Wpis z mikrobloga

@kacpervfr: @zaxcer: jakiś czas temu jechałem w Krakowie po ścieżce rowerowej i wybiegł mi pod koła kilkuletni chłopiec, nie wyhamowałem i pacnąłem dzieciaka. Poleciał jak kaczka, kilka razy odbił się od betonu, no myślałem że utraciliśmy obywatela bezpowrotnie. Na szczęście wstał i płakał, po czym podbiegła matka z petem w ryju, która piła kawkę w knajpie obok i zaczęła się na mnie i na to dziecko wydzierać(wierzcie mi lub nie,
@suqmadiq2ama: dlatego prezydent miasta powinien się zgodzić na graffiti ale tylko pod warunkiem, że namalują typa w kasku, a jego wizerunek zostanie okraszony hasłem "nie masz kasku? #!$%@?."

Zresztą tekst o uratowaniu życia dziewczynce kosztem swojego to jedno wielkie XDDD. przecież typ instynktownie próbował ominąć przeszkodę. Podobnie jest gdy dzik wyskoczy ci na drogę- powinieneś się w niego #!$%@?, ale odruchowo i tak większość spróbuję wyminąć.
Kask był obowiązkowy, a nie był na głowie. Nie wiadomo, jakby było, gdyby kask był. Nie można brać za pewnik tego, że nie wydarzy się nic niefortunnego (typu bombelek na drodze...). Matka powinna ponieść ogromną karę, płacić rodzinie, ale brak kasku teraz pozostawi niewiadomą, którą będzie można się bronić.