Egzotycznie-orientalny, latynoski kochanek dla Julki!

Był sobotni duszny wieczór, Julia kończyła się szykować na dyskotekę w centrum, na którą wybierała się z koleżanką, już czuła tę lekką ekscytację i mrowienie w podbrzuszu. Może to właśnie dziś odnajdzie miłość życia a jeżeli nie to przynajmniej trafi się jakiś latynoski kochanek i koleżanki wreszcie się odczepią. Julia była wśród swoich koleżanek ostatnią, która nie pochwaliła się jeszcze intymnym obcowaniem z obcokrajowcem, do tej pory dopuszczała do swoich wdzięków jedynie Polaków, a to wśród nowych koleżanek w stolicy było bardziej niż passe. Czytała już o tym na kobiecych forach, a ostatnio widziała nawet kilka artykułów na największych portalach internetowych w tym temacie. Chcąc nie chcąc myślała o tym coraz częściej, a nawet zaczęła już marzyć o egzotycznym Kochanku, w jej myślach był to Latynos, Hiszpan, Włoch albo chociaż jakiś meksykanin czy Indianin, kiedy była dziewczynką, lubiła westerny i Indianie bardzo jej się podobali.

Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu, który piskliwie zasygnalizował wiadomość od koleżanki:
"Cipciunia gotowa?"
MarkZark - Egzotycznie-orientalny, latynoski kochanek dla Julki!

Był sobotni duszny ...

źródło: Mateozakor

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Z przygód młodego PIWniczaka:
Jak (nie) Pomogłem Płciom pięknem.

Pewnego piątkowego wieczoru po ciężkim tygodniu w pracy, mając w planie siedzieć w domu i popijając piwerko przeglądać coraz mniej ciekawe stronice wypoka. Zorientowałem się boleśnie, że tylko jeden browar się ostał, nie tracąc ani chwili co by mi sklepu pod blokiem nie zamknęli, ruszyłem po zapasy złocistego trunku. Wracając ze sklepu, zauważyłem zamieszanie pod swoją klatką, okazało się, że przybędzie lokatorów, bo dwie studentki właśnie się wprowadzały i były obecnie w trakcie targania kanapy po schodach, zatrzymało je zwężenie przy drugich węższych drzwiach zaraz przy skrzynkach na listy. Cudny to był widok dla oczu PIWniczaka, dwie młode urocze dziewczęta w sytuacji zupełnie dla siebie obcej, trudnej, stresującej i niebezpiecznej.

Dłuższą chwilę tak postałem, dając zachłannym oczyskom napaść się tym obrazem pięknej tragedii i rozpaczy, ale zaczęły już nerwowo na mnie zerkać, więc uprzedziłem słowny furiacki atak na moją osobę i zaatakowałem pierwszy, z przyklejonym już do mordy uśmiechem zagaiłem: – Cześć dziewczyny, może pomóc?
MarkZark - Z przygód młodego PIWniczaka:
                                            ...

źródło: Kanapa3

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

"Robert Lewandowski wrócił do domu po długim dniu treningów w Barcelonie. Czuł się zmęczony, ale cieszył się na myśl o spokojnym wieczorze z rodziną. Gdy tylko wszedł do domu, zauważył coś dziwnego. Z salonu dochodziła głośna muzyka latynoamerykańska, a przez uchylone drzwi widział, jak jego żona, Anna, tańczy bachatę z dwoma przystojnymi Hiszpanami.

"Co się tu dzieje?" - pomyślał Robert, wchodząc do salonu.

Anna, zauważywszy męża, zatrzymała taniec i z uśmiechem podeszła do niego. "Cześć, kochanie! Jak trening?"

Robert
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

To skoro o piłeczkach to jedna - jak teraz na to patrzę abstrakcyjna historia - z mojego podwórka. W sensie dosłownym. Otóż we wczesnych latach 90. ja i moi koledzy byliśmy namiętnymi kolekcjonerami piłek golfowych dobrych marek. Były wymieniane jak puszki po piwie czy znaczki, choć trzeba przyznać, że to hobby raczej było mało popularne w Polsce. W moim mieście natomiast był taki czas że piłki do golfa latały po naszych betonowych osiedlach. Sprawdzaliśmy na przykład poziom odbicia różnych piłek po spuszczeniu z 11 piętra wieżowca. Już nie pamiętam jaka miała najlepsze parametry. Ogólnie nie jeden dostał taką piłeczką w głowę. Bolało i w sumie było niebezpieczne. Oczywiście nie mówię o tych zrzucanych z bloku, ale czasem przy odbijaniu piłeczki na asfalcie ktoś tam zaliczył piłeczką w czoło.
I co najciekawsze nikt na blokowisku nie trzymał nigdy w ręku kija, ani nawet nie wiedział jakie są zasady golfa. Z golfa znaliśmy tylko II lub III. Każdy, kto doczytał to teraz zastanawia się: co ten gość pisze, jakie piłki do golfa w latach 90. Ano… to było w Legionowie, a obrzydliwi kapitaliści właśnie zaorali nam jeziorka w Rajszewie (miejsce gdzie nauczyłem się pływać, ogólnie w lato to tylko albo Rajszew albo Zegrze).
I stworzono tam ekskluzywne, jak na owe czasy pole golfowe.

Więc w ramach zemsty przez pewien czas te piłki były z pola kradzione. Przez las to rowerem niedaleko, a piłki lubiły być rozrzucone na dużym terenie nowo otwartego ośrodka.
Wydaje mi się że proceder i dla właścicieli pola był dotkliwy i pewnie też dla grających. Legionowo za to zostało zalane kradzionym towarem z pola w Rajszewie. Do tej pory pamiętam kolegę, który przyjechał z dwoma wypchanymi reklamówkami.
Historia_Podcast - To skoro o piłeczkach to jedna - jak teraz na to patrzę abstrakcyj...

źródło: golf

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach