Obecny hajp na bycie rentierem czy tam landlordem i wejście w kawalerki na wynajem by mieć "dochód pasywny" to przypomina mi nieco przełom końca lat 90 i nowego millenium, kiedy takim złotym biznesem o którym wówczas marzył każdy Janusz z wąsem to była jazda na taryfie w dużym mieście jak Warszawa, Kraków czy Wrocław.

Oczywiście profesja ta nie była dla każdego, a dla wybranych którzy byli na tyle majętni i obrotni że potrafili zdobyć "Mietka okularnika" czy chociażby "Beczkę" albo Audi 80 zza zachodniej granicy. Przed wejściem do EU nie było to takie trywialne zadanie, trzeba było mieć oprócz worka pieniędzy dobre układy, bo zachodnie auto kosztowało wówczas fortunę.

Praca taksówkarza to było wtedy coś jakby złapać Pana Boga za nogi. Stawka na taryfie wynosiła w okolicach 2000 roku ok. 2,50PLN za kilometr w Warszawie, więc prosty kurs na dworzec czy lotnisko był równoznaczny z jedną pełną dniówką "zwykłego" pracownika na etacie. Przypominam, że minimalna płaca w tamtych czasach wynosiła jakieś 700 PLN, a taksówkarz był w stanie wykręcić tyle w jedną nockę.

W
mookie - Obecny hajp na bycie rentierem czy tam landlordem i wejście w kawalerki na w...

źródło: 55f3dc770e1a8_o_large

Pobierz
  • 47
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mookie: Samochody zamieniły się miejscami z kawalerkami. Gdzieś tak do 2005 roku mieszkania były tanie i generalnie dostępne, co potęgowała sroga fala uwłaszczania się na komunalnym. Symbolem statusu był Samochód z Zachodu, do dzisiaj dla janusza dobre auto to podstawa pozycji społecznej. Kolejne pokolenie ma na odwrót, auto to po co mi to, są hulajnogi, a niedostępne są mieszkania. No i teraz się pewnie znowu zacznie odwracać XD
  • Odpowiedz
@mookie: różnica jest taka, że jeśli Janusz z Mieczysławem za ukradzione pieniądze zostali taksówkarzami, to nie pozbawili cię możliwości przemieszczania się własnym pojazdem.
Obecnie pasywnie dochodowi szmaciarze zniszczyli rynek mieszkaniowy.
Chcesz kupić normalne mieszkanie w normalnej cenie, nie możesz.
Za to na rynku są pustostany czekające na odpowiednio zdesperowanych ludzi.
  • Odpowiedz
Najlepsze jest to, że Petru oczywiście nie ma zamiaru nic zmieniać w polskiej polityce i nie będzie się w nią angażować. Nie ma też żadnych postulatów. Jest to zwykły najemnik posłany przez Tuska, w myśl starej stategii Platformy, by obrzydzać inne partie. Więc gość może mówić, co mu się podoba, bo i tak nikt po wyborach nie będzie go z tego rozliczać. Dostał ostatnie miejsce z list Hołowni i to jest po prostu układ obu partii, by odciągnąć od Konfederacji liberalny elektorat.

Platforma nie ma żadnego innego pomysłu na kampanię, niż atakowanie innych. Przez 8 ostatnich lat przegrywali wybory, bo ludzie im nie ufali. Dlaczego? Ponieważ nie mieli do zaproponowania nic, poza tym ,że chcą "odsunąć PiS" i zrobić "inaczej niż PiS". Też chciałbym, żeby PiS został obalony, ale co wobec tego proponowała PO? Przez 8 lat nic poza otwartą wojną z PiS i polaryzowaniem ludzi. Teraz jak 1 raz wypuścili program, to nawet ich wyborcy się go wstydzą i mówią, że tak musi być, ale oni tego nie spełnią XDD

Można Mentzena nie lubić, jest specyficzny, ale żeby cenić Petru? XD Serio? Gość skompromitował się zarówno jako ekonomista, jak i polityk. To jest największy przegryw polityczny po 2010 roku. Nikt tak nie przegrał jak on, a miał sporo do wygrania. Ostatecznie jego partia to obecny przystawka PO i głosowali za 800
Kopyto96 - Najlepsze jest to, że Petru oczywiście nie ma zamiaru nic zmieniać w polsk...

źródło: menpe

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kopyto96: te spotkanie wyżej to kwintesencja betonu dwa ugrupowania po 31 procnet jedno i ani jednego głosu wiecej bo już nikogo nie przekona, plus drugie mniej wiecej tyle i to samo, leja miesiącami na kraj beton partyjny polaryzacji

przez szczelinę przechodzą chwasty jak Konfa i parę innych.. i dlatego tak to wygląda

nawet ta debata to pokazuje jest tylko beton i niby wyjście z niego ale to nadal polaryzacja, tylko
  • Odpowiedz