Na 500+ wydajemy w okolicach 40 mld rocznie, minimalna krajowa to 3490 zł. Z tych 40 miliardów stać nas na utrzymanie w minimalnej krajowej około 1 milion imigrantek rocznie.
Dlaczego ratujemy inne państwa mające podobny kryzys jak Indie, ściągamy z ich stron chłopów którzy robią konkurencje Polakom na rynku matrymonialnym, zamiast zainwestować w panny z 3 świata które mogą te sama robotę co chłopi robić(rozwożenie ludzi/jedzenia, praca w fabryce na taśmie), a w dodatku będą zwiększały potencjał reprodukcyjny kraju?
Gruzini, Ukraińcy już zaczynają być problemem, tworzą gangi, rośnie przestępczość, a mimo to zapraszamy ich, mimo że te samą prace mogłyby wykonywać Tajki, Wenezuelki, Ekwadorki czy kobiety z innych krajów trzeciego świata. Byłaby to sytuacja win-win - one dostają życie w rozwiniętym, europejskim kraju gdzie dostaną adekwatną pensje którą mogą dzielić się rodziną, w dodatku będą pobierały wzorce kulturowe od Polskich mężów, my dostajemy większe szanse reprodukcyjne dla kraju, siłę roboczą i rozwiązanie tymczasowe problemu demografii.
Lepiej chyba inwestować w przyszłość, szkoląc imigrantki, niż przepalać hajs na 500+ i sprowadzanie problemów?


























Oczywiście że nie, bo taka Grażyna-wyznawczyni PiSu powie, że „pracy nie ma” bo nie rozumie, że to już nie są lata 90te i praca jest – i to dużo. Nawet jak takiej tępej pimpie wytłumaczysz, że jest od groma pracy w niemal każdej gminie, to i ona i tak powie, że to „nie takie łatwe, bo do pracy trzeba dojechać, a paliwo drogie a nie każdy ma auto no i dziećmi trzeba się zająć” – nawet jak jedno „dziecko” ma 17 lat a drugie 18, to i tak trzeba się nimi zajmować.
No ja pindole, jedyne co jest w Polsce gorsze od leniwych pip siedzących na zasiłkach, są głupie pipy które rękami i nogami bronią ich sytuacji… Przez ostatnie 8 lat nabrałem wręcz skrajnej pogardy i nienawiści do osób „nieaktywnych zawodowo”, które nie pracują, bo żyją w mieszkaniu socjalnym stołując się w MOPsie, a wszelkie zasiłki, dopłaty i inne „plusy” wydają na przyjemności (słynne Chesterfieldy, Harnasie i pazurki).
Nienawidzę
źródło: 56e17c57d83b6_o_large
PobierzZa 500+ nie przeżyjesz życia typu "dom na kredyt i wakacje 2 razy w roku" ale już "siedzę w mieszkaniu socjalnym a jedzenie mam z MOPSu" już tak...
Byłam sceptyczna, jednak znam Anetkę mieszkającą na wiosce, która pracować mogła tylko w jednym z dwóch wiejskich sklepów. Na studia nie za bardzo, bo to nie jest jednak najostrzejszy ołówek w piórniku, bez urazy, jest jak jest. Na wsi z mężem odziedziczyli po dziadkach dom z ogrodem więc do miasta więc nie mają się po co pchać, a praca na tej wsi jak wspomniałam to albo w sklepie, albo