Ryzyko, że pielęgniarki coś #!$%@?ą jak się na chwilę zagapimy było jednym z argumentów dla rodzenia w domu z pomocą wykwalifikowanej położnej z poza szpitalnej organizacji Dom Położnych (Niemcy).
Może ukradli. Ale może uratowali - idąc w konsumpcjonizm, pogoń za majątkiem i dobrym życiem, zamiast np. za ideologią. I zafundowali potomkom świat McMafii i internetu zamiast postapokaliptycznego jak z Fallouta albo Mad Maxa.
Paragraf 22 miał być absurdalny, a nie zabawny. I taki był dlatego, że traktował o wojnie. Heller napisał jeszcze jedną książkę o przygodach Yossariana - Następny rozdział ale niestety nudziła mnie. Wojenne opary absurdu nie pasowały do amerykańskiego miasta w czasie pokoju.
Mam ambiwalentne podejście. Jedne fragmenty były niezłe inne zupełnie niezrozumiałe/niepotrzebne (np te z dziwkami). Wydaje mi się, że ta książka nie została napisana dla nas tylko dla wszelkiego rodzaju militarystów z parciem na bagnety.
No to spłyciłeś temat. Bo mi chodziło o pewien nastrój powstały w wyniku zasuwania ponad 200 km/h, słuchania Synthwawe'u albo i nawet Kraftwerka i posiadania takiego retro-futurystycznego komputera pokładowego.
Ryzyko, że pielęgniarki coś #!$%@?ą jak się na chwilę zagapimy było jednym z argumentów dla rodzenia w domu z pomocą wykwalifikowanej położnej z poza szpitalnej organizacji Dom Położnych (Niemcy).