Nie udało mi się życie, zmarnowałem. Uciekłem od pierwszej i jedynej miłości, potem ożeniłem się bez miłości. Jedyna istota którą kocham, mój syn, wychowywał się w piekle mojego małżeństwa, tak jak ja wychowywałem się w piekle małżeństwa moich rodziców. A myśl, że mój Sylwunio będzie tak samo nieszczęśliwy jak ja, łamie mi serce. Praca, która była moim powołaniem, okazała się udręką za grosze. Zabija mnie samotność, którą sam sobie zgotowałem, nikt i
"Boję się rano wstać, boję się dnia, codziennie rano boję się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. No nie mogę. (O, #!$%@?! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego). Mam niby jakieś obowiązki, a przecież – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę czy nie wstanę, czy zrobię coś, czy nie zrobię (ja #!$%@?ę), higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen.
  • Odpowiedz
Chciałbym opowiedzieć Wam swoją historię. Z góry informuję, że nie znajdziecie w niej niesamowitych zwrotów akcji, wielkich odkryć, skandali, ani niczego nadzwyczajnego. Piszę tą historię tylko po to, aby po mnie pozostało coś, jakaś pamięć... Niektórzy może zrozumieją moje intencje.

Urodziłem się w roku 1975. Od dziecka byłem skromnym i nieśmiałym chłopcem. Gdy inni ciągali dziewczynki za włosy, ja uważałem to za akt złego wychowania i siedziałem cicho w kącie. Nie miałem w rodzinie żadnych dziewczyn, nie byłem przyzwyczajony do ich towarzystwa. Do tego miałem pecha do znajomych, a przynajmniej tak mi się wydaje. Wszędzie otaczali mnie kretyni, którzy nie potrafili wykonać prostego zadania. Bez żadnego wysiłku stałem się prymusem w swojej klasie. Kilka razy zmieniałem otoczenie, jednak historia się powtarzała. Gardziłem przemocą, sam wolałem dawać przykład dobrych obyczajów, jednak zawsze miałem jeden problem... Nieśmiałość... W przeciwieństwie to bandy ćwierćinteligentów, nie potrafiłem po prostu podejść do dziewczyny, porozmawiać z nią... Za bardzo się wstydziłem, za bardzo mnie to krępowało...

Z czasem stosunki się pozmieniały. W wieku kilkunastu lat widziałem, że osoby, które dawniej ciągały dziewczyny za włosy, były niemiłe, chamskie... miały po prostu wzięcie. Wzbudzały zainteresowanie, ale nie potrafiły zainteresować sobą, tylko musiały czymś zaimponować. Porysować samochód? Pobić kogoś słabszego? Ukraść coś? Żaden problem. Najlepiej jeszcze palić papierosy, to zwiększa przecież powagę, do tego nawalić się kilka razy na znak dojrzałości. Mnie nigdy do tego nie ciągnęło, czasem nawet miałem wrażenie, że mam zbyt dojrzałe podejście do wszystkiego, zbytnio idealizuję sobie świat...

Zawsze
Mam w piwnicy kartonik z trocinami po cięciu drewna. Używam ich w celach opałowych. Poszedłem więc podłożyć do pieca, zaczerpnąłem garść tych trocin. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się ze kot skorzystał pierwszy z trocin i to nie w celach opałowych.

#sadstory
Kilka lat temu jako ministrant wiele razy chodziłem po kolędach, a jak wiadomo - różni ludzie = różne historie (często śmieszne) postaram się kilka z nich spisać bo myślę, że warto. Oczywiście wszystko to #truestory

Pierwsza historia nie będzie śmieszkowa ale pokazująca jak bardzo pozbawieni skrupułów mogą być ludzie...

Chodziliśmy już z godzinę po bloku śpiewając wszędzie tą samą kolędę (po co się wysilać) w kieszeniach czekolady zamieniały się w polewę stajemy przed drzwiami dzwonimy dzwonkiem i przy drzwiach i 'ręcznym' w końcu otwieram nam dziadziuś po 80-tce skulony my zaczynamy śpiewać ale on twardo stoi w drzwiach. Po raz pierwszy spotkałem się z taką dość dziwną sytuacją (miałem może z 11-12 lat) dziadek pokazuje nam ręką byśmy nie śpiewali i pyta nas - "Ilu was jest?" - my zdziwieni bo przecież stoi przed nami, chyba się połapał więc tłumaczy że jest niewidomy i że słabo już słyszy, odpowiadamy że jest nas 2 a za chwilę dołączy jeszcze ksiądz bo jest u sąsiadów. Dziadek widać troszkę zmieszany pyta nas czy jeżeli nam nie wrzuci pieniędzy do puszki to i tak będziemy kolędować, nie ma przymusu by ktokolwiek płacił więc mówimy mu że bez problemu, on się odsuwa - wchodzimy śpiewając.

W
@lol2x: Myślałem, że dziadek napisze sobie jakąś apkę na androida... co ten Wypok robi z ludźmi...

Historia dobra, a takie sytuacje są naprawdę ciężkie orzechy do zgryzienia.
  • Odpowiedz
To nie przyjaciel tylko leszczuch ;-) Jesli laska chciala sie bawic, to mogles jej to umozliwic, nie zwracac uwagi... Bo nikt nie lubi byc ograniczany. Przeciez nie chcialbys, aby dziewczyna ci czegos zabraniala... Klab to klab, rozne rzeczy sie dzieja, lecz jak Cie kocha, jest lojalna, to nie widze przeszkod. To tylko para dwoch ludzi - zwiazek, nie malzenstwo i obowiazki.
  • Odpowiedz
Tak jak wcześniej pisałem, postaram się to opisać możliwie dokładnie i możliwie zwięźle. Pewne fakty (miejsca, imiona itp. nieistotne rzeczy) zmieniłem na potrzeby ochrony prywatności (niekoniecznie mojej).

Zaczęło się to jakoś z początkiem lata 2010 – miałem wypadek samochodowy i leżałem potem w domu kilka tygodni. Nudząc się któregoś wieczora założyłem konto na portalu randkowym (nie byłem z nikim wtedy). Dosyć szybko złapałem kontakt z jakąś dziewczyną z Wielkopolski. Miała na imię
@LaTuaOmbra: Liczyłem na to, że laska w tajemnicy napisała aplikację na Androida, która pokazywała Twoje trasy i pozwalała wyznaczyć optymalny termin spotkania i że nie należy patrzeć z góry na ludzi, z którymi nie jesteś w związku (ergo: nie znasz ich za dobrze), a tu taka nuda...
  • Odpowiedz
KTO DZISIAJ ZALICZYŁ 3H NA HALI WYMIAROWEJ W KOSZYKÓWKĘ GRAJĄC Z LUDŹMI, KTÓRZY TRENUJĄ NA CODZIEŃ KOSZA JEST WYKONCZONY, CHCIAL SIE WYSPAC, A TU PISZE KOLEGA, ZE POTRZEBUJE POMOCY W NOSZENIU JAKICHS CIEZKICH RZECZY I MUSI WSTAC O 7 ?

1. NO #!$%@? JA..

#piostszakstyle #sadstory #truestory
#sadstory

Znajomy od kilku miesięcy pisze z pewną dziewczyną. Widzieli siebie jedynie na zdjęciach z facebook'a. Ostatnie dwa tygodnie to okres w którym zaczeli sobie wstawiać na fb buziaczki i serduszka. Ten chłopak nawet ustawił, że jest z nią w jakimś tam związku. Nigdy się nie spotkali ponieważ ona zawsze miała wymówkę. Jak nie praca to wyjscie z koleżankami. Dzisiaj rozmawiam ze znajomą co zna tę dziewczynę i pyta się
Kiedyś miałem przyjaciela. Spotykaliśmy się przynajmniej raz w tygodniu- byliśmy typowymi kumplami, każdy facet powinien mieć takiego. Przez ostatnie półtora miesiąca ów znajomy nie miał czasu na choćby małe piwo- cały czas coś mu ,,wyskakiwało". Myślę sobie- ,,teraz przerwa świąteczna, to może się uda". Jednego dnia mnie wystawił, drugiego (wczoraj) powiedział, że nie ma czasu. Wchodzę wczoraj do klubu i widzę tego ziomka jak z kumplami z roku chleją piwko. Nikt mnie
Wpis dotyczy debilizmu na drodze. TL;DR na końcu.

Jeżdżę po polskich i europejskich drogach już ponad 15 lat bez wypadku z własnej winy. Stosuję suwaczek i wpuszczam auta stojące za długo na podporządkowanej. Nie wkurzam się na eLki. Niezależnie od prowadzonego auta nie szaleję i nie jeżdżę agresywnie. Staram się jeździć ekonomicznie, lecz dynamicznie. Znajdowanie równowagi między tymi skrajnościami sprawia mi przyjemność. Bynajmniej nie jestem zawalidrogą...

Ale aż do tych świąt nie było mi dane spotkać drogowego szeryfa. Jak to wyglądało? Jechałem sobie rozbiegówką aby włączyć się na trasę ekspresową. Przede mną babcia w zabytkowym Passacie gadała sobie przez komórkę i nie spieszyła się do zmiany pasa. Prędkość miałem dobrą, bo dokręcałem do 70km/h, spojrzałem w lusterka i w bezpiecznej oddali widziałem zbliżające się z ze stałą prędkością auto. No to wjechałem na skrajny prawy pas i nabierałem prędkości. Wszystko cycuś-glancuś.
chyba nie #coolstory , a raczej #sadstory ale i tak #niemoje #czarnyhumor

Czas przedświąteczny to czas zakupów, ale również działalności filantropijnej. O ile mam gdzieś osoby ubogie, które są w wieku produkcyjnym (ponieważ mogą sami wziąć się do roboty, a nie żebrać od innych ludzi) to jednak żal mi strasznie dzieci. Fakt faktem, bachorów też nie lubię (mam straszny opór przed zabawą, przytuleniem, wzięciem na rękę dzieci z rodziny, a co dopiero dzieci obcych), ale pomóc można. Więc zbieramy jakieś zabawki, słodycze dla dzieciaków i jedziemy do domu dziecka im to wszystko podarować. Dzieciaki (w wieku do 6 lat) oczywiście zaczęły do nas lęgnąć jak ciapak do kozy, więc zaczynałem czuć się nieswojo (tym bardziej, że niektóre ocierały się głową o moje krocze). No ale ok, dostały zabawki, podziękowały, już pełen nadziei, że wyjdę na szluga... jak ktoś nie rzuci pomysłu, żeby zostać i pobawić się z dziećmi, jak bachory zaczęły się cieszyć... nie było wyboru. W sumie to mogłem wyjść, ale że w grupie jest śliczna dziewczyna (9/10) do której ślinię się od pół roku myślę "zostanę, pokażę jaki jestem opiekuńczy". Szczęście, że dostałem grupkę najstarszych dzieciaków, więc mój pomysł gry w karty nie dość, że ucieszył te bachory to i ja nie musiałem mieć z nimi bezpośredniego kontaktu. Gramy w "pana". Oczywiście dawałem wygrywać tym dzieciakom, ale po 5-6 partiach wpadłem na szatański pomysł, aby wygrać (chyba chcialem poprawić sobie morale po ostatniej porażce w pokera... nie ma co, świetny sposób). Więc wygrałem 2 partie pod rząd i jakiś gnojek zaczyna mi wyć:

- Łeeeeee, bo ty oszukujesz, łeeeeeee.

A
  • Odpowiedz
Otwieram lodówkę. W lodówce milion rodzajów mięsa, ryb, ciasta, sałatki. Obok owoce, warzywa, soki, słodycze... Ale nie ma tego jednego, jedynego: sera żółtego. Biegnę do mamy, krzyczę: mamo, mamo, gdzie jest żółty ser? Mama na to: zapomniałam, nie ma sera. A ja, zalewając się łzami: jak to, święta bez sera? ;(

#niecoolstory #sadstory
Tak sobie siedzę popijając Van Pura i mi się przypomniało takie małe #coolstory, albo #niecoolstory, a dla niektórych nawet #sadstory.

Otóż stojąc nie dawno w kolejce w Biedronce, moją uwagę przykuła jakaś kobita, (ok. 30l.) taki patus trochę :D. która juz po dokonaniu zakupów gadała z jakąś psiapsiółą, i co chwilę darła ryja na cały sklep do swojego syna (na oko 4-5 lat) (który biegał sobie w koło), żeby się uspokoił i nie biegał w kółko jak #!$%@?, bo się przewróci i rozwali se łeb xD. Na co on jej odpowiedział, 'nie mamo, na pewno się nieprzewrócę' :D warto dodać, że dzieciak cały czas trzymał dzielnie w ręce paczkę chrupków cebulowych #polakicebulaki z Biedronki. No tak stoję sobie zamulony w tej kolejce, aż tu nagle słychać takie głośne JEEEEB!!! BUUMMM!! Patrze w kieruku, z którego dobiegł wybuch, a tu ten dzieciak leży mordą wbity w posadzkę, pod nim ta paczka chrupków, która posłużyła za poduszkę powietrzną łagodząc upadek, ale niestety pod naciskiem wybuchła i wszystkie te chrupki #!$%@?ło 20m dalej :D Dzieciak ze łzami w oczach nie wie co robić wstaje i zaczyna zbierać te chrupki z ziemi co przerwała mu zła matka zabierając go stamtąd, dodatkowo drąc ryja :D i resztke chrupków z torebki kazała mu #!$%@?ć

Mirki, po raz kolejny się przekonałem że niektórzy nie mają rozumu i godności człowieka. Oto historia którą usłyszałem jakiś czas temu:

Na początku roku szkolnego w pewnej szkole informatyk odkrył że prawie wszystkie komputery z niewyjaśnionych przyczyn mają części dużo gorsze niż 3 miesiące wcześniej. Dyrekcja zarzekała się że nie ma pojęcia o co chodzi, ale po jakimś czasie prawda wyszła na jaw dzięki gadatliwym uczniom. I tu zaczyna się absurd.

Otóż, na czas wakacji, dyrektor (stary komuch, swoją drogą) był tak miłosierny, że wypożyczał komputery uczniom na czas wakacji. Uczniowie myśleli że nikt nie zauważy że podmienią części na jakieś stare i ujdzie im to na sucho. W pierwszym się mylili, ale drugie im się udało - sprawa została zamieciona pod dywan.
@Takumi: U mnie w LO w jednej z klas był gościu co "podkradał" RAM z komputerów, dopiero po którymś incydencie udało się namierzyć delikwenta.
  • Odpowiedz