Wpis z mikrobloga

8/20 "Rozcięła mu głowę i usunęła mózg..." - śmiertelnik rozumu pozbawiony

Żyjący na przełomie XIV i XV wieku angielski kronikarz Thomas Walsingham odnotował w jednej ze swoich kronik niezwykłą i dość krwawą opowieść. Jest to historia pewnego młodzieńca, który spotyka istoty z Innego Świata i w wyniku tego spotkania, mózg mu odejmuje... w sensie bardzo dosłownym.

Buszujący w zbożu

Nieznany z imienia młodzieniec, powiązany ponoć z rodziną Williama, barona Greystock, wybiera się samotnie na konną przejażdżkę po polu. Nagle spośród kłosów zboża wychyla się głowa jakiegoś "małego, czerwonego człowieczka," który nic nie mówiąc, chwyta wierzchowca chłopca za uzdę i wbrew jego woli, wiedzie go dalej w zboże. Niedługo potem docierają do miejsca, w którym:

...młodzieniec ujrzał najpiękniejszą panią, siedzącą w otoczeniu wielu podobnie wyglądających młodych dziewcząt.

Pani rozkazuje ściągnąć młodego człowieka z siodła, a następnie - czegóż innego można by się spodziewać po średniowiecznych elfach? - poddaje go torturom, ot tak, zupełnie bez przyczyny. Na polecenie "najpiękniejszej," jej urocze towarzyszki najpierw zadają młodzieńcowi rany cięte, a następnie "ściągają z niego skórę." Na koniec pani, która wcześniej najwyraźniej tylko wydawała dyspozycje i przyglądała się całej procedurze, własnoręcznie rozcina czaszkę młodego człowieka na pół i wyciąga z niej mózg, "pozostawiając jego głowę pustą."

Młodzieniec, wciąż żywy, zostaje jakimś sposobem "wsadzony z powrotem na konia i odesłany precz." Trudno powiedzieć, czy jego rany magicznie się zasklepiają, czy może jest to wskazówka, że całe to spotkanie rozgrywało się w Innym Świecie lub może same tortury były tylko okrutną iluzją - w każdym razie, kiedy chłopiec dociera do najbliższej wioski, na jego ciele nie ma widocznych śladów po wcześniejszym dręczeniu.

Pozostaje jednak inny ślad - szaleństwo, wspominane przy okazji wcześniejszych wpisów jako częsta pamiątka po spotkaniu ze średniowiecznymi elfami. Młodzieniec w wyniku utraty mózgu zostaje "pozbawiony rozumu i kontroli nad swoimi zmysłami," zaczyna się zachowywać dziko i bez ustanku wściekle gestykuluje.

Thomasa Walsinghama upodobanie do mózgów

Ciekawostka: ten wątek z mózgiem bywa tłumaczony fascynacją średniowiecznego kronikarza, który podobno interesował się nowinkami medycznymi oraz postępami w badaniach nad ludzkim ciałem. W późnym średniowieczu przeprowadzano niekiedy sekcje zwłok w celach naukowych - być może Thomas Walsingham, jako duchowny i osoba powiązana z dworem, był świadkiem takiego wydarzenia.

Może jednak ta fascynacja wynikała z czegoś innego - może po prostu kronikarz był świadkiem jakiegoś zabiegu chirurgicznego lub jakiegoś wyjątkowo zaciętego starcia, w którym poza krwią popłynął również mózg? Tak czy inaczej, widok mózgu poza czaszką musiał na swój sposób prześladować Walsinghama, bo wątek rozcinania głowy i wydobywania mózgu na zewnątrz pojawiał się jeszcze wielokrotnie w jego tekstach, nie tylko w historii o spotkaniu z elfami w zbożu. Wspominając np. jakąś walkę, kronikarz dorzucał do niej niekiedy szczegółowe opisy typu: "mózg rozprysnął się na podłodze," "okrutnie ciął w jego głowę mieczem, aż mózg wypłynął," "wywlókł zwłoki na zewnątrz, (...) plamiąc wszystko jego krwią i mózgiem." Używał również określenia "mieć dobry mózg" w odniesieniu do np. osoby opisywanej jako rozsądna i inteligentna.

Trzeba przyznać, że wiedział, jak ubarwiać kronikarskie opisy ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale to tylko tak na marginesie - wracamy do historii udręczonego młodzieńca, bo to jeszcze nie koniec jego perypetii.

W pogoni za rozumem

Młody człowiek w pożałowania godnym stanie dociera do pobliskiej wioski. Tam znajduje go młoda dziewczyna, która poruszona jego cierpieniem, stawia sobie za cel wyleczenie go - wyrusza na pielgrzymkę i razem z młodzieńcem wędruje od jednego sanktuarium do drugiego, prosząc kolejnych świętych o wstawiennictwo i uzdrowienie. Bezowocna tułaczka trwa sześć lat i dopiero wizyta w sanktuarium św. Jana z Beverley kończy się sukcesem - jednak, co ciekawe, to nie święty bezpośrednio przywraca zdrowie bohaterowi historii, ale "najpiękniejsza pani," która wcześniej go pojmała i dręczyła. Pani pojawia się i zwraca mózg właścicielowi, kładąc kres jego szaleństwu i przywracając mu zmysły.

Ale o przeprosinach ani słowa ¯\(ツ)_/¯ Średniowieczne elfy chyba z zasady nie proszą (zamiast tego rozkazują), nie dziękują ani nie przepraszają śmiertelników. Nawet za ukradziony mózg i zmarnowane sześć lat życia. No nic, przynajmniej mózg wraca do właściciela w stanie nienaruszonym.

Uleczony mężczyzna postanawia poślubić swoją towarzyszkę pielgrzymek, która tak wytrwale się nim opiekowała. Przez wiele lat żyje z nią szczęśliwie - ona rodzi mu w międzyczasie piętnastu synów, co w rozumieniu średniowiecznym jest najwyraźniej szczytem sukcesu i szczęścia rodzinnego. Kiedy małżonka umiera (być może rodząc ostatniego syna), bohater historii postanawia przekwalifikować się z ojca rodziny na kapłana, przyjmuje święcenia i zostaje duchownym... i wtedy nieoczekiwanie dochodzi do jego kolejnego spotkania z tajemniczym czerwonym ludzikiem.

Kiedy mężczyzna odprawia mszę w kościele i następuje podniesienie (moment, w którym kapłan unosi w górę hostię i kielich), "czerwony człowieczek" ukazuje mu się ponownie. Tym razem jednak donikąd go nie zaciąga, tylko radzi mu:

Od teraz niech ten będzie twoim strażnikiem, którego trzymasz w swych rękach; on bez wątpienia wie, jak cię ochronić lepiej, niż ja to czyniłem.

Ten fragment to takie pouczenie z chrześcijańskim przesłaniem - że moc boska jest najlepszą ochroną - chociaż w przypadku istot
fey ze średniowiecznych opowieści trudno powiedzieć, na ile ta zasada się sprawdzała. Chyba w większości średniowiecznych i późniejszych historii, w których śmiertelnik unika niebezpieczeństwa ze strony mieszkańca Innego Świata, to osiąga to przede wszystkim dzięki własnemu sprytowi i zaradności.

W następnej notce: kilka historii o średniowiecznych zielonych ludzikach i o prawdopodobnych przyczynach ich zieloności.

Ilustracja poniżej: Brian Froud,
Hestia_, 1998.

#apaturium #sredniowiecze #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #magia #elfy
Apaturia - 8/20 "Rozcięła mu głowę i usunęła mózg..." - śmiertelnik rozumu pozbawiony...

źródło: comment_1638718226mXIzuITnOWwQ2rlP92kYrX.jpg

Pobierz
  • 10
@Wezymord: Heh, Pratchettowskie elfy miałyby na pewno wiele wspólnych zainteresowań z tymi średniowiecznymi. W ogóle Pratchett w swoim uniwersum stworzył bardzo ciekawe tło dla zachowań elfów (swego rodzaju "pasożytowanie" na ludziach wynikające z fascynacji tym, co ludzkie).

Mocniejsze przesunięcie elfów w kierunku "inny / obcy" zwykle wychodzi moim zdaniem dużo ciekawiej niż robienie z nich po prostu ulepszonej, umagicznionej wersji ludzi - ale poza twórczością Pratchetta i "Niebajką" Feista jakoś nie