W nawiązaniu do poprzedniego wpisu o muzeach polski akcent w Te Papa (Muzeum Nowej Zelandii w Wellington) w postaci panelu ukazującego losy ponad 700 dzieci-uchodźców które znalazły schronienie od wojny na drugim końcu świata.
Wędrówka polskich dzieci poprzez śniegi Syberii i teherańskie słońce trwała aż 5 lat. Na zaproszenie Petera Frasera, ówczesnego premiera Nowej Zelandii, amerykański transportowiec USS General George M. Randall z 733 małymi uchodźcami dotarł nad brzegi Pacyfiku 1 listopada 1944 r.
Z portu dzieciaki zostały przetransportowane koleją i wojskowymi ciężarówkami (dolne zdjęcie na panelu) 160 km na północ od Wellington, gdzie nieopodal miasteczka Pahiatua został dla nich utworzony obóz znany odtąd jako Obóz Polskich Dzieci w Pahiatua (The Polish Children's Camp of Pahiatua). Mali uchodźcy mieli zostać powitani na miejscu przez swoich lokalnych rówieśników którzy z tej okazji dostali wolne od szkoły.
Zajęcia w obozowej podstawówce odbywały się w języku polskim, gdyż z początku zakładano rychły powrót dzieci do ojczyzny po zakończeniu wojny. Jednak duża część uchodźców pochodziła z Kresów, terenów które po konferencji w Jałcie trafiły we władanie ZSRR. Większość z polskich dzieci nigdy już nie zobaczyła kraju na Wisłą, po ukończeniu podstawówki trafiając do lokalnych szkół i stopniowo wtapiając się w nowozelandzkie społeczeństwo.
Obóz został zamknięty w 1952 r. a lata później z inicjatywy dorosłych już dzieci na jego terenie stanął upamiętniający monument oraz tablica z informacyjna z krótką historią i podziękowaniami po angielsku oraz polskim "Bóg Zapłać".
@Dwadziescia_jeden: Dzieci wypłynęły z Afryki, która przez kilka lat była stacją pośrednią. Przebywały m.in. w obozach w Monze (ówczesna Rodezja) i Oudtshoorn (dzisiaj RPA). Dzieci przez te kilka lat pobytu w Afryce były pod opieką polskiego rządu w Londynie, uczyły się w szkołach. Jedną z takich szkół - prowadził m.in. mój pradziadek. Wiele się mówi o okresie irańsko-palestyńskim pobytu tych dzieci, warto jednak pamiętać, że najdłuższy okres przed tym wyjazdem do
@Dwadziescia_jeden: Tak, na pewno ta sama. Na podstawie dokumentów można stwierdzić, że wyjazdy dzieci do NZ i Europy zakończyły się w 1948 roku, wtedy też zamknięto ostatni obóz w Oudtshoorn.
@Dwadziescia_jeden: Polecam książkę: Sybiracy pod Kilimandżaro. Tengeru. Polskie osiedle w Afryce Wschodniej we wspomnieniach jego mieszkańców Dobrze opisana historia wędrówki Sybiraków pod wodzą Andersa, w tym przypadku do Tanganiki do obozu pod góra Meru
@Dwadziescia_jeden: Ciekawe, czy domagano się sprawdzenia ich wieku. Albo czy protestowano, kiedy zorganizowano dla nich polską szkołę, zamiast integrować ich od razu w lokalnej kulturze.
@BAGUVIX: aaaa czyli jakby kilkoro należało to #!$%@?ć je wszystkie, tak? "C'nie" to taki sam wynalazek jak "elo benc" czy "w porzo", "siema" itd. Tutaj zastosowałem "c'nie" odnosząc się do statystycznego "sebiksa" (tak, przy "sebiksie" litera "x" występuje tylko w mianowniku), który to sebix używa tego typu sformułowań. W połączeniu z sarkazmem, mam nadzieję, że wyczuwalnym, zabrałem głos w sprawie nie innej, jak hipokryzja ludu, lubiącego wyobrażać sobie siebie, jako Mesjasza
@BAGUVIX: typowy Polak z Ciebie, niech zgadnę, chodzisz do kościoła, popierasz PiS i chciałbyś chodzić w "patriotycznych" ciuchach, ale trochę sie wstydzisz, bo jednak przypał? Czy jesteś jednym z tych "chłodnych realistów", którym mentalbie najbliżej do starej baby marudzącej na "żydów"?
@noitakto: a co to znaczy typowy Polak? Kim jest za to typowy muzułmanin? No, ale oczywiście tacy hipokryci i manipulanci jak ty są przeciwko generalizowaniu. Na pewno nie jestem pierwszą osobą, odnośnie "typowego realisty" nie mogę się odnieść, za mało danych.
@BAGUVIX: typowy Polak to Polak sportretowany w "Dniu świra", w szczególności w scenie modlitwy. Nie nazywaj mnie hipokrytą, bo to Ty się brandzlujesz losem biednych malutkich polskich dzieciątek na wygnaniu, ale losy "brudnego islamskiego ścierwa" masz w dupie.
Przygotowując powyższy wpis po wizycie w Te Papa nawet na chwilę przyszło mi do głowy, czy aby do tej ciekawostki historycznej ktoś za chwilę nie spróbuje przyrównać obecnego kryzysu imigracyjnego w Europie. Po chwili jednak machnąłem ręką, nikt przecież nie może być na tyle głupi (tym bardziej, że sam należę do
@noitakto: a typowy muzułmanin przestrzega prawa szariatu i przykładowo kamienuje żonę w przypadku zdrady. Tak swoją drogą, w którym to miejscu się brandzlowałem?
@Dwadziescia_jeden: przykro mi mirku, to nie jest problem ze mną, że "nie jesteś w stanie przebranąć przez ten bełkot". Jesteś za głupi, żeby zrozumieć, to co napisałem, a było to baaaaardzo proste. Poza tym, nie pisałem do Ciebie, więc nie wiem, dlaczego mnie wołasz.
@BAGUVIX: a to nie Ty się brandzlowałeś, przepraszam. Co do reszty - nikt nie mówi, że mamy przyjmować wszystkich i to bezwarunkowo. Ja się sprzeciwiam tej fali pogardy, którą większość wykopków zalewa uchodźców, bo "żydy, muzułmany, kozojebcy i komuchy". Z jednej strony płaczą nad polskimi smutnymi losami, ale sami wobec cudzej krzywdy to nagle są obojętni, i własna miedza i te parę złociszy to wartość nad wartościami. Tacy ludzie, jak dla
Wędrówka polskich dzieci poprzez śniegi Syberii i teherańskie słońce trwała aż 5 lat. Na zaproszenie Petera Frasera, ówczesnego premiera Nowej Zelandii, amerykański transportowiec USS General George M. Randall z 733 małymi uchodźcami dotarł nad brzegi Pacyfiku 1 listopada 1944 r.
Z portu dzieciaki zostały przetransportowane koleją i wojskowymi ciężarówkami (dolne zdjęcie na panelu) 160 km na północ od Wellington, gdzie nieopodal miasteczka Pahiatua został dla nich utworzony obóz znany odtąd jako Obóz Polskich Dzieci w Pahiatua (The Polish Children's Camp of Pahiatua). Mali uchodźcy mieli zostać powitani na miejscu przez swoich lokalnych rówieśników którzy z tej okazji dostali wolne od szkoły.
Zajęcia w obozowej podstawówce odbywały się w języku polskim, gdyż z początku zakładano rychły powrót dzieci do ojczyzny po zakończeniu wojny. Jednak duża część uchodźców pochodziła z Kresów, terenów które po konferencji w Jałcie trafiły we władanie ZSRR. Większość z polskich dzieci nigdy już nie zobaczyła kraju na Wisłą, po ukończeniu podstawówki trafiając do lokalnych szkół i stopniowo wtapiając się w nowozelandzkie społeczeństwo.
Obóz został zamknięty w 1952 r. a lata później z inicjatywy dorosłych już dzieci na jego terenie stanął upamiętniający monument oraz tablica z informacyjna z krótką historią i podziękowaniami po angielsku oraz polskim "Bóg Zapłać".
#wanderlust
#podroze #podrozujzwykopem #historia #swiat #ciekawostki #nowazelandia
Czytałem kiedyś o polskich dzieciach-uchodźcach jednak o ile dobrze pamiętam mowa była o obozach niemal wyłącznie we wschodniej Afryce.
Polecam książkę: Sybiracy pod Kilimandżaro. Tengeru. Polskie osiedle w Afryce Wschodniej we wspomnieniach jego mieszkańców
Dobrze opisana historia wędrówki Sybiraków pod wodzą Andersa, w tym przypadku do Tanganiki do obozu pod góra Meru
No i w ogóle, że ich przyjęto? :)
Komentarz usunięty przez autora
"C'nie" to taki sam wynalazek jak "elo benc" czy "w porzo", "siema" itd. Tutaj zastosowałem "c'nie" odnosząc się do statystycznego "sebiksa" (tak, przy "sebiksie" litera "x" występuje tylko w mianowniku), który to sebix używa tego typu sformułowań. W połączeniu z sarkazmem, mam nadzieję, że wyczuwalnym, zabrałem głos w sprawie nie innej, jak hipokryzja ludu, lubiącego wyobrażać sobie siebie, jako Mesjasza
Na pewno nie jestem pierwszą osobą, odnośnie "typowego realisty" nie mogę się odnieść, za mało danych.
@innych: ty to powiedziałeś.
Przygotowując powyższy wpis po wizycie w Te Papa nawet na chwilę przyszło mi do głowy, czy aby do tej ciekawostki historycznej ktoś za chwilę nie spróbuje przyrównać obecnego kryzysu imigracyjnego w Europie. Po chwili jednak machnąłem ręką, nikt przecież nie może być na tyle głupi (tym bardziej, że sam należę do
Tak swoją drogą, w którym to miejscu się brandzlowałem?
Komentarz usunięty przez autora