No i właśnie mój Prestiżowy Gruz stał się namacalny! xD Jaram się niesamowicie, bo mimo ogromu pracy i rzeczy do zrobienia ten 5 litrowy potwór pod maską robi takiego banana na ryju, że klękajcie narody. Jak pomyślę, że do wczoraj chciałem hatfu diesla to mam sam ochotę sobie d-----ć xD Wrzucę później z pracy drugi wpis gdzie wszystko dokładnie opiszę stan i co do zrobienia, bo przejechałem się teraz z rana i
Za równy rok, dnia 24.11. 2021 zawołam wszystkich plusujacych ten wpis. Zobaczymy ile z nas przeżyje szczepionki( ͡º͜ʖ͡º) Jeśli wyciągnę kopyta, zrobi to za mnie ochotnik/ochotniczka z komentarza. Zdrówka wykopki( ͡°͜ʖ͡°)
Dla mnie najlepsze podejście do pracy to takie, że pracujesz ale nie musisz, chodzi mi konkretnie o miejsce pracy. Jeśli tak nie jest to stajesz się śmietnikiem do którego każdy może nawrzucać. Jeśli się kurczowo trzymasz, boisz i przejmujesz, a masz hujowego przełożonego etc. to więcej na tym ty tracisz niż on. Lepiej być zdrowym i iść dalej, niż r------ć
@Vanderwill sam dobrze to znam nóż na gardle to jedno ale to że człowiek próbuje się wyrwać a i tak nic nie wychodzi bo coś gdzieś nie wyszlo , by ozdrowie juznsiadlo, bo coś siedzi w głowie a na psychologa nie stać, a to jakaś pieprzona epidemia i tak powoli tonie.
Mireczki, mój numer 1 emigracyjnyo-pracowych cringe'ów nastapił wczoraj:
Tło historii: Jakieś trzy miesiące temu z hakiem zarejestrował sie na wypoku pewien koleś, 3 lata po studiach - powiedzmy, że ze ściany wschodniej - aby się ze mną skontaktować - gdzieś mu mignęło, że doradzam inżynierom co i jak w UK, sprawdzę poprawność CV etc. Koleś mega kumaty więc z chęcią pomogłem.
Facet był jedynym automatykiem (bo drugi uciekł rok wcześniej) w jakims kilkunasto-osobowym januszexie robiącym maszyny do produkcji / przetwarzania żywności czy coś w tym stylu - nie znam się.
@Wujek_Fester: o cie c--j wołaj! Może warto podać nazwę firmy i odpowiednio go ocenić w internetach (google opinie, linkedin etc) z tego samego rodzaju zarzutami? wykopki na pewno z chęcią by mu d------y. #wykopefekt
Jeżeli jesteś młody, pracowity, ambitny - już opuść Polskę. Nic dobrego cię tam nie spotka. Lada moment dojdzie do gigantycznego kryzysu na rynku pracy. Będzie zapaść, ogromne bezrobocie, bieda z nędzą.
@shrimpface: Taka prawda... nawet pracując w USA za 2500$ szybciej uzbieramy takie 20k$ i możemy kupić auto które u nas kosztuje ok 85k zł gdzie różnica w czasie uzbierania jest gigantyczna
@piwosz-neofita: smutny jest ten obrazek. Typowe w polskich rodzinach, ojciec zahukany pantofel który ma w------e na dzieci, bo żona ma zaburzenia psychiczne i wszystko wie najlepiej
#anonimowemirkowyznania Mirky, mam dylemat czy nie rzucić "projektów" i walki z klientami w webdev żeby być kierowcą zawodowym przez 6-12 miesiecy przykładowo. Albo jakaś kurierka w UK, albo trasy po Europie (ale wtedy życie w busie). Uwielbiam prowadzić, byłem w Europie prawie wszędzie właśnie samochodem, często z przyczepą itp. Mam doświadczenie. Obawiam się czy to niestety nie obrzydzi mi jazdy na reszte życia? Porywać sie w ogóle na to? Chcę choćby na jakiś czas sie przebranżowić żeby odetchnąć i sie poruszać :F
@AnonimoweMirkoWyznania: czemu nie¯\_(ツ)_/¯ Tylko walka z klientami to może być małe miki w porównaniu z niedorozwiniętymi pseudospedytorami, którzy nie potrafią liczyć do dziesięciu. Ja przed wejściem za kółko miałem od sobą kilkunastu ludzi - byłem "drugim po Bogu" w firmie zajmującej się wycinkami drzew. Też myślałem że użeranie się z konserwatorami zabytków, roszczeniowymi pindami ze wspólnot mieszkaniowych i wiecznie n--------i pracownikami w pracy gdzie dzień rozpoczynał się o 6 i kończył o 20 to tragedia... A potem przyszedłem do transportu xD Transport to jedna wielka komedia, każdy chce Cię wydymać - nawet jeśli jesteście z tej samej firmy. Wincyj ludzi z rigczem znajdziesz w PiSie niż w transporcie. A jak już się zdecydujesz to dam Ci jedną radę, która oszczędzi Ci masy nerwów - nie rozmawiaj z innymi kierowcami. Na parkingu tylko "siema" i idź do ciężarówki/busa. Oszczędzisz sobie masy nerwów. Jeżdżą sami prawnicy, mechanicy i
Co mi pomaga chwilowo wziąć się do roboty, to " #medytacja nad śmiercią". Usiąść, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że jesteś martwy. Np. jak rozwalasz sobie głupi ryj o krawężnik, swój pogrzeb, itp. Nie wystarczy sama wizualizacja, trzeba to poczuć. Kilka razy zerwałem się z łóżka do roboty jak rażony piorunem z myślą "nie mam k---a czasu". Niestety działa tylko chwilowo, trzeba często powtarzać, czego dowodem jest ten wysryw na
@Sekularyzacja: imo wyobrazanie sobie smierci jako motywacja do pracy jest srednio legitna XDD zamiast tego to bym zyskal motywacje bardziej do wyjechania w bieszczady niz do pracowania kolejny dzien w kolchozie
#tvpis
Komentarz usunięty przez moderatora