Wpis z mikrobloga

Myślałem, że tylko mnie to spotyka, ale widziałem również tutaj masę takich wpisów od różnych osób.
Dlaczego pokolenie ~50 - ~70 lat ma problem przyznać, że otrzymało praktycznie darmo socjalne mieszkania w różnych lokalizacjach?
Zawsze jak porusza się ten temat to padają argumenty:

1) Wcale nie było to takie łatwe - Nie było, ale jednak większości to się udało
2) Trzeba było czekać 5, a nawet 10 lat! -Straszne, teraz przy średniej krajowej tyle trwa zbieranie na wkład własny
3) Nie zawsze było w wybranej lokalizacji - To akurat prawda, mieszkania były dostępne np. przy nowych dużych inwestycjach, nie zmienia to faktu, że dostawało się główny składnik majątkowy praktycznie za friko (mowa już o wykupie 10 lat po transformacji)
4) Trzeba było coś pogadać, załatwić - Bez komentarza.
5) Już po PRL, spółdzielcze mieszkania był doliczony kredyt na wykup 200 zł miesięcznie Bez komentarza j.w.

Dosłownie od linijki ta sama argumentacja. Z czego to może wynikać? Dosyć ciekawe zjawisko psychologiczne.
Ja nie mam problemu przyznać, że niektóre rzeczy są łatwiejsze niż kiedyś np. dostęp do informacji, narzędzia do pracy, które kiedyś były warte samochód albo nawet dom można kupić za ułamek pensji.

#nieruchomosci #psychologia
  • 32
  • Odpowiedz
Ludziom łechta ego budowanie mitu swojej heroicznej pracy, wtedy mogą się poczuć jak Rocky Balboa w Rocky II.
  • Odpowiedz
@LaurenceFass Sprawdzilem z ciekawości artykuły i roczniki statystyczne i na mieszkanie (wszystkie etapy, kandydat, spółdzielca aż do przeprowadzki) czekało się 25 lat, krócej czekali milicjanci, SBcy, partyjniacy itp.

Rozumiem, że Twoja rodzina miała latwiej, ale u mnie w rodzinie nikt mieszkania nie dostał.
  • Odpowiedz
@LaurenceFass: Myślę, że nie rozumiesz za bardzo realiów tamtych czasów. Patrzysz przez pryzmat dzisiejszej mentalności i rzeczywistości na inną niemal planetę jaką był PRL względem dzisiejszych czasów.

Prawda jest taka, że większości jednak się nie udało dostać mieszkań za darmo. A 10 lat czekania wtedy i teraz to zupełnie inna rzeczywistość niż dziś. Bez porównania.

To, że finansowo wyglądało abstrakcyjnie, to urok tego systemu, i m.in. dlatego właśnie upadł (oraz dlatego,
  • Odpowiedz
@LaurenceFass:

Nie było, ale jednak większości to się udało

Nie większości, a mniejszości. Większość to budowała na ojcowiźnie. U mnie tylko dziadek wojskowy przejął mieszkanie komunalne, w którym potem mieszkali do śmierci.

Trzeba było coś pogadać, załatwić - Bez komentarza.

A tutaj dwie rzeczy słyszę od starszych, raz, że są tacy co właśnie mówią, że młodzi nic nie potrafią załatwić, a dwa, że tacy, co mówią, że czasy się zmieniły i
  • Odpowiedz
@LaurenceFass myślę że to Ty masz problem - oczekujesz, że ludzie starsi od Ciebie, o perspektywie wynikającej z długiego życia, umniejszą swoje dokonania żeby poprawić Ci humor.
Realia lata temu były inne - jak niektórzy żartują, nie było nic, a można było mieć wszystko. Dla mnie niewyobrażalne jest, że ludzie kupowali stare ruiny i ręcznie rozbierali je na cegły - bo cegieł brakowało. A potem wozili je wozami, albo motocyklami, albo i
  • Odpowiedz
@Vetinari: nie wiem skąd masz te 25 lat. Moi dziadkowie czekali jakieś 8-9 lat, gdzie nic nie kombinowali aby przyśpieszać , jakichś podań etc. bo mieszkali w pracowniczym mieszkaniu , a te składki były śmiesznie niskie w relacji do zarobków to też wpłacali iw latach 70 dostali mieszkanie w płycie. Siostra dziadka pracująca na o wiele niższym stanowisku niż dziadek zasypywała spółdzielnie podaniami , non stop nachodziła i dostała mieszkanie po
  • Odpowiedz
@Vetinari: Dziadek był zagorzałym antykomunistą , gdzie jego wujka zabili czerwoni w 39. Nigdy nie należał do partii, tym bardziej babcia (dziadkowie , w sensie moim prapradziadkowie wywiezieni na sybir). Fakt, że dziadek miał dosyć wysokie stanowisko specjalistyczne w kombinacie zbożowym , ale dzięki temu miał mieszkanie pracownicze. Babcia podkreślała jeszcze parę tygodni temu, że wcale im specjalnie na tym mieszkaniu nie zależało , ale jak była taka możliwość no to
  • Odpowiedz
@LaurenceFass: Moja ciotka tak dostała mieszkanie 65m^2 za kilkadziesiąt tysięcy PLN wkładu w 1985, a w 1986 kupowała dużego fiata za 320k PLN. Także ten - nowe auto kosztowało 5-6x tyle co duże mieszkanie. Oczywiście mówi że mieszkanie było bardzo drogie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Gdy oczekiwała na jego odbiór to mieszkała za darmo w mieszkaniu zakładowym które dostała za pracę w drukarni (tzn. według niej to
  • Odpowiedz
@LaurenceFass: Płać na mieszkanie przez kilka lat i nie miej gdzie mieszkać.

Wtedy były inne wyzwania i dziś są inne. Lepiej zastanowić się spokojnie nad życiem i może podjąć decyzję o zmianie życia. Nie wszyscy muszą żyć w TOP5 miastach.

O wiele lepiej żyć dziś w PL, niż w PRL. To, że komuś się ubzdurało, że dostał mieszkanie za darmo lub pół darmo i wyznacza "sukces" to nieporozumienie. Dziś mając otwarte
  • Odpowiedz
Dlaczego pokolenie ~50 - ~70 lat ma problem przyznać, że otrzymało praktycznie darmo socjalne mieszkania w różnych lokalizacjach?


@LaurenceFass: Bo dostali je za darmo tylko działacze partyjni, lub z nimi powiązane osoby i nikt nie chce wywlekać tego tematu, żeby nie padło pytanie "a jak to się stało, że to mieszkanie dostaliście?" A pozostali niczego nie dostali, musieli kupić jak każdy. Tylko ceny były inne i możliwości.
  • Odpowiedz
@GOHAN Pieprzysz fleki. Dostawili zwykli robotnicy, nauczyciele, lakeze czy strażacy.

Każdy dostawał bez wyjątku. Zapisanie do partii mogło to tylko przyspieszyć.

Moi teściowie dostali ot tak se. Niestety musieli bardzo długo je załatwiać bo prawie rok! Matko bosko ile to było czasu xD
  • Odpowiedz
  • 1
prawdzilem z ciekawości artykuły i roczniki statystyczne i na mieszkanie (wszystkie etapy, kandydat, spółdzielca aż do przeprowadzki) czekało się 25 lat, krócej czekali milicjanci, SBcy, partyjniacy itp.


@Vetinari:
No nie. Średni czas oczekiwania to było 7 lat. W gorszym okresie 10 lat, lepszym szybciej.
  • Odpowiedz
że otrzymało praktycznie darmo socjalne mieszkania w różnych lokalizacjach


@LaurenceFass: Bo tak nie było. Wyciąłeś wygodny fragment historii, ten pasujący do tezy i stosujesz go jako argument w sprawie, domagając się uznania racji. Zupełnie nie rozumiesz tamtejszych realiów. Co następne, będziemy naszym dziadkom i pradziadkom tłumaczyć, że mieli łatwiej w życiu, bo zaraz po wojnie też dostawało się mieszkania za darmo?
  • Odpowiedz