Wpis z mikrobloga

Potrzebuję pomocy, czy ktoś może po mnie przyjechać na południowe rubieże Olsztyna? Nie czuję nóg. Nie mogę zadzwonić na 112, bo nie jestem pewny czy coś bym wydmuchał a to 2500 kosztuje. Powiem tak, każdy wie, że babom się nie ufa, a cudzym babom podwójnie. Ale i tak człowiek głupi i o tym jest ta historia.

Na Sylwestra pojechałem na domki. Domków 6, ja jeden. No to wiadomo, że koło północy jak wszyscy wyszli na odliczanie, to się imprezy przemieszały i każdy z każdym się poznał. Ja poznałem Anetę. Około 3:00 się okazało, że Aneta ma męża. Dziwne, nie pomyślałbym, ale nie mnie oceniać cudze zachowanie. Faktycznie jakiś ziutek-manlet się obok niej krzątał. No i tak potańczyliśmy, wódki popiłem - gdyż bardzo ją lubię, sałatki pojadłem, wyrzygałem i pojadłem innej, no i rozeszliśmy się wszyscy do spania.
Rano w Nowy Rok sobie tak siedziałem przed domkiem i trzeźwiałem, a oni się zaczęli pakować, bo Błażej (mąż Anety) to mało pił, z resztą mówił, że chce sobie coś zaprogramować po południu żeby na rano do pracy mieć i się pochwalić przełożonym. Chłop pasjonat, nie ma co.

Aneta zagaiła do mnie czy bym jej nie dał słoika mojego smalcu własnej roboty, co to go na stół postawiłem noc wcześniej, bo był przepyszny. No to dałem, a ja mam taką fanaberię, że od spodu, na wewnętrznej stronie nakrętki każdego słoika smalcu który robię zostawiam swój numer.

Nie minęły dwa dni - dzwoni Błażej i mówi: siema, pamiętasz jak gadaliśmy o rowerach i o tym, żeby się spotkać na jakiś hehe coffee ride?
No myślę - pamiętam, Aneta narzekała, że rower za 20k kupiłeś i stoi w garażu, że może bym do was przyjechał i cię - hehe - rozruszał. Ale powiedziałem tylko - pewnie.

Zajechałem do nich ubrany jak na Tour De P---------o Dolne: badejki jajognioty, dwa softshelle no bo zima, kasku tylko nie miałem, żeby nie wyjść przed nimi na jakiego geja. A Aneta mówi - ojoj kropi coś, chyba wam się nie uda ten wyjazd. Błażej nawet twardy jak na niego mówi: ee, taki deszcz to nie deszcz. A Aneta swoje - to nie pogoda na rower, zachorujecie. No i ja już wtedy wiedziałem kto wtedy wykonał ten telefon do mnie. Otóż Aneta - rękami męża. Tym sposobem doszło do projekcji przyszłej winy na Błażeja. No bo powie: przecież to ty do niego zadzwoniłeś i go tu sprowadziłeś. Znacie te zagrywki, nie? No i w końcu stanęło na tym, że graliśmy w Jengę aż do wieczora. Zakolegowałem się z nimi.

Wczoraj Aneta dzwoni - Marcel hehe, a może byś wpadł na partyjkę Jengi? Błażej wyjechał na cały weekend na jakieś szkolenie z programowania do Warszawy, to co tak będziemy sami siedzieć?

Bingo. Przyjechałem, od słowa do słowa i lizałem jej odbyt. Zawiodłem jako człowiek, ale zawsze o tym fantazjowałem. To jednak jest jak z kiepskim kebabem. Już na samym początku wiesz, że nigdy tego nie powtórzysz, no ale jak już się zaczęło to trzeba dokończyć. Potem kolejna fantazja - anal. Uaaa, ale ciasna jej różyczka. Ależ piecze - mówi. Chciałem rozlać się żywotem w jej wrotach, ale ta wariatka chciała do buzi. Ale śmierdzi - mówi. Pytam - co, gównem, hehe?

No ale co dobre szybko się kończy. Nam się skończył chleb do smalcu. Ja głodny nie byłem, ale ona prosiła czy bym nie pojechał do sklepu po ten chleb. Autem nie pojadę, bo piliśmy. No dobra, wziąłem jakiś rower z garażu i pojechałem.

A teraz jestem tu. Wy nie macie jeszcze dość tego śniegu? Nie wiem jak to się stało, jedną ręką prowadziłem, ale zwykle mi to wychodzi lepiej. A tu na tych śliskich leśnych ścieżkach dokonam żywota. Koło się omsknęło na jakimś korzeniu, ciemno przed oczami, trzask w miednicy.

Dzwonię do niej, przedstawiam sytuację, że być może już nie będę chodził. Że potrzebuję ratunku. Słyszę przez telefon - Aneta już kaszle. I coś gada, że -khy-khy- chyba mam gorączkę -khy-khy- nie mogę wyjść na to zimno.

No to ja już wiedziałem co się święci. Potem był standard: Marcel jesteś cudownym facetem, ale po tym co się stało nienawidzę siebie. Marcel, ja nie jestem na tyle silna, żeby być dla ciebie oparciem. Marcel ja nie zniosę twojego kalectwa.

Jak zastanawiacie się, czy wasza kobita byłaby z wami gdybyście dostali raka, to odpowiadam - nie będzie nawet jak się wyjebiecie na rowerze.

I mówi do mnie - proszę, zrób to dla mnie. Znajdź w sobie siłę, żeby wsiąść na ten rower i pojechać do domu. Nigdy o tobie nie zapomnę.

Ty idiotko mówię - to rower Błażeja!!!

Pizgnąłem w końcu słuchawką i leżę. Mam trochę zapasów, bochenek chleba, trochę koloru. Zregeneruję się chwilę i zacznę się czołgać na przystanek MPK.

#arcybebech
TavarishPiesov - Potrzebuję pomocy, czy ktoś może po mnie przyjechać na południowe ru...

źródło: j7ZSyz7Q

Pobierz
  • 49
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@TavarishPiesov: Ciężke życie, najpierw żona zdradza z robercikiem pod papugami, a teraz koleżanka nie chce pomóc. A może po prostu gdyby po Ciebie przyjechała wydałoby się że sie z Tobą prowadza? Może jest jeszcze szansa tylko trzeba dać czas i o sobie przypominać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz