Falowiec w Gdańsku
Budynek przy ul. Obrońców Wybrzeża ma blisko kilometr długości i pod tym względem nie ma sobie równych w Polsce. Na 10 piętrach bloku żyje prawie 6 tysięcy mieszkańców. Powstawał jako tymczasowe rozwiązanie problemów mieszkaniowych, ale mimo upływu ponad 40 lat wciąż dominuje nad krajobrazem gdańskiego Przymorza. To najsłynniejszy przykład „falowca” czyli budynku o kilkukrotnie załamanej linii zabudowy.
Liczba mieszkań: 1792
Rok powstania: 1973

#ciekawostki #budownictwo
xandra - Falowiec w Gdańsku
Budynek przy ul. Obrońców Wybrzeża ma blisko kilometr dł...

źródło: comment_DziTqnHzc7rVNqNzG8sSQXo6BeSd2i6p.jpg

Pobierz
  • 33
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@xandra: o ile pamiętam to co 4 klatki są przejścia na drugą stronę bloku, więc jak już będzie blisko świąt to można puścić się skrótem i zyskać w ten sposób ze 2 dni marszu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Mirki pomóżcie. Od kilku dni męczy mnie temat książki przeczytanej w dzieciństwie. Przygodowa powieść dla młodzieży. Rzecz o (chyba) braciach którzy wypływają z ojcem w daleki rejs statkiem handlowym. Ojciec jest zdaje się kapitanem. Pozycja polskiego autora.
Wiem, że szczegółów mało, ale czytałem ją z 30 lat temu...

#pytanie #literatura #prl
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@KrolWlosowzNosa:
Dzika Mrówka i tam-tamy ??

„Dzika Mrówka” vel „Pixi” (Marek) razem z „Jego Bratem” (Jarkiem) oraz Mamą (do której Tata mówi per „Miciu”) i Tatą mieszkają w Gdańsku Oliwie. Tata braci jest marynarzem. Po powrocie z kolejnego rejsu Tata, słysząc skargi Mamy, postanawia zająć się braćmi i zabiera ich w rejs do Afryki, podczas którego m.in. ratują arabskiego rybaka, łapią szajkę afrykańskich złodziei i podejmują decyzję o przyszłej nauce
  • Odpowiedz
#nostalgia #prl #ksiazki #lata90 #lata80
Czy kojarzycie może taką książeczkę wydaną w latach 80, może na początku 90 zawierające eksperymenty naukowe do wykonania w domu? Pamiętam na przykład stos tesli, eksperyment z jajkiem wciąganym do butelki, sztućce balansujące na czubku szpilki. Znakiem szczególnym był żółty papier i bardzo specyficzne ilustracje. Nostalgia is a bitch.
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@senorgarcia: w PRLu takich książek było mnóstwo. Obecnie, niestety, zastąpiły je piękne i kolorowe albumy pełne eksperymentów typu "wsyp cukier do wody. Zobacz, rozpuścił się".
  • Odpowiedz
@1kBona9Fides7: a co tu jest do opowiadania?
Ami to aparat uproszczony chyba do granic możliwości, praktycznie plastikowe pudełko z jedną (dokładnie jedną) soczewką w roli obiektywu i paroma dodatkowymi duperelami, żeby przewijać kliszę i zrobić zdjęcie.

A ten śmieszny wzorek na obiektywie miał imitować płytkę rozpraszającą światłomierza ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Bartoni:
Bardzo ciekawa interpretacja.
I mnie przekonuje, tym bardziej że Skamandryci (i okolice) lubili sobie przyśmieszkować i puścić oko :)
  • Odpowiedz