Jak byłem mały, jakiś lvl 6 (rok 1992) ojciec zabrał mnie do baru i pił piwko z kolegami i grali w bilard. Mi się trochę nudziło i ojciec dał mi pieniążek, żebym pograł na automacie. To był taki cyber-striptiz, że naciskało się prawy albo lewy guzik i baba się albo coraz bardziej rozbierała, albo ubierała. I miałem mega passę, bo cały czas trafiałem i baba była coraz bardziej goła. Wszyscy w barze
Trampoliniusz-Pompka














