Jak na słoika przystało, na święta wróciłem w rodzinne strony to i wpadło fajne dłuższe wybieganie :D Urozmaicona trasa, trochę asfaltu, sporo szutru, trochę liści w lesie i górek - full wypas. Wleciało spokojne tempo 6:10 w drugiej strefie. Miłej soboty wszystkim!
No i cyk, koniec sezonu czyli w moim przypadku Jesienny Bieg Potrójnej. Bieg, który lubię i startuję praktycznie co roku, ale nie umiem za cholerę biegać - meta jest pod górę, zbiegi i podejścia są dość brutalne (mój ulubiony z Jawornicy, gdzie biegnie się w kopnych liściach, pod którymi są korzenie/kamienie/koleiny), a do tego zawsze zapominam o tym, żeby stanąć bardziej z przodu i do szczytu Potrójnej przepycham
No i tak się modliłem żeby się nie połamać przed maratonem, a okazało się ze zagrożenie czycha z innej strony ( ͡°ʖ̯͡°) W piątek jak leciałem do Nowego Jorku, zacząłem lekko kaszleć, w sobotę jeszcze było ok, a w niedziele dziki atak gorączki, który trwał do środy.
No i z treningów nici, organizm na pewno będzie trochę osłabiony po gorączce
Dzisiejsze luźne rozbieganie. Z braku czasu wyjątkowo poszedłem wcześnie rano (chociaż okropnie nie lubię) i mrozem byłem nieźle zdziwiony (przyznaję, że przed wyjściem nie spojrzałem przez okno. Mocno się odróżniałem w krótkich leginsach od zawiniętych w kurtki i czapki ludzi wybierających się na groby :D
Zaległe treningi: w weekend tylko 14,5, ale za to po górach, ponad 600 m przewyższeń. Wtorek 3 x 10 min tam i z powrotem na podbiegu, w sumie 12 razy na górę, w sumie 15,2 km. Czwartek szybkie 5 x 1000m, wszystko poniżej 3:45, w sumie 10,5 km.
Dzisiaj szybsza 5-tka tak na rozpoczęcie listopada.
Miłego wieczoru.
#
źródło: comment_BcIv8LM0NdyJUIMcJQ2xTIfFTpbe5nUZ.jpg
Pobierz