Wpis z mikrobloga

o ja napisze sprawko w tym tygodniu, ty za tydzien

Tak było xD. Praca od szkoły podstawowej do studiów to był istny rak. Jak nie miało się szczęscia trafić na spoko znajomych to zawsze to był problem.
  • Odpowiedz
Brzmi to bardzo ekstrawertycznie, jakbym ja miał się na takich zasadach uczyć to wolałbym chyba olać szkołę


@Jake_921:

I to nie jest tylko twój problem. Wielu Amerykanów azjatyckiego pochodzenia (szkoły w Dolinie Krzemowej są ich pełne) myśli podobnie . Wkurza ich głównie praca w grupach i pieprzenie co ślina na język przyniesie, bez zastanowienia. Amerykańska kultura mówi: głośniejszy (bardziej wygadany) == mądrzejszy.
  • Odpowiedz
Zdolny uczeń to ten, który ma szóstki.
Ja w szkole się nudziłem i byłem najlepszy i najzdolniejszy, ale żadnych takich.., że czerwone paski.
Czytanie, mnożenie, malowanie to była pestka, ale siedzenie i słuchanie dukania i stękania pozostałych to były wieloletnie nudy z głupiej budy!
Nigdy nie uczyłem się na pamięć oprócz bzdurnych kilku wierszy. Ach... Ci poeci. Mój Boże...

Słusznie kolega zauważył różnice.
  • Odpowiedz
@bosfor606: podpisuje się pięcioma kończynami po tym! Na matmie na polibudzie uczyliśmy się jakichś dziwnych rzeczy ni z gruchy ni z pietruchy, nie wiadomo po co, gdzie zastosować, jakie korzyści tylko wzory wzory wzory. Za to jak na I semestrze kobieta na fizyce pokazała i zastosowała w konkretnym przypadku prostą całkę było "łoooo jakie to proste" O żenadzie językowej nie wspomnę, ciekawe, że miałem książeczkę zdrowia od noworodka, a książeczki
  • Odpowiedz