalnie robiłem to codziennie po ponad 12h bezmózgiego używania. Ważne jest właśnie to o czym piszesz a co zmieniłaś. Pozbycie się messengera, fb w zasadzie większość z nas jeśli nie prowadzi biznesu nie musi go posiadać. Chyba że jest studentem. Też namawiam ludzi na signal i z dniem skończenia mgr nie będzie
  • Odpowiedz
@Snuffkin juz dawno ogarnąłem fb i fallowy, insta nawet nie instaluje. Mam wylaczone wszystkie powiadomienia poza sms telefony i massanger no i bank. Nikt nie walczy juz o moja uwage, sam decyduje co chce i kiedy.
Na yt oglądam rzeczy tylko z subskrypcji, nigdy nie mialem nic wartościowego na "głównej". O "na czasie" nie mówie bo instant rak jak niechcący czasem klikne.

Rzecz jest prosta. Wystarcz znać mechanizmy mediów społecznościowych i
  • Odpowiedz
@Snuffkin: ja czuję że jestem uzależniony niestety, często w pracy odruchowo sięgam po telefon i przepadam na pół godziny w internecie, jestem ze znajomymi to sprawdzę powiadomienia, nawet jak zostawię telefon w aucie albo w kurtce specjalnie żeby do niego nie sięgać to wsadzam rękę do kieszeni. Oglądam film i zdaje sobie sprawę, że nie wiem o czym był bo przeglądałem memy i Instagrama. Ale trochę się nie wpasowuje do
  • Odpowiedz
@rajdi: ten film jest super, jakiś zagraniczny youtuber go polecał i zobaczyłem go ostatnio, naprawdę otwiera oczy. Taka konkluzja po oglądnięciu dla mnie - większość social media to są ogromne gazetki reklamowe, które działają jak slot machine.
  • Odpowiedz
@Przytulnie: a czym się dokładnie to uzależnienie objawiało? Bardzo ciekawe. Perspektywa nastoletnich osób w kontekście telefonu może być dla mnie już ciężka do zrozumienia.
  • Odpowiedz
@Tommy__: ostatnio sobie właśnie liczyłem posty na fb i wyszło mi że na początku scrollowania mam jedną reklamę na 3 posty niereklamowe, później im dłużej scorlluje tym reklamy są rzadziej, raz na 3 do nawet 10 postów. Mimo tego że to były krótkie obserwacje i żeby wyciągnąć konkretne wnioski trzeba by to zrobić na większej próbce to widać że na początku kiedy nasza uwaga jest szczytowa reklamy są najczęściej (i
  • Odpowiedz
@FormalinK: Ja miałem bardzo podobne doświadczenia, mam wrażenie że social media i zbyt duże korzystanie z nich, ponadto ten słynny FOMO są bardzo, bardzo złe dla naszego zdrowia psychicznego. Pamiętam, że dawniej dorośli ostrzegali przed grami i tym że wypiorą nam mózgi, nikt zaś nie mówił nic o social media a myśle, że to właśnie one są (między innymi) przyczyną wzrostu ilości depresji wśród ludzi młodych i wszelkich innych zaburzeń.
  • Odpowiedz