Wpis z mikrobloga

@shiverr: > ja mam z kolei wrażenie, że trzeba być naprawdę grubą lochą żeby nie zmieścić się w tym, co jest w sieciówkach, kobiety mają znacznie większe zakresy rozmiarów niż faceci, zwłaszcza w przypadku spodni.

Nie do końca. Ja np. mam 180 cm wzrostu i rękawki, nogawki zwykle za krótkie. Mam też duży obwód w klatce, to wszystkie koszule są za małe na wysokości piersi i się rozchodzą. Teraz rozmiarówka jest
@paczelok: Ludzie są strasznie dziwnie zafiksowani na słowa. Tak jak by były jakimiś magicznymi zaklęciami. Co za różnica czy powiemy o kimś "gruby" czy "plus size". Może początkowo taki eufemizm robi komuś różnicę. Ale po jakimś czasie i tak każdy wie o co chodzi.

Ciekawe jak by zareagowała Twoja żona gdybyś nazwał ją "plus size"? Wątpię czy jej reakcja by się różniła jakkolwiek niż reakcje na nazwanie jej przez męża "grubą".
@paczelok: szczerze to jestem przerażona tym jak dużo lasek jest teraz otyłych i to w młodym wieku. Nie wiem skąd się to bierze.
Jestem w pierwszej ciąży i szczerze nie mogę się już doczekać aby było już po wszystkim aby móc zacząć ćwiczyć aby pozbyć się brzucha, chociaż moja rodzina (w tym ja) zawsze była szczupła mimo niewielkiej aktywności fizycznej.
Dzisiejsze czasy oferują całą masę udogodnień i ułatwień aby być w
@paczelok To chyba jest wyparcie. Ludzie nie potrafią pogodzić się z przykrą rzeczywistością więc udają że to jest spoko, a wzajemne poklepywanie się po pleckach (szczególnie przez kobiety) żeby nie czuć się osamotnionym w tym stanie wcale nie pomaga w ogarnięciu problemu.

Z drugiej strony potem się ich ciśnie od wielorybów, co z kolei napędza potrzebę walidacji. Od podstawówki grubi byli wyśmiewani, może jakby tak nie było to kontra nie poszłaby aż