Tylko chory na umyśle człowiek mógłby mieć motywację, żeby chodzić w tych realiach szukać pracy i potem codziennie do niej chodzić. Przecież i tak niczego się nie dorobisz, bo wszystko ucieka, pracujesz ewentualnie po to, żeby się od ciebie o----------i i nie nazywali pasożytem na garnuszku, ale generalnie to daremny, pusty wysiłek.
Nawet na klitkę cię nie będzie stać, bo jest tak absurdalnie droga, że lepiej neetować, a jak rodzice umrą to zostać bezdomnym niż tyle płacić. Jest niby wysyp ofert, ogromna podaż i nie ma popytu, ale mózgi Jannuszy i tak mają zabetonowany kult betonu w mózgu i chłopskiego poziomu, że jak wczoraj było po 10 k z metra to logiczne, że jutro musi być po 11 i wolą kisić oferty do śmierci i mieć wirtualne pół bańki na ekranie.
Myślałem,
#nieruchomosci