podczas zeszłorocznej, relacjonowanej z resztą na Mirko tułaczki po Oceanii (do której jeszcze wielokrotnie będę wracał) wiele osób pytało czy mam jakiegoś rodzaju bloga.
Nigdy nie chciałem jednak tworzyć kolejnego bloga podróżniczego z poradami typu "10 wskazówek na spakowanie walizki", jakimś "kołczingowym" poszukiwaniem inspiracji do podróżowania (zostawmy to Pawlikowskiej). Niedawno jednak udało mi się w bólach zrodzić małą platformę na której chciałbym publikować krótkie formy literackie, najczęściej inspirowane własnymi doświadczeniami
@Arachnofob: tak, zdarzają się bardzo ładne jednak wiele zadowoliłoby jednak amatorów większych rozmiarów (w Nigerii istnieje nawet stereotyp o ghańskich kobietach i ich cielesnej obfitości).
Wydaje mi się, że na wschodzie Afrykanki są jednak ładniejsze.
Wysiadając z brudnego UAZa na stacji Zamyn-Üüd po przekroczeniu chińsko-mongolskiej granicy, na pytanie gdzie można zjeść coś ciepłego i napić się wódeczki, zgarbiona kobiecina krzywym palcem wskazuje na obskurny przydworcowy budynek z odpadającym napisem "БАР". Wspinając się po zakurzonych schodach ciemnej klatki schodowej, po przekroczeniu progu aż złapałem się za niewidzialny kapelusz i wytarłem buty. Chyba już wiem, gdzie spędzę miło czas w oczekiwaniu na nocny pociąg do Ułan Bator.
W nawiązaniu do poprzedniego wpisu o muzeach polski akcent w Te Papa (Muzeum Nowej Zelandii w Wellington) w postaci panelu ukazującego losy ponad 700 dzieci-uchodźców które znalazły schronienie od wojny na drugim końcu świata.
Wędrówka polskich dzieci poprzez śniegi Syberii i teherańskie słońce trwała aż 5 lat. Na zaproszenie Petera Frasera, ówczesnego premiera Nowej Zelandii, amerykański transportowiec USS General George M. Randall z 733 małymi uchodźcami dotarł nad brzegi Pacyfiku 1 listopada
@Dwadziescia_jeden: Dzieci wypłynęły z Afryki, która przez kilka lat była stacją pośrednią. Przebywały m.in. w obozach w Monze (ówczesna Rodezja) i Oudtshoorn (dzisiaj RPA). Dzieci przez te kilka lat pobytu w Afryce były pod opieką polskiego rządu w Londynie, uczyły się w szkołach. Jedną z takich szkół - prowadził m.in. mój pradziadek. Wiele się mówi o okresie irańsko-palestyńskim pobytu tych dzieci, warto jednak pamiętać, że najdłuższy okres przed tym wyjazdem do
Starszy człowiek stojący w kolejce przed owalnym gmachem Muzeum Szanghajskiego, jednego z najpopularniejszych centrów historii chińskiej kultury. Na głowie charakterystyczna niebieska czapka (przypominająca nieco wzorem naszą rodzimą maciejówkę), popularny element ubioru głównie wśród urzędników z czasu rewolucji kulturalnej Mao Zedonga.
Samo muzeum? Rzędy waz dynastii Ming i porcelany z czasów rodziny Qing. Według mnie -straszna nuda. Zero interaktywności, wielce niewykorzystany potencjał. Na uwagę zasługują jedynie rzeźby przedstawiające stosunek władzy do jej społeczeństwa
@Dwadziescia_jeden: Mnie zaimponował Luwr, ale nie wystawa z Mona Lisą gdzie było 10 ludzi na metrze kwadratowym, tylko wszystkie inne wystawy, gdzie nie było zbyt wielu ludzi. A jeżeli chodzi o interaktywne muzeum, to Muzeum Powstania Warszawskiego. Szczególnie próba przejścia po ciemku przez replikę warszawskich kanałów, polecam chorym na klaustrofobię.
@antros: ciekawe, nie słyszałem o tym wcześniej, będę musiał odwiedzić będąc na Pomorzu.
Luwr (...) gdzie było 10 ludzi na metrze kwadratowym,
@Qpa_misia: otóż to:) Luwr warto odwiedzić wcześnie rano jak już się jest w okolicy ale tak jak mówisz - ze względu na tłumy nie jest to jakaś powalająca rozrywka. Poniżej moje analogowe zdjęcie sprzed kilku w tej najsłynniejszej sali:)
Podczas podróży pociągami po Chinach, moją uwagę zwróciły dość osobliwe zachowania pracowników ichniej obsługi.
Zaraz po wypełnieniu swoich obowiązków, upchaniu i wydarciu się na wszystkich pasażerów wraz z kilkukrotnym spluciem na ziemię, chińscy konduktorzy robią dokładnie to, co każdy szanujący się Chińczyk zrobiłby podczas 30-sekundowej przerwy w pracy: zabierają się do następnej roboty.
Na środek przejścia pomiędzy siedzeniami wjeżdża wielka czarna torba i zaczyna się spektakl. Plastikowe zabawki i elektroniczne gierki. Trójwymiarowe
i podciągając się dwukrotnie machając przy tym efektownie nogami w powietrzu wykaże jego niepowtarzalną wytrzymałość. Wszyscy z depresją samobójczą z uznaniem machają głowami.
Chiński teleturniej magiczny w którym, jeśli dobrze zrozumiałem, uczestnik na podstawie rysopisu ma wskazać jedną z ok. 50-ciu ichniejszych nastolatek.
Szacun dla chłopa, że od razu nie piznął kartką wychodząc ze studia:)
Jest rok 1943. Niezwyciężona armia niemiecka prowadzi pacyfikacje rosyjskich wsi. Z czasem zaczęło to ich nudzić, wiec wpadli na pomysł aby urozmaicić sobie zadanie. Weszli do kolejnej wsi, kazali wszystkim stanąć w jednym miejscu i rzekli: - Chłopy - my was wszystkich zaraz zabijemy, ale jest szansa aby się uratować. Jeżeli baba rozpozna swojego chłopa po przyrodzeniu, to my puszczamy te parę wolno. Chłopy po namyśle zgodzili się. Niemcy kazali
Wieczorny widok z popularnego deptaka "the Bund" na finansowy rejon Lujiazui po drugiej stronie rzeki w dzielnicy Pudong.
Oglądaliście kiedyś "Gęsią Skórkę" (na podstawie świetnych opowiadań R. L. Stine'a) lata temu na polskim Fox Kids? Był tam jeden odcinek o znikającym wieżowcu. Jakoś tak mam go przez oczami patrząc na ten widok:)
#wanderlust - tag z mojej podróży Koleją Transsyberyjską z Chin do Polski (oraz wcześniejszej tułaczki po Oceanii
Gdy w poniedziałkowy poranek 33-letnia kobieta wsiadała do wagonu metra na stacji Ueno, nic nadzwyczajnego nie przykuło jej uwagi. Codzienna mieszanka społeczna: dzieci w wyprasowanych mundurkach śpieszące do szkół, kilkoro turystów jadących zapewne do niedalekiej Akihabary, mężczyzna trzymający pod pachą pękate wydanie dzisiejszego Tokyo Sports czy też rzesza pracowników sunących do swoich korporacyjnych biur w wysokich szklanych budynkach. Pomimo cały czas odczuwalnych efektów hucznie spędzonego weekendu, starała się
@JakisTakiNick: niemal w tym samym czasie zostało przekłutych 5 pakunków z płynnym sarinem w różnych wagonach różnych linii. 12 osób zginęło na miejscu a kilka tysięcy odniosło obrażenia na skutek zatrucia (co jest niesamowitą liczbą biorąc pod uwagę, że każdy pakunek składający się z 2-3 toreb z sarinem miał mniej niż litr pojemności!).
Rozumiem, że opisywana historia kobiety jest wymyślona?
@JakisTakiNick: wybacz, dopiero zauważyłem drugą część komentarza po edycji.
Kobieta w tym wieku zginęła tego dnia na wskazanej stacji, szczegóły zdarzenia są tylko luźną interpretacją.
Wspomniany przypadek wykopania cieknącego pakunku sarinu przez jednego z pasażerów na peron (co przyczyniło się do śmierci kolejnych osób stojących na platformie) podobno miał miejsce.
Mirki, dzisiaj kilka słów o tokijskim systemie komunikacji a także o pewnym ciekawym zjawisku kulturowo-społecznym.
Podczas pobytu w Tokio zaskoczyło mnie, jaką ilość czasu musiałem poświęcić na zrozumienie kolejowego systemu komunikacji podziemnej w tym mieście. Z systemami transportu jest jak ze wszystkim, jedne są zorganizowane lepiej, drugie gorzej, jednak w porównaniu do innych odwiedzonych metropolii, tokijski transport miejski zapewnił mi zdecydowanie najwięcej główkowania.
Co mogło być tego powodem? Fakt samego położenia w
Mnie rozwala tam to że mapy są obrócone tak jak się patrzy, a nie na północ. Bardzo nieczytelne. Miałem duże problemy żeby wyjść odpowiednim wyjściem. A tak to zupełny luz zakładając że używa się google maps do wyboru linii/trasy + karta.
@Dwadziescia_jeden: nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale w tym długim wpisie praktycznie nie wymieniłeś żadnych wad tokijskiej sieci metra oprócz jednej - dużo przewoźników na tej samej trasie, co w zasadzie nijak ma się do postawionej tezy, że to wiekowość sieci okazuje swe wady - bo przewoźnicy nie są uwarunkowani projektowo.
Cześć Mirki, pewien czas się nie odzywałem, wybaczcie, byłem nieco zajęty życiem codziennym, a także przebijaniem się przez Japonię oraz Chiny na mongolski step. Jak jednak do tego doszło?
Podróż Koleją Transsyberyjską od zawsze była moim marzeniem. Siedząc w jednej ze stołecznych izakayi i spoglądając na błyszczące odbicia neonów w zalanych deszczem ulicach Tokio, zastanawiałem się czy to aby nie jest odpowiedni moment.
Przemierzanie syberyjskich połaci cieszy się nieporównywalnie większą popularnością miesiącami
Jeśli byłoby zainteresowanie, chętnie wrzucę z czasem znalezisko z konkretnymi informacjami odnośnie szczegółów takiej podróży. Co prawda w Internecie znajdziemy zatrzęsienie informacji, jednak, jak sam się przekonałem, tak naprawdę dość trudno uzyskać naprawdę konkretne informacje i przebić się przez zakamuflowane oferty pośredników.
Ostatni wieczór przed wylotem do Tokio nie mógł skończyć się inaczej niż średnio wysmażonym porterhousem z Angusa w outbackowym steakhousie (i pintą Extra Dry'a). W tle trochę mniejszy ale też niczego sobie rumpik różowego, chociaż ja tam wolę grzbiet z kością niż dupsko.
Swoją drogą, niekwestionowaną stolicą steku w Australii jest Rockhampton na zwrotniku koziorożca w stanie Queensland. Chyba jedyne miejsce na świecie poza Moskwą gdzie znajdziemy więcej pomników bydła niż ludzi
Kiedy o świcie pewnego czerwcowego poranka 1880 roku przed ukrytymi w konarach drzew policjantami ukazała się okuta żelazem szarżująca postać, ci aż przetarli ze zdumienia zmęczone po całonocnej strzelaninie oczy. Echo odbijanych od pancerza kul oraz swąd czarnego prochu niosły się hen daleko w otaczający ich zewsząd busz. Obłożona żelazem, niedbale poruszająca się zjawa padła dopiero gdy pociski dosięgły jej nóg.
Polska ma papieża, Indie i RPA bojowników o wolność, a Australia
@Dwadziescia_jeden: I was a highwayman Along the coach roads I did ride With sword and pistol by my side Many a young maid lost her baubles to my trade Many a soldier shed his lifeblood on my blade The bastards hung me in the spring of twenty-five But I am still alive
Gdy wysoki, chudy mężczyzna z burzą blond loków padł na ziemię powalony przez silnie uzbrojonych policjantów ze Specjalnej Grupy Operacyjnej, widoczny w tle budynek drewnianego pensjonatu Seascape Cottage coraz bardziej stawał w płomieniach. Adrenalina nie pozwalała na odczuwanie bólu w mocno poparzonym w wyniku pożaru ramieniu. Pod blond czupryną kołatała się jedna myśl: ile osób udało mu się w końcu zabić? Wystrzeliwując pierwsze pociski starał się liczyć ofiary, jednak po kilku rundach
@Luigi_aka_Tomasz_vel_Krzysiu: Tyle że mimo zaostrzenia prawa do broni palnej ilość strzelanin zamiast spaść - wzrosła (chyba że przeglądnięta na szybko statystyka kłamie).
W Australii oraz Nowej Zelandii coraz popularniejszą formą podróżowania staje się relokacja pojazdu (car/van ralocation).
W momencie gdy zachodzi potrzeba szybkiego przemieszczenia części floty w inne miejsce, firmy trudniące się wypożyczaniem aut (w szczególności różnego rodzaju camperów), bezpośrednio lub korzystając z wyspecjalizowanych pośredników umieszczają ogłoszenia o poszukiwaniu kierowcy zdolnego do poprowadzenia danego samochodu we wskazanych terminie na bardzo atrakcyjnych warunkach. Te różnią się w zależności od trasy, terminu, rodzaju auta,
Mirki, dzisiaj wracam na chwilę na Wyspy Salomona, a w nich gratka dla miłośników UFO i teorii spiskowych.
Przed wyruszeniem na Wyspy Salomona starałem się przyswoić jak najwięcej wiedzy. Jednym ze źródeł, na które natknąłem się na samym początku poszukiwań był dosyć dziwaczny blog pewnego Polaka. Strona o tyle nietuzinkowa, że nie skupiająca się zbytnio na geografii, historii czy kulturze Salomonów, a przede wszystkim na... tajemnicach, olbrzymach, ukrytych w dżungli karłowatych stworzeniach,
@Dwadziescia_jeden: Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz książkę o swoich podróżach po Oceanii. Masz lekkie pióro i bardzo przyjemnie się czyta twoje wpisy._
Australię można przemierzać na wiele sposobów. Chcąc zachować jak najlepszy stosunek ekonomii do wygody podróży, kilka miesięcy temu postanowiłem stworzyć swoisty wóz Drzymały.
Na małego pakownego vana polowałem już od jakiegoś czasu. Co ciekawe, mieszkając wówczas w małym miasteczku pośród australijskiego outbacku (ci ze wschodniego wybrzeża nazwaliby to nawet bushem), gdy tylko nadarzyła się okazja kupna, do najbliższego dużego miasta musiałem... polecieć samolotem i przejechać z powrotem ponad 1500 km. Auto
Pod tagiem #wanderlust staram się publikować relacje, ciekawostki oraz krótkie formy literackie zebrane w trakcie kilkuletniej tułaczki po ponad 80 krajach Afryki, Azji, Oceanii i Bliskiego Wschodu.
Wszystkie opowiadania i artykuły dostępne na: www.wanderlust.pl
podczas zeszłorocznej, relacjonowanej z resztą na Mirko tułaczki po Oceanii (do której jeszcze wielokrotnie będę wracał) wiele osób pytało czy mam jakiegoś rodzaju bloga.
Nigdy nie chciałem jednak tworzyć kolejnego bloga podróżniczego z poradami typu "10 wskazówek na spakowanie walizki", jakimś "kołczingowym" poszukiwaniem inspiracji do podróżowania (zostawmy to Pawlikowskiej). Niedawno jednak udało mi się w bólach zrodzić małą platformę na której chciałbym publikować krótkie formy literackie, najczęściej inspirowane własnymi doświadczeniami